Górnik lepszy od Ruchu w 101. WDŚ. Długo wyczekiwane prz0ełamanie Nakoulmy
Górnik Zabrze pokonał Ruch Chorzów 2:0 w niezwykle prestiżowych 101. Wielkich Derbach Śląska. Kole dla zabrzan zdobyli Prejuce Nakoulma, który trafił pierwszy raz tej wiosny oraz Dzikamai Gwaze. Pavels Steinbors obronił z kolei rzut karny wykonany przez Filipa Starzyńskiego.
Bardzo konsekwentni okazali się trenerzy obu drużyn, bowiem zarówno Robert Warzycha, jak i Jan Kocian dokonali tylko po jednej zmianie w porównaniu do poprzednich spotkań. W zespole gospodarzy Nakoulma zastąpił Madeja, który był zmuszony pauzować za cztery żółte kartki, natomiast w ekipie „Niebieskich” wracający po takiej absencji Dziwniel zluzował na lewej obronie Sadloka.
Na trybunach pojawiło się sporo ciekawych osobistości, m.in. Tomasz Hajto, Dariusz Gęsior i wiele gwiazd Górnika z lat jego świetności. Przy Roosevelta zameldował się także cały sztab szkoleniowy z selekcjonerem Adamem Nawałką na czele.
Mocny początek zaliczyli piłkarze gospodarzy. Widać było w nich chęć zwycięstwa i zaangażowanie, wszak była to ostatnia okazja na uratowanie sezonu w oczach kibiców. Już w szóstej minucie padła pierwsza bramka dla Górnika. Szybką akcję – jak za czasów Nawałki – przeprowadzili na prawej stronie boiska Nakoulma z Olkowskim, precyzyjne, płaskie podanie tego drugiego dotarło na szesnasty metr do reprezentanta Burkina Faso, który uderzył bez namysłu z pierwszej piłki i nie dał szans Buchalikowi.
Kilka chwil później mieliśmy 2:0 dla gospodarzy. W 12 minucie „Niebiescy” zostali totalnie zaskoczeni przez kontrę rywali – Nakoulma popędził tym razem lewym skrzydłem, wycofał piłkę do Iwana, który oddał ją do Gwaze. Zawodnik rodem z Zimbabwe przystanął na moment z futbolówką na 25. metrze, ocenił sytuację i uderzył, jakby od niechcenia. Piłka nabrała jednak idealnej trajektorii i wpadła golkiperowi Ruchu za kołnierz.
Goście starali się złamać obronę Górnika atakiem pozycyjnym, natomiast „Trójkolorowi” postanowili się nie patyczkować i wyprowadzali naprawdę groźne kontry. Po jednej z nich, bliźniaczo podobnej do tej z 12 minuty, Nakoulma wycofał piłkę do Iwana, a ten tym razem uderzył. Trafił w rękę Stawarczyka i mieliśmy rzut wolny dla zabrzan z osiemnastu metrów. Z tej pozycji technicznie strzelał Drewniak, jednak przeniósł piłkę minimalnie nad poprzeczką.
Posiadanie piłki było po stronie gości, ale Górnik kontrował z rozmachem i szybkością. Gwaze, Nakoulma i Oziębała napędzali ataki swojej drużyny i sprawiali tym niemałe problemy defensywie Ruchu. Po kolejnej składnej akcji między dwoma czarnoskórymi zawodnikami z Zabrza przed niezłą szansą stanął właśnie Oziębała, jednak jego strzał wślizgiem po dośrodkowaniu Gwaze przeszedł obok słupka.
Po pół godzinie gry mieliśmy zatem 2:0 dla Górnika. Podopieczni Warzychy obrali naprawdę dobrą taktykę. Zmuszali gości do ataku pozycyjnego, a sami mądrze bronili. Jak do tej pory, defensywa gospodarzy sprawowała się bez zarzutu, czego nie można było powiedzieć o obronie Ruchu. Podopieczni Kociana gubili się, gdy zabrzanie przyspieszali swoją grę, a starali się to czynić jak najczęściej, nawet kosztem straty piłki.
Z biegiem czasu do głosu zaczynali dochodzić „Niebiescy”. Najpierw z ostrego kąta wprost w Steinborsa strzelał Kuświk, a następnie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego głową uderzał Szyndrowski, ale bramkarz Górnika był na posterunku. Natężenie zabrzańskich kontr szybko spadało, cały zespół zdawał się podświadomie coraz głębiej cofać, czekając na koniec pierwszej połowy. W dodatku boisko opuścił z urazem Gwaze, którego zastąpił Łukasiewicz. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy przebudzili się zabrzanie, najpierw ładnie z woleja po kornerze uderzał Kosznik, a następnie nieudane dośrodkowanie Nakoulmy nieomal zaskoczyło Buchalika, jednak ten ostatecznie sparował piłkę na rzut rożny.
Po zmianie stron obraz gry znacząco się nie zmienił, Nakoulma przeniósł się na lewą stronę boiska i tym razem z Kosznikiem starał się „rozklepać” Szyndrowskiego i wspomagających go kolegów. W pierwszych minutach drugiej części spotkania udało mu się to dwukrotnie, ale najpierw jego mocne wstrzelenie piłki w pole karne minęło słupek, a potem dośrodkowanie lewego obrońcy zabrzan zostało zablokowane. W 54 minucie przed stuprocentową szansą stanął Zachara. Napastnik gospodarzy popędził na spotkanie sam na sam z Buchalikiem, jednak strzelił zbyt lekko i w sposób przewidywalny, więc przegrał pojedynek z bramkarzem „Niebieskich”.
Chwilę później kolejne dośrodkowanie Kosznika mógł i powinien zamienić na gola Iwan, lecz jego efektowne uderzenie szczupakiem minęło słupek bramki gości. Zawodnicy z Chorzowa nie potrafili przejąć kontroli nad boiskowymi wydarzeniami, ale to nie znaczy, że nie potrafili sprawić zagrożenia pod bramką Steinborsa. Najpierw z powietrza ponad poprzeczką uderzał Zieńczuk, potem ekwilibrystyczny strzał Kuświka z najwyższym trudem złapał w ręce golkiper gospodarzy. Serca miejscowych kibiców zamarły jednak w 63 minucie, gdy do rzutu wolnego z lewej strony boiska podszedł Starzyński. Do bramki było około 25 metrów i „chorzowski Figo” postanowił zaskoczyć Łotysza strzałem. I prawie mu się udało, do szczęścia zabrakło niewiele, bowiem piłka trafiła w słupek.
Górnik cofał się coraz głębiej, ale podopieczni Kociana wciąż nie potrafili znaleźć sposobu na strzelenie kontaktowej bramki. Obrońcy „Trójkolorowych” z uporem maniaka zagrywali długie piłki na Zacharę, z których jednak coraz rzadziej cokolwiek wynikało. Coraz mniej piłkarzy angażowało się w akcje ofensywne.
W 76 minucie mieliśmy zdarzenie, którego mogło odmienić losy tego spotkania. Szarżujący w polu karnym zabrzan Kowalski starał się dośrodkowywać do Kuświka, ale piłka zatrzymała się na ręce Kosznika. Przewinienie było ewidentne, dlatego arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Starzyński, który nie zwykł przecież mylić się w takich sytuacjach. Zawodnik „Niebieskich” uderzył naprawdę celnie, w róg bramki, ale Steinbors wyczuł jego intencje i wspaniałą paradą uchronił swój zespół przed utratą bramki.
Łotewski bramkarz Górnika w szybkim tempie wyrósł na bohatera tego spotkania. Najpierw obronił karnego, a w 82 minucie popisał się kolejną fantastyczną interwencją. Osamotniony w polu karnym gospodarzy Włodyka znalazł się przed szansą i oddał strzał z niezłej pozycji. Piłka odbiła się jeszcze o interweniującego Dancha ale łotewski golkiper, mocno zmylony, zdołał jeszcze leżąc wybić futbolówkę ze światła bramki.
Morale chorzowskich zawodników mocno spadło po tym niestrzelonym karnym. Goście przestali wierzyć, że mogą odwrócić losy tego meczu tym bardziej, że do jego końca pozostawało tylko kilka minut. Gospodarze starali się wybijać rywali z rytmu, w sposób przemyślany odsuwali zagrożenie od własnej bramki i bez większych przeszkód dowieźli dwubramkowe zwycięstwo do końca meczu.
Zespół z Zabrza nareszcie przerwał swoją passę dwunastu meczów bez zwycięstwa i jednocześnie pokonał odwiecznego rywala. 101 Wielkie Derby Śląska dla Górnika!