Głowacki: Wydaje się nam, że mecz sam się wygra. A nie jest to takie proste
- Przede wszystkim zagraliśmy słabo w drugiej połowie, nie potrafiliśmy brać odpowiedzialności za grę na własne barki. To jest nasz problem, bo nie jest to kwestia zmęczenia - mówi Arkadiusz Głowacki, obrońca krakowskiej Wisły.
fot. Ryszard Kotowski
Franciszek Smuda: mamy tydzień, żeby postawić Brożka na nogi
Kolejny wyjazdowy mecz kończycie remisem.
I dlatego pozostaje po tym spotkaniu duży niedosyt, bo kolejny raz powtarzamy te same błędy. Przede wszystkim zagraliśmy słabo w drugiej połowie, nie potrafiliśmy brać odpowiedzialności za grę na własne barki. To jest nasz problem, bo nie jest to kwestia zmęczenia, a bardziej tego, że wydaje się nam, że mecz sam się wygra. Tymczasem nie jest to takie proste. Żeby wygrać, trzeba strzelać kolejne bramki. Tego nam w spotkaniu z Ruchem zabrakło.
Pan strzelił bramkę, co nie jest codziennym obrazkiem. Inna sprawa, że ten gol padł ze spalonego.
A duży ten spalony był?
Tak z pół metra.
Cóż, nie będę za to przepraszał. Wyszedłem po prostu do dośrodkowania, piłka spadła mi na głowę i tyle.
Ostatnio bramkę strzelił Pan jeszcze w Trabzonsporze w sezonie 2010/2011.
Szczerze mówiąc, ja do tego nie przywiązuję wielkiej wagi. Dla mnie liczą się przede wszystkim punkty, jakie zdobywa drużyna. A w meczu z Ruchem tych punktów nam jednak zabrakło i jedynym pocieszeniem po tym spotkaniu może być to, że ciągle nie przegraliśmy w tym sezonie meczu. To jednak trochę tak na osłodę i trochę na siłę. Uważam, że mieliśmy wystarczający potencjał, umiejętności, żeby pokonać Ruch. W drugiej połowie sporo nam jednak zabrakło, żeby cieszyć się ze zwycięstwa.
Wracając do tych Pańskich nielicznych bramek, to akurat Ruch jest dla Pana szczęśliwy, bo kiedyś tej drużynie strzelił Pan już gola. Miało to miejsce jeszcze za kadencji trenera Macieja Skorży, gdy graliście w Sosnowcu.
Pamiętam tamto trafienie. To była prawie identyczna bramka jak ta teraz.
Paweł Brożek wziął winę na siebie za to, że nie wygraliście z Ruchem, mówiąc, że przesądziły o tym jego niewykorzystane sytuacje.
Nie przesadzajmy. Owszem, sytuacje trzeba wykorzystywać, ale przede wszystkim trzeba grać przez 90 minut, a nie tylko przez 45. Owszem, nawet w tej pierwszej połowie nie wszystko układało się po naszej myśli, bo były również błędy. Mieliśmy jednak w tym okresie swoje sytuacje. A druga część nie wyglądała już tak, jak chcielibyśmy.
Początek sezonu wyglądał tak, że na wyjazdach lepsze mieliście drugie połowy. Od meczu z Cracovią to się jednak odwróciło i po przerwie gracie znacznie gorzej. Skąd taka zmiana?
Może dlatego tak się dzieje, że strzelamy bramkę i myślimy, że wszystko jest pod naszą kontrolą. Jak widać, takie myślenie jest błędne.
Paweł Brożek może nie zagrać w meczu z Legią. Wyobraża Pan sobie waszą grę ofensywną bez niego?
Zobaczymy, jak to będzie. Jak się okaże, że Paweł rzeczywiście nie zagra, będziemy się zastanawiać, jak to poukładać bez niego.
Ciśnienie przed meczem z Legią będzie rosło już od poniedziałku?
Powolutku pewnie tak.