Górnik Łęczna - GKS Bełchatów LIVE! Mecz na szczycie o 6 punktów
Ten pojedynek wiele wyjaśni w kwestii awansu do Ekstraklasy w tym sezonie. Stojący na czele tabeli Górnik Łęczna w sobotnie południe ugości na swoim terenie wicelidera - GKS Bełchatów. Powitania chlebem i solą z pewnością nie będzie, za to spodziewać się można regularnej, boiskowej wojny.
fot. Wojciech Czekała
Mecze na szczycie, niezależnie od poziomu i ligi, zawsze elektryzują. W przypadku spotkania Górnika z GKS dodatkowego smaczku nadaje element psychologiczny. Goście jadą do Łęcznej z bardzo ambitnym nastawieniem. – Jesteśmy zespołem, który może śmiało myśleć o tym, by w wyjazdowym meczu z Łęczną zdobyć trzy punkty – mówi Kamil Kiereś, szkoleniowiec bełchatowian.
W obozie Górnika z kolei panuje bardzo spokojna atmosfera. Trenerzy i piłkarze na każdym kroku powtarzają, że do kolejnych rywali podchodzą indywidualnie i nie myślą o awansie. Nie inaczej jest tym razem. W obozie łęcznian ze świecą szukać odważnych deklaracji i właśnie na tym polu mogą wypracować sobie przewagę.
Między innymi dlatego, że to właśnie przez aspekt psychologiczny w dotychczasowych wiosennych spotkaniach łęcznianie grali nieco poniżej oczekiwań. Jak przyznał na jednej z konferencji prasowych trener Jurij Szatałow, w głowach jego zawodników pojawił się zbytni luz i zlekceważenie przeciwnika. Przekonali się o tym w starciach z Sandecją Nowy Sącz czy Okocimskim Brzesko, poprawę zaś widać było dopiero w meczu z Miedzią. Nie był to jeszcze ten sam Górnik co jesienią, cieszy jednak jego równa forma przez pełne 90 minut, spokój i zdecydowanie.
Dwa ostatnie zwłaszcza przydadzą się pod bramką przeciwnika. Do gry wciąż nie jest gotowy Łukasz Zwoliński, który nabawił się urazu kostki w meczu z GKS Katowice. Brak Zwolińskiego zrzuca ciężar odpowiedzialności za strzelanie bramek na barki Arkadiusza Woźniaka. Wypożyczony z Zagłębia Lublin napastnik w spotkaniu z Miedzią zaprezentował się z dobrej strony, strzelił bramkę, ale gdyby nie brak właśnie spokoju i zdecydowania - dorobek mógłby być wyższy.
Sobotnie widowisko ucierpi o niedobór kilku czołowych postaci obu zespołów. Choć do składu łęcznian wróci Grzegorz Bonin, zabraknie wspomnianego wcześniej Zwolińskiego. W obozie bełchatowskim z kolei na pewno nie ujrzymy Kamila Wacławczyka, Krzysztofa Michalaka i prawdopodobnie Arkadiusza Barana.
Z rangi pojedynku sprawę zdano sobie nawet w PZPN, który oddelegował do jego poprowadzenia sędziego z T-Mobile Ekstraklasy. Bartosz Frankowski z Torunia po raz pierwszy zagwiżdże o 12:30 w sobotę.