menu

Gajos: Jak to mówią, "co zejdzie, to wejdzie"

2 sierpnia 2014, 01:05 | Jakub Seweryn

Pomocnik Jagiellonii Białystok, Maciej Gajos, był jednym z głównych bohaterów piątkowego meczu żółto-czerwonych z Cracovią, wygranego przez białostoczan w dramatycznych okolicznościach 2:1. 23-latek swoim strzałem z dystansu doprowadził w drugiej połowie do remisu, a po spotkaniu przyznawał, że mimo wszystko nie było to najlepsze uderzenie z możliwych.

Maciej Gajos
Maciej Gajos
fot. M.Piotrowski / Jagiellonia.pl

- Czasami takie sytuacje się zdarzają, ale później Sebastian miał okazję, którą mógł to naprawić i zdobyć bramkę. Trafił w poprzeczkę, ale to się zdarza. Cała drużyna popełnia błędy, ale też cała drużyna walczyła o zwycięstwo i na pewno nikt nie będzie tego straconego gola wypominał, bo potrafiliśmy się podnieść i zdobyć trzy punkty - mówił pomocnik Jagiellonii po spotkaniu na temat głupio straconej przez jego zespół bramki.

Nie da się ukryć, że wychowanek Rakowa Częstochowa swoim wyrównującym trafieniem z dystansu walnie przyczynił się wywalczonego przez Jagę zwycięstwa. - W pierwszej połowie też uderzyłem z dystansu i myślę nawet, że tamten strzał był lepszy - przyznał. - Jednak, jak to mówią, ‘co zejdzie, to wejdzie’, bo pierwszy strzał, choć czysto uderzony, to jednak w środek bramki. W końcówce pierwszej części gry mieliśmy trochę sytuacji. Jedną miał Mateusz Piątkowski, nie wykorzystał jej, ale na drugą połowę wyszliśmy z nastawieniem, że musimy szybko strzelić bramkę na 1:1, żeby ten mecz znowu się otworzył i żebyśmy mogli znowu grać o trzy punkty.

Po piątkowym zwycięstwie Jagiellonia zasiadła z siedmioma punktami na koncie na fotelu lidera Ekstraklasy. - No tak, bo zaczynaliśmy kolejkę (śmiech) - zaznaczył Gajos, po czym dodał: - W każdym meczu staramy się grać o trzy punkty, dzięki temu na razie jesteśmy wysoko w tabeli, a co będzie dalej, to zobaczymy.


Polecamy