menu

Grad goli w Białymstoku! Jagiellonia rozbiła Pogoń na otwarcie nowego stadionu

18 października 2014, 19:53 | Mariusz Warda, mgs

Piłkarze Jagiellonii Białystok w pierwszym meczu rozegranym na zmodernizowanym stadionie pokonali Pogoń Szczecin aż 5:0. Po dwa gole dla "Jagi" zdobyli Mateusz Piątkowski i Nika Dzalamidze, zaś jedną bramkę strzelił Michał Gajos. Dzięki zwycięstwu drużyna Michała Probierza objęła fotel wicelidera.

Spotkanie w Białymstoku znakomicie rozpoczęło się dla gospodarzy. Choć Pogoń starała się przejąć inicjatywę, to żółto-czerwoni groźniej wychodzili z akcjami ofensywnymi. Najpierw Maciej Gajos uderzył bardzo niecelnie z dystansu. Znacznie celniejsze (choć po delikatnym rykoszecie) było jego uderzenie po rzucie rożnym wywalczonym i egzekwowanym przez Nikę Dzalamidze. Precyzyjne podanie Gruzina zostało tym samym zamienione w 9. minucie na bramkę. Po stracie gola Pogoń próbowała się odgryźć, ale niewiele wynikało z jej starań, ponieważ podopiecznym Dariusza Wdowczyka nie udawało się nawet oddać uderzenia w światło bramki.

Z minuty na minutę przewaga gości zaczęła się coraz bardziej odznaczać. Próbował między innymi Murawski, ale uderzył bardzo niecelnie z ponad 30. metrów. Z kolei Jagiellonia udowodniła, że nie trzeba prowadzić gry, by stwarzać sytuacje. Po rzucie wolnym sprzed pola karnego na długi słupek piłkę wrzucił Gajos, a Marek Wasiluk dośrodkował w miejsce, w którym nie było żadnego z jego kolegów. Chwilę później Patryk Tuszyński zdecydował się na uderzenie przewrotką, a Radosław Janukiewicz z trudem wybił piłkę na rzut rożny.

W atakach Pogoni szczególnie aktywny był Patryk Małecki, ale był powstrzymywany na zmianę przez Maderę i Pazdana. Najlepszą okazję miał jednak Murayama, lecz nie udało mu się oddać strzału na bramkę gospodarzy. Japończyk błysnął również w kolejnej akcji, kiedy to mijał graczy Jagi niczym tyczki slalomowe. Nie miał jednak dobrej okazji do uderzenia, ani nie pokazał się mu żaden z partnerów, wskutek czego wynik nie uległ zmianie. Chwilę później drugi raz z dystansu uderzał Rafał Murawski. Było to uderzenie w światło bramki, ale na tyle lekkie i skierowane w jej środek, że Bartłomiej Drągowski nie mógł poczuć się zagrożony. W tym momencie wydawało się, że wyrównujący gol dla gości jest tylko kwestią czasu.

O tym, że niewykorzystane okazje się mszczą dowiedziała się Pogoń w 43. minucie, kiedy to doskonałe dogranie Wasiluka piętą do bramki skierował Mateusz Piątkowski. Pogoń próbowała się odgryźć, ale znów nie udało jej się oddać strzału. W odpowiedzi Wasiluk podaje do Piątkowskiego, ten rusza z kontrą i doskonale wyłożył piłkę do Dzalamidze. Gruzin nie zmarnował szansy i tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę podwyższył prowadzenie swojego zespołu na 3:0. Do przerwy wszyscy kibice mogli stwierdzić, że otwarcie jest godne areny, na jakiej się odbyło. Wisienką na torcie było poinformowanie sympatyków Jagi i Mateusza Piątkowskiego, że to właśnie napastnikowi ekipy z Białegostoku przypadł tytuł piłkarza września w Ekstraklasie.

Druga połowa rozpoczęła się brzydkim faulem Nunesa na Mystkowskim, za który gracz gości obejrzał żółtą kartkę. Chwilę później kolejną przerwę w grze spowodowało wyrzucenie setek serpentyn z Ultry. Pierwsza groźna akcja należała do gospodarzy, ale Dzalamidze po podbiciu sobie piłki uderzył za lekko i niecelnie. Równie niecelnie na ten strzał swoim uderzeniem odpowiedział Patryk Małecki. Po okresie niemrawej gry z obu stron stadion rozruszał po raz drugi w tym meczu Nika Dzalamidze, który dopadł pierwszy do dobrej piłki zagranej przez Gajosa i pewnym strzałem pokonał Janukiewicza. Chwilę później Gajos chciał już bezpośrednio wykończyć akcję, ale uderzył minimalnie obok słupka. W kolejnej akcji ten sam gracz uderzył już w sam słupek a przez stadion zaczęła się przelewać meksykańska fala.

Podłamana Pogoń odpowiedziała minimalnie niecelnym strzałem z dystansu Maksymiliana Rogalskiego. Po tej akcji spiker podał frekwencję, która wyniosła 21 196 widzów. Ta pokaźna grupa po chwili złapała się za głowy, gdy strzał głową Mateusza Piątkowskiego wylądował w rękawicach bramkarza rywali. Ten sam gracz minutę później nie dał już Janukiewiczowi żadnych szans i pewnym uderzeniem podwyższył wynik strzelając tym samym 11. bramkę w sezonie i przekraczając swój przedsezonowy cel na te rozgrywki już w październiku. Doskonale asystował mu przy tym golu Patryk Tuszyński. Wprowadzony chwilę później za Gajosa Przemysław Frankowski już kilka sekund po wejściu silnym uderzeniem wypróbował czujność Janukiewicza. W doliczonym czasie gry Dzalamidze wyszedł ze świetną kontrą, ale minimalnie niecelnym uderzeniem pogrzebał swoje szanse na hat-tricka.

Wynik nie uległ już zmianie i Jagiellonia sprawiła swoim sympatykom wspaniały prezent na otwarcie nowego stadionu.


Polecamy