GieKSa wygrała z Miedzią po kapitalnym golu Pitrego
GKS Katowice pokonał na własnym boisku drużynę Miedzi Legnica 1:0 w meczu 19. kolejki I ligi. Gola na wagę trzech punktów dla katowickiego zespołu strzelił Przemysław Pitry. Dzięki zwycięstwu GieKSa awansowała na 7. lokatę w ligowej tabeli.
fot. Łukasz Łabędzki
Spotkaniu w Katowicach, tak samo jak w innych polskich miastach, w których rozgrywano mecze piłkarskie towarzyszyła niska temperatura. Choć w stolicy Górnego Śląska termometry wskazywały -1 stopnia Celsjusza, to odczuwalne zimno było zdecydowanie większe, niż wskazywałyby wskazówki. To było bardzo widać, nie tylko po kibicach, ale i samych piłkarzach, którym było bardzo ciężko walczyć na murawie w takich warunkach.
Pierwszym, kto odczuł tę walkę był Marcin Kamiński. Defensor GieKSy upadł już w 3. minucie z dużej wysokości, po starciu z rywalem, który założył mu tzw. ''stołek''. Popularny ''Kamyk'' długo nie podnosił się z murawy, ale w końcu przy pomocy lekarzy katowickiego zespołu, stanął o własnych siłach, aby zaraz kontynuować grę. Na boisku długo nie ''zabawił'', bo już w 20. minucie musiał zejść z placu boju, natomiast w jego miejsce pojawił się Alan Czerwiński.
Dopiero po pierwszej zmianie w tym meczu, tempo gry nabrało większego animuszu. W 26. minucie mieliśmy tak naprawdę, pierwszą godną odnotowania podbramkową sytuację. Z prawej strony boiska, z piłką przy nodze w pole karne wpadł Mateusz Szczepaniak. Napastnik Miedzi oddał strzał, ale uderzenie zablokowali obrońcy GKS-u. Futbolówkę przejął Yannick Kakoko, który dośrodkował ją w pole bramkowe, tam do strzału doszedł wspomniany chwilę wcześniej Szczepaniak, ale jego główkę we wspaniałym stylu obronił Antonin Bucek, który sparował uderzenie na słupek swojej bramki.
Pięć minut później to GKS mógł objąć prowadzenie. Z prawej flanki piłkę po ziemi w pole karne do Grzegorza Goncerza podał Piotr Ceglarz. Najskuteczniejszy zawodnik I ligi uderzył jednak zbyt mocno i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Tuż przed samą przerwą to gospodarze mogli ponownie strzelić pierwszego gola. Tym razem Rafał Kujawa wystawił piłkę nadbiegającemu Przemysławowi Pitremu, który strzelił jak z procy, ale jego uderzenie było minimalnie niecelne i minęło prawy słupek bramki Bledzewskiego.
Po przerwie oba zespoły nie kwapiły się do szybkiej i ofensywnej gry. Dopiero kontrowersja, którą odnotowaliśmy w 59. minucie mogła w jakiś sposób obudzić kibiców zgromadzonych na stadionie przy ulicy Bukowej. Grzegorz Goncerz padł w polu karnym Miedzi, przy pomocy jednego z rywali, po czym do sędziego Małyszka podskoczyli w mgnieniu oka zawodnicy GKS-u, ale arbitra z Lublina to w ogóle nie poruszyło i nawet nie pomyślał wskazać na ''wapno''.
Co nie udało się wywalczyć ''Goznowi'', udało się Pitremu, który wziął sprawy w swoje nogi i wyprowadził GKS na prowadzenie. Pomocnik GieKSy popisał się kapitalnym strzałem z woleja z ok. 30 metrów i nie dał żadnych szans Andrzejowi Bledzewskiemu. Bramka stadiony świata!
Po strzelonym golu, zawodnicy GKS-u zagrali jak prawdziwi profesorzy i nie pozwolili swoim rywalom na jakiekolwiek akcje ofensywne. Miedź, nie potrafiła przełamać dobrze prezentującego się w tym meczu bloku defensywnego katowickiej drużyny.
W ostatnich minutach spotkania gospodarze mieli jeszcze dwie dobre sytuacje do podwyższenia. Najpierw piętnastego gola w sezonie mógł strzelić Goncerz, jednak jago uderzenie głową było zbyt lekkie i Bledzewski nie miał żadnych problemów z interwencją. W drugiej akcji z kontratakiem wyszli Rafał Pietrzak i Rafał Kujawa, ale ten ostatni źle przyjął piłkę w kluczowym momencie i spalił akcję na panewce, a po chwili sędzia zakończył spotkanie.