menu

Grająca w dziesiątkę Korona nie zdołała utrzymać zwycięstwa w meczu z Górnikiem

16 lutego 2015, 19:53 | Sebastian Gladysz

Ostatnie spotkanie 20. kolejki Ekstraklasy, pierwszej serii meczów po przerwie zimowej, pomiędzy Górnikiem Zabrze i Koroną Kielce zakończyło się podziałem punktów. "Złocisto-krwiści" prowadzili po golu Radka Dejmka, ale w końcówce wyrównał Szymon Skrzypczak.

Górnik Zabrze - Korona Kielce
fot. Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze - Korona Kielce
fot. Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze - Korona Kielce
fot. Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze - Korona Kielce
fot. Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze - Korona Kielce
fot. Arkadiusz Gola
Górnik Zabrze - Korona Kielce
fot. Arkadiusz Gola
1 / 6

Każdy, kto choć pobieżnie śledził przygotowania obu zespołów do rundy wiosennej, mógł mniej więcej spodziewać się, w jakich składach wyjdą dziś na boisko piłkarze Górnika i Korony. Ryszard Tarasiewicz pozwolił zadebiutować dwóm nowym zawodnikom - Lukasowi Klemenzowi i Aleksandrsowi Fertovsowi. Robert Warzycha desygnował za to do gry Erika Grendela, a miejsce na szpicy należące jesienią bezsprzecznie do Mateusza Zachary zajął Wojciech Łuczak.

Pierwsza połowa bez wątpienia należała do Górnika. Zabrzanie kontrolowali przebieg gry, starali się zaskoczyć swoich rywali w różnorodny sposób, choć trzeba zaznaczyć, że zbyt często próbowali dośrodkowań z boku boiska. Można jednak stwierdzić, że środek pola gospodarzy funkcjonował bez zarzutu, a środkowi obrońcy nie popełniali błędów. Dlatego też Korona nie potrafiła zrealizować swojego planu, który polegał przede wszystkim na kontratakach i szukaniu swojej szansy ze stałych fragmentów gry.

Co konkretnie mogliśmy zobaczyć w pierwszej połowie meczu? Przede wszystkim dwie dogodne okazje Bartosza Iwana, z których przynajmniej jedna była stuprocentowa. W 11 minucie na prawej stronie urwał się obrońcy Madej, pociągnął z piłką pod linię końcową i dośrodkował wprost na głowę Iwana, którego nie pilnował żaden z defensorów Korony. Sobie tylko znanym sposobem uderzył piłkę głową minimalnie obok słupka. Druga szansa to jego strzał zza pola karnego. Futbolówka nabrała dziwnej trajektorii i zmierzała pod poprzeczkę bramki Cerniauskasa, lecz golkiper gości zdołał zainterweniować.

Trzykrotnie z tego samego miejsca rzut wolny wykonywał Magiera, ale jego wrzutki nie potrafiły znaleźć w polu karnym żadnego z kolegów z drużyny. Duża liczba rzutów wolnych była wypadkową agresywnej gry "Złocisto-krwistych". Podopieczni Tarasiewicza nie potrafili sobie poradzić z dobrze grającymi gospodarzami, tym jednak brakowało kropki nad "i" w postaci zdobytej bramki. Dlatego to właśnie "Trójkolorowi" schodzili na przerwę do szatni z niedosytem.

Druga połowa rozpoczęła się atakami Korony. Szkoleniowiec gości musiał wprowadzić pewne korekty w ustawieniu swojego zespołu, bowiem ten nie pozwalał zabrzanom na tak wiele jak w pierwszej połowie. Zawodnicy z Kielc kilka razy stworzyli zagrożenie pod bramką Steinborsa. Już w 56 minucie przyniosło to efekt w postaci gola. Całą akcję rozprowadził na prawej stronie Golański, z boku pola karnego futbolówkę wrzucił Pylypczuk i znalazł się tam gdzie powinien Radek Dejmek, z bliska pakując piłkę do siatki głową. Mimo rozpaczliwej interwencji Steinborsowi nie udało się uchronić swojego zespołu przed utratą bramki.

Zabrzanie w lekkim szoku nie potrafili przez kilka chwil złapać swojego dobrego rytmu z pierwszej połowy. Ich akcje stały się chaotyczne, a pomysł zastąpiła typowa "dzida do przodu". Koło ratunkowe rzucili Górnikom rywale dziesięć minut po bramce na 1:0, kiedy to Lukas Klemenz otrzymał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę po ataku łokciem w Bartosza Iwana.

Od tego momentu znów na murawie panował Górnik, lecz próby ataków gospodarzy przypominały tylko i wyłącznie uderzanie głową w mur. Szkoleniowcy próbowali ratować się zmianami.I w końcu z chaosu narodziła się wyrównująca bramka. Przeciągnięta dośrodkowanie z boku pola karnego opanował Sobolewski i zagrał mocno wzdłuż bramki. Cerniauskas nie zdążył zareagować, a akcję na długim słupku zamknął wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Skrzypczak.

Mimo starań, Górnikowi nie udało się dokończyć dzieła i zdobyć kompletu punktów.Tym samym w najlepsze trwa seria meczów bez zwycięstwa zabrzan, a Korona po raz pierwszy w tym sezonie zremisowała na boisku przeciwnika.