GKS Bełchatów - Jagiellonia LIVE! Beniaminek chce odbić się od dna
Gdy GKS Bełchatów wygrał w listopadzie w Białymstoku z Jagiellonią 1:0, podobnie jak białostoczanie, zajmował miejsce w pierwszej czwórce ligowej tabeli. W sobotnie popołudnie w Bełchatowie obie drużyny zmierzą się ponownie, będąc już jednak w zupełnie innej sytuacji.
fot. Wojciech Wojtkielewicz
Nawet najgorszy pesymista w Bełchatowie nie mógł przewidzieć aż takiej zapaści beniaminka w drugiej części sezonu. Od zwycięstwa na Podlasiu bełchatowianie w kolejnych 14 meczach ligowych zdobyli kompromitujące pięć punktów, wygrywając tylko raz. W jedynym klubie z województwa łódzkiego w Ekstraklasie nie pomogła nawet zmiana trenera. Od momentu, w którym Kamila Kieresia zastąpił Marek Zub, GKS zanotował trzy porażki. To wszystko spowodowało, że Brunatni spadli z czwartego na piętnaste miejsce w tabeli, a bezdyskusyjne porażki w bardzo kiepskim stylu z Zawiszą i Górnikiem Zabrze utwierdziły tylko w przekonaniu, że drużynie Zuba będzie niezwykle ciężko o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Zdecydowanie lepiej wygląda sytuacja Jagiellonii Białystok. Zespół Michała Probierza, mimo różnych drobnych wzlotów i upadków, punktuje bardzo konsekwentnie i praktycznie od początku piłkarskiej wiosny utrzymuje się na ligowym podium. Białostoczanie już wiedzą, że za chwilę czeka ich walka o najwyższe cele w grupie mistrzowskiej.
- Cel, jakim było utrzymanie, już zrealizowaliśmy, a teraz walczymy o mistrzostwo Polski – zapowiedział po zwycięskim meczu z Piastem Gliwice (2:1) trener Probierz, który w czwartek o kolejne dwa lata przedłużył swój kontrakt z białostockim klubem. Mimo wszystko, Jagiellonii w tym momencie zależy przede wszystkim na utrzymaniu miejsca w pierwszej trójce ligowej stawki, co przełożyłoby się na najlepszy wynik w historii klubu oraz awans do europejskich pucharów. A przecież przed rozpoczęciem tego sezonu wielu skazywało Jagę na rozpaczliwą walkę o utrzymanie…
Żeby tych wszystkich nieszczęść w ekipie Bełchatowa było mało, w sobotę będzie ona musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Arkadiusza Piecha. Ponadto od dłuższego czasu kontuzjowani są Mateusz Mak oraz Alexis Norambuena, tak jak w Jagiellonii Martin Baran oraz Marek Wasiluk. W ekipie gości nie zobaczymy także zawieszonych za żółte kartki George’a Popchadze i Tarasa Romanczuka, a także przesuniętego do rezerw Mateusza Piątkowskiego.
Gospodarze marzą o wielkim rewanżu za swój ostatni mecz z Jagiellonią na własnym obiekcie. W spotkaniu "na wodzie" w przedostatniej kolejce sezonu 2012/13 bełchatowianie długo prowadzili 1:0 po bramce Szymona Sawali, ale już w doliczonym czasie gry, po dużym błędzie Emilijusa Zubasa, wyrównał Euzebiusz Smolarek, przez co mecz zakończył się remisem 1:1, a to w ostatecznym rozrachunku zadecydowało o spadku GKS do pierwszej ligi.
Jedynym czynnikiem, który obecnie sprawia, że Bełchatów jest w stanie rzeczywiście pokonać w sobotę Jagiellonię, jest to, że GIEKSA Arena jest dla białostoczan terenem wyjątkowo niewygodnym. Jadze jeszcze nigdy nie udało się w Bełchatowie wygrać, a z 12 meczów oficjalnych na tym stadionie we wszystkich rozgrywkach aż osiem padło łupem GKS, podczas gdy cztery kończyły się podziałem punktów.
- Temperatura w klubie jest duża. Niemniej uważam, że wiemy już dokładnie, co się pali. Pozostaje kwestia znalezienia środków, jakimi pożar ugasić. Musimy poszukać punktów w dwóch najbliższych meczach, to będzie sygnał, że zaczynamy dławić pożar. Zbyt wiele punktów zostało straconych, ponieważ dawaliśmy przeciwnikowi łatwe bramki. Traciliśmy gole w nietypowych momentach, w sytuacjach, które wydawały się być pod kontrolą. Tym, co się pali, jest poziom motywacji i siły wewnętrznej zespołu. Tutaj jest problem – mówił w rozmowie ze stroną oficjalną GKS szkoleniowiec tego, Marek Zub, który doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji w drużynie.
W Jagiellonii z kolei nikt nie ma zamiaru lekceważyć dołującego wiosną rywala. - Nie możemy zakładać z góry zdobycia trzech punktów. Nikogo nie można lekceważyć. W naszym przypadku już mecze z Ruchem czy choćby teraz niedawno z Pogonią pokazały, że na boisku musimy zostawić dużo zdrowia, żeby odnieść zwycięstwo.– przyznał dla jagiellonia.pl Patryk Tuszyński, drugi po Mateuszu Piątkowskim strzelec zespołu z Białegostoku.
Kto w sobotnie popołudnie zrealizuje swój cel? Czy Jagiellonia zdobędzie punkty, które przypieczętują jej miejsce w czołowej czwórce na koniec sezonu zasadniczego? A może to GKS Bełchatów odbije się od dna i przed decydującą rundą dodatkową wleje nadzieję w serca swoich sympatyków? Pierwszy gwizdek sędziego Tomasza Musiała został zaplanowany na godzinę 18:00.