Giannis Papadopoulos: W Cracovii mogę być nawet bramkarzem
- W pierwszej połowie graliśmy moim zdaniem bardzo dobrze. Mieliśmy przewagę w posiadaniu, kreowaliśmy szanse do zdobycia gola, co zresztą się nam udało zrobić. Po przerwie Podbeskidzie podeszło wyżej, dobrze nas zablokowało i było nam trudniej rozgrywać piłkę - mówi strzelec jedynej bramki dla Cracovii w meczu w Bielsku-Białej, Giannis Papadopoulos.
Na początek gratulacje za strzeloną bramkę. Nie musiał Pan długo czekać na swojego pierwszego gola w Ekstraklasie...
Dziękuję, ale nie chcę rozmawiać o moim golu. Interesuje mnie tylko to, by pomagać drużynie i wygrywać mecze. Dziś nam się to nie udało i jestem z tego powodu rozczarowany.
Remis na wyjeździe nie jest złym wynikiem, ale z przebiegu gry można powiedzieć, że to Wy straciliście dwa punkty?
Jak najbardziej tak. Byliśmy lepszym zespołem, dlatego jeden punkt nas nie satysfakcjonuje. Szczególnie, że nie poprawia on naszej sytuacji w tabeli. Ekstraklasa to mocna, wyrównana liga, o czym świadczy choćby to, że graliśmy dziś z przedostatnią drużyną w tabeli, a mimo tego nie było nam łatwo.
Dlaczego gra Cracovii wyglądała tak różnie w obu połowach? Nie zlekceważyliście rywala po przerwie?
W pierwszej połowie graliśmy moim zdaniem bardzo dobrze. Mieliśmy przewagę w posiadaniu, kreowaliśmy szanse do zdobycia gola, co zresztą się nam udało zrobić. Po przerwie Podbeskidzie podeszło wyżej, dobrze nas zablokowało i było nam trudniej rozgrywać piłkę. Mieliśmy jeszcze okazje na to, by ponownie objąć prowadzenie, ale niestety nie udało się więcej strzelić.
W swojej ojczyźnie częściej grał Pan na pozycji defensywnego pomocnika. Jak się Pan czuje w nowej sytuacji, jaką jest rola napastnika Cracovii?
Drugi raz grałem na tej pozycji i czułem się bardzo dobrze. Lubię grać z przodu, bo wtedy mam na boisku więcej miejsca. Szybko się uczę gry w ataku i myślę, że udaje mi się spełniać przedmeczowe założenia. Ale jeśli trener zażyczy sobie żebym grał gdzieś indziej, lub nawet stanął na bramce, zrobię to.
Dzisiejszy mecz był zderzeniem dwóch odmiennych stylów gry. Ciężko grało się Wam z rywalem, który bazuje przede wszystkim na fizyczności i determinacji?
Nasz styl gry wygląda jak ten preferowany przez Barcelonę, a Podbeskidzie stawia bardziej na walkę. To normalne, że kiedy brakuje ci trochę jakości i zajmujesz ostatnie miejsce w tabeli, próbujesz dać z siebie maksimum nadrabiając to w innych aspektach, na przykład grą ciałem. Takiemu stylowi też trzeba umieć się przeciwstawić.
Wyobrażacie sobie, że może Was zabraknąć w grupie mistrzowskiej?
Uważam, że mamy naprawdę solidny zespół i nie zasługujemy na pozycję, którą obecnie zajmujemy. Kilku podstawowych zawodników jest kontuzjowanych, ale nawet w takim składzie możemy powalczyć o czołówkę tabeli. A znalezienie się w grupie mistrzowskiej jest wręcz obowiązkiem.
Podbeskidzie z Cracovią na remis. Pierwszy gol Papadopoulosa