menu

Grad bramek w Kielcach! Legia lepsza od Korony, hattrick Dwaliszwilego

14 września 2013, 22:16 | Zbyszek Anioł

Legia Warszawa rozbiła w Kielcach Koronę 5:3 i została nowym liderem T-Mobile Ekstraklasy. Trzy gole dla mistrzów Polski strzelił Władimir Dwaliszwili.

Trener Juan José Rojo Martín „Pacheta” ustawił swój zespół bardzo defensywie na mecz z mistrzami Polski. W składzie znalazło się trzech nominalnych stoperów, tyle że Pavol Stano grał jako defensywny pomocnik. Na lewej stronie natomiast Hiszpan postawił na Tomasza Lisowskiego (przywrócony do pierwszej drużyny) i Siergieja Pilipczuka. Obaj to lewi obrońcy. Co prawda Ukrainiec może grać też jako skrzydłowy, ale do tej pory w Koronie występował jako defensor.

Jan Urban z kolei wystawił niemal taki sam skład jak w ostatnim ligowym spotkaniu z Cracovią. Dokonał tylko jednej i to wymuszonej zmiany. Za kontuzjowanego Jakuba Wawrzyniaka na lewej stronie obrony mecz rozpoczął Tomasz Brzyski.

Legia od początku meczu zagrała ofensywnie i od razu ustawiała Koronę tak jak chciała. Goście atakowali skrzydłami, przede wszystkim lewą stroną. Tam aktywny był Henrik Ojamaa, któremu jednak brakowało skuteczności. Co prawda Estończyk miał problemy z celnymi strzałami, ale indywidualnymi akcjami siał popłoch w obronie Korony. Defensywa Złocisto-krwistych grała chaotycznie. Kamil Kuzera w swoim stylu wybijał piłki w trybuny, a Kamila Sylwestrzaka i Piotra Malarczyka akurat nie było tam gdzie trzeba.

W 23. minucie stoperzy Korony zapomnieli o Miroslavie Radovicu, który strzałem z ośmiu metrów dokonał piłkarskiej egzekucji i wykończył akcję Dominiak Furmana i Tomasza Brzyskiego. Dwie minut później Sylwestrzak już pamiętał o kryciu Wladimira Dwaliszwilego, ale i tak dał się Gruzinowi obrócić na piątym metrze. Snajper Legii skorzystał z okazji i zdobył drugiego gola. Zanim Legia objęła prowadzenie, to Michał Kucharczyk trafił w słupek, a dobitkę Radovicia zatrzymał Zbigniew Małkowski.

Kielczanie właściwie tylko ograniczali się do przeszkadzania mistrzom Polski, co i tak im nie wychodziło. W ataku Korony w pierwszej połowie nie było wcale. Gospodarze potrafili przeprowadzić tylko jedną kontrę, która zresztą mogła przynieść gola. Ale Jacek Kiełb fatalnie przyjął piłkę w polu karnym. Przed przerwą Złocisto-krwiści nie oddali celnego strzału na bramkę. Dopiero tuż przed przerwą byli w stanie dłużej pograć na połowie legionistów, ale bez klarownej okazji.

Jeśli w Koronie mieli nadzieje, że w drugiej połowie jakimś cudem uda się dogonić Legię i zdobyć chociaż punkt, to już dwie minuty po przerwie zostali wyleczeni z marzeń. Kucharczyk chciał strzelać, ale wyszło mu podanie, które z kilku metrów na bramkę zamienił Dwaliszwili. O Gruzinie zapomniał Malarczyk.

Mimo tak szybko straconego gola Korona po przerwie grała lepiej, bardziej ofensywnie. Legioniści dali gospodarzom więcej swobody i to się na nich zemściło. Najpierw składną akcję Korony niecelnym strzałem wykończył Artur Lenartowski. Drugiego ostrzeżenia nie było, bo w 58. minucie Michał Janota zabrał piłkę Dominikowi Furmanowi, zagrał „klepkę” z Pavolem Stano (przeszedł do ataku) i podcinką przechytrzył Wojciecha Skabę.

Po chwili Korona mogła strzelić gola kontaktowego, ale mocny strzał Lenartowskiego z dystansu zatrzymał się na słupku. W odpowiedzi Miroslava Radovicia zatrzymał Małkowski. Bramkarz gospodarzy był bezradny w 68. minucie. Kontrę Legii wyprowadził Jakub Kosecki, zagrał do Brzyskiego, który wystawił piłkę do pustej bramki Kucharczykowi. I znowu Koronie została brutalnie zabrana nadzieja, która odżyła po golu Janoty.

Minutę później w Kielcach myśleli już tylko, aby uniknąć większej kompromitacji. Dwaliszwili znowu zabawił się w polu karnym z Sylwestrzakiem i spokojnie skompletował sobie hat-tricka. Rozmiary porażki zmniejszył jeszcze Paweł Sobolewski, który najpierw skorzystał z podania Janoty, a tuż przed końcem zdobył jeszcze jedną bramkę.

Kibice w Kielcach śpiewali piosenkę „Bałkanica” zespołu Piersi: - Będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo! Będzie głośno, będzie radośnie – no i tak było. Była zabawa legionistów z defensorami Korony, działo się w polu karnym gospodarzy, no i radośnie zagrała Korona w defensywie...

Legia po wygranej na Arenie Kielc wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli. Jutro zepchnąć niżej może ją Lechia (gra z Pogonią), a w poniedziałek Górnik (gra z Zagłębiem). Korona natomiast spadła na ostatnie miejsce w tabeli.


Polecamy