menu

Grzyb, Wasiluk i Wroński po meczu Jagiellonia - GKS Bełchatów

4 listopada 2014, 08:28 | Jakub Seweryn

Jagiellonia Białystok przegrała z GKS Bełchatów 0:1 w meczu 14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Oto, co po spotkaniu powiedzieli piłkarze obu drużyn: białostoczanie Rafał Grzyb i Marek Wasiluk oraz bełchatowianin Łukasz Wroński.

Łukasz Wroński (GKS Bełchatów)

Po zdobyciu gola graliśmy dobrze z kontrataku, jednak powinniśmy te dobre szanse wykorzystać, bo w końcówce zawsze wiele może się zdarzyć. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale już od jutra myślimy tylko o meczu z Cracovią, bo będzie on dla nas jeszcze ważniejszy.

Statystyki potwierdzają, że potrafimy obronić zdobyte prowadzenie, jednak my po strzeleniu gola zawsze dążymy do zdobywania kolejnych bramek po kontratakach. Dzisiaj mieliśmy ich sporo i trochę byliśmy na siebie źli, że ich nie wykorzystaliśmy, bo mogliśmy ten mecz wygrać wyżej. Jesteśmy jednak zadowoleni ze zdobycia trzech punktów w trudnym dla nas okresie.

Indywidualne zdobycze – bramki, asysty – zawsze cieszą, ale się tym nie zadowalam, bo już w sobotę mamy kolejny mecz, a strzelanie goli i asystowanie przy nich to jest moje zadanie.

Rafał Grzyb (Jagiellonia)

Popełniliśmy dziś błąd, który został wykorzystany przez przeciwnika. Następnie, rywale mogli czekać na kontrataki, podczas gdy my próbowaliśmy grać w ataku pozycyjnym, co nie do końca nam wychodziło. Widać było, że Bełchatów był bardzo zdeterminowany do tego, aby zrehabilitować się po wysokiej porażce w Pucharze Polski i udało im się utrzymać korzystny wynik do końca.

Nie ma co ukrywać, że Michał (Pazdan – przyp. red.) jest dla nas kluczowym zawodnikiem. Jego nieobecność na pewno wpłynęła na naszą grę, a także atmosferę w szatni, bo jest on dobrym duchem naszej drużyny. Musi szybko się wyleczyć, bo czekamy na niego w następnych meczach.

Marek Wasiluk (Jagiellonia)

Nie czuliśmy dziś wielkiego zmęczenia, brakowało nam raczej takiej esencji futbolu, bo przez dłuższy czas prowadziliśmy grę i stwarzaliśmy sobie jakieś sytuacje. Nie były one specjalnie klarowne, ale mogliśmy z nich strzelić przynajmniej jednego gola. Nie był to jednak taki mecz, jak te trzy ostatnie na tym stadionie, w których napędzaliśmy się z każdym strzelanym golem i praktycznie wszystko nam wychodziło. Musimy jednak twardo stąpać po ziemi i zdawać sobie sprawę, że takie mecze jak dzisiaj też będą się nam zdarzały. Musimy pokazać charakter i pojechać do Chorzowa, aby nadrobić to, co dziś straciliśmy.

Nie da się ukryć, że brak Michała Pazdana miał wpływ na przebieg meczu. Michał to stoper z absolutnej ligowej czołówki, który świetnie się rozumie z Sebastianem Maderą. Dzisiaj w jego miejsce zagrał Tomek Porębski i zagrał niezły mecz. Bełchatów strzelił gola po pięknej akcji, a nam nie udało się wyrównać, mimo że włożyliśmy w to spotkanie sporo zdrowia. Brakowało jednak kontroli nad piłką i składnych akcji, czyli takiej esencji futbolowej.


Polecamy