Górnik – Pogoń. Walczący o życie zabrzanie kontra wyluzowani „Portowcy”
Przedostatnia kolejka rundy zasadniczej Ekstraklasy rozpocznie się w piątek o godzinie 18:00 na Arenie Zabrze. Walczący absolutnie o wszystko Górnik podejmie pewną miejsca w ósemce Pogoń. Mimo ogromnej różnicy w tabeli żaden wynik nie powinien być zaskoczeniem – zabrzanie, zajmujący ostatnie miejsce, będą starali się wydrzeć pierwszy komplet punktów w tym roku.
fot. ANDRZEJ SZKOCKI/POLSKA PRESS
<script type="text/javascript" src="http://widget.ekstraklasa.net/js/w.js#scorebox.html?mecz_id=5593eb9fe1e17df2163748a1&c=0&h=101&w=740"></script>
Szanse Górnika zwiększają problemy kadrowe Pogoni. Czesław Michniewicz nie zabrał do Zabrza żadnego z jego podstawowych stoperów, tak dobrze przecież spisujących się w tym sezonie. Jakub Czerwiński nie zagra już do końca rozgrywek z powodu kontuzji, natomiast Jarosław Fojut wyzdrowiał po drobnym urazie, ale zachorował na grypę. Pauzować będzie też Michał Listkowski. Reszta zawodników pozostaje do dyspozycji szkoleniowca Pogoni. Swoje problemy ma także Jan Żurek, który wciąż musi sobie radzić bez Rafała Kosznika, Erika Grendela i Pawła Golańskiego. Dwaj ostatni co prawda już wrócili do treningów z drużyną, ale w pełni gotowi do gry będą dopiero w rundzie finałowej. Dopiero dwa dni temu ze zgrupowania reprezentacji Estonii wrócił Ken Kallaste i jego występ stoi pod znakiem zapytania, podobnie jak gra Macieja Korzyma. Były napastnik Podbeskidzia w czwartek wrócił do treningów z pełnym obciążeniem po przebytym mikrourazie.
Ciężar gatunkowy tego spotkania jest większy na pewno dla gospodarzy. Wystarczy spojrzenie w tabelę aby uświadomić sobie, że zabrzanie walczą o życie. Sześć punktów straty do bezpiecznej, czternastej lokaty to nawet po podziale wciąż przepaść. Swoją nadzieję Górnicy mogą upatrywać w tym, że czternasta i piętnasta drużyna Ekstraklasy (Górnik Łęczna i Śląsk Wrocław) zagrają jeszcze i z Cracovią, i z Lechem. Istnieje szansa, że obie nie powiększą znacznie swojego dorobku punktowego do trzydziestej kolejki. Górnik natomiast za tydzień zagra w Kielcach z Koroną. Teoretycznie zabrzanie mogą zniwelować stratę do zera przy szczęśliwym ułożeniu wyników… Dyspozycja „Trójkolorowych” w 2016 każe jednak wątpić w tak dobre rozwiązanie. Ogromnym sukcesem byłoby zredukowanie straty do bezpiecznej lokaty do jednego punktu po podziale.
Sytuacja „Portowców” jest zgoła inna. Niemal przez cały sezon ekipa ze Szczecina trzymała się blisko ścisłej czołówki tabeli i dawno zapewniła sobie udział w grupie mistrzowskiej. Gracze trenera Michniewicza mają jednak o co walczyć, bowiem obrona miejsca w pierwszej czwórce pozwoli im rozegrać cztery mecze na własnym stadionie i tylko trzy na wyjeździe. Aby tego dokonać, goście potrzebują jednego zwycięstwa w dwóch pozostałych meczach. Za tydzień jednak do Szczecina przyjedzie Legia, która z pewnością będzie faworytem, dlatego dzisiejszy mecz jest dla Pogoni bardzo istotny. W przypadku braku zwycięstwa, szczecinianie będą musieli czekać na potknięcie Zagłębia Lubin i Lecha Poznań.
Statystyki są zdecydowanie po stronie gości. Dość powiedzieć, że Pogoń nie przegrała sześciu kolejnych meczów wyjazdowych, wygrywając dwa i remisując cztery. Górnik natomiast od czterech meczów nie poczuł smaku zwycięstwa przy Roosevelta. Ostatnia wygrana u siebie miała miejsce 1 grudnia ubiegłego roku z Piastem, po fantastycznym występie Romana Gergela. Dzisiejsi rywale natomiast nie zachwycają formą w tym roku. Górnik nie odniósł zwycięstwa już od siedmiu spotkań, a „Portowcy” od sześciu. Oba te zespoły łącznie w 2016 roku zdobyły tylko 11 punktów!
Historia przemawia za to na korzyść gospodarzy. Dzisiejszy mecz będzie 86. w dziejach pojedynków Górnika i Pogoni. Zdecydowanie częściej wygrywali zabrzanie (45 razy). Tylko siedemnaście zwycięstw odniosła Pogoń, a poza tym odnotowano 23 remisy. Najnowsza historia jest jednak zdecydowanie bardziej wyrównana – od powrotu szczecinian do Ekstraklasy rozegrano dziewięć spotkań, z czego pięć zakończyło się remisami, a po dwa wygrała każda z drużyn. Czy ktoś przechyli dziś szalę na swoją stronę?