menu

Futbolowy kabaret w obronie w wykonaniu Boenischa [ANALIZA]

23 marca 2013, 12:38 | Sebastian Kuśpik

Występ naszych piłkarzy na Stadionie Narodowym zakrawał w piątek o kpinę, a postawa w defensywie to był po prostu piłkarski kryminał. Czujemy się w obowiązku napisać o pewnym ewenemencie na lewym boku biało-czerwonej defensywy.

Jarmołenko wbiega w pole karne - Boenisch dopiero się czai...
fot. PolsatSport
Jarmołenko szuka pozycji do strzału - Boenisch jeszcze się czai...
fot. PolsatSport
Jarmołenko za moment będzie uderzał - Boenisch daje mu ponad metr wolnej przestrzeni.
fot. PolsatSport
Moment strzału Jarmołenki - Boenisch został w blokach.
fot. PolsatSport
Piłka trafia na prawe skrzydło do Husiewa.
fot. PolsatSport
Boenisch staje do pojedynku z Husiewem.
fot. PolsatSport
Husiew obiega z łatwością biernego Boenischa.
fot. PolsatSport
Sebastian Boenisch odpuszcza akcję na 18-19. metrze przed własną bramką.
fot. PolsatSport
Boenisch stwierdził, że w tej akcji już się napracował.
fot. PolsatSport
Pozostało tylko popatrzeć na trzeciego gola dla Ukrainy.
fot. PolsatSport
Akcja miała miejsce blisko chorągiewki.
fot. PolsatSport
Jarmołenko podaje do Zozuli po stracie Boenischa.
fot. PolsatSport
Boenisch na tym etapie akcji prezentuje klasyczną stójkę.
fot. PolsatSport
Zagrożenie nie minęło, ale Boenischa to zbytnio nie interesuje.
fot. PolsatSport
Boenisch jako jedyny od kilku dobrych sekund spaceruje w polu karnym.
fot. PolsatSport
Kontra Ukrainy, obaj boczni obrońcy nie nadążają.
fot. PolsatSport
Jarmołenko otrzymuje podanie między dwoma Polakami w pole karne.
fot. PolsatSport
Boenisch wyłącza się z walki o piłkę.
fot. PolsatSport
Boenisch nie przejmuje się dalszą częścią akcji.
fot. PolsatSport
Glik walczy o piłkę, a Boenisch się przygląda.
fot. PolsatSport
Boenisch w roli obserwatora.
fot. PolsatSport
Strzał Husiewa i...
fot. PolsatSport
...zgrabny unik Boenischa.
fot. PolsatSport
1 / 23

Krychowiak dla Ekstraklasa.net: Też gwizdałbym na taki zespół

Oglądając to spotkanie po raz drugi (sami nie wiemy jakim cudem nam się chciało) w oczy aż za bardzo rzuciło nam się porażające zachowanie w obronie Sebastiana Boenischa. Piłkarze mówili, że chcieli, że walki odmówić im nie można. Okazuje się, że nie wszystkim się chciało i jednak komuś brak waleczności można, a nawet trzeba zarzucić, co zaraz jak na dłoni wam pokażę.

2. minuta, gol na 1:0
Trzeba zaznaczyć, że już w momencie przyjmowania przez Jarmołenkę piłki przy linii bocznej Boenisch był spóźniony o dobre 5 metrów. Bierna postawa naszego defensora pozwoliła mu z łatwością wbiec w pole karne...

poszukać dogodnej pozycji do strzału wobec biernej (mało powiedziane, ale nie chcemy przeklinać) postawy Boenischa...

jeszcze poprawić piłkę, skoro Sebastian postanowił zostawić mu w polu karnym, W POLU KARNYM, ponad metr wolnej przestrzeni...

i przywalić na bramkę Boruca przy zerowym ataku ze strony Polaków - Boenisch dopiero zbierał się z okopów za Jarmołenką, który z dziecinną (dosłownie) łatwością wypracował sobie jeszcze więcej miejsca do uderzenia, a o wracającym gdzieś z dalekiej podróży do asekuracji Rybusie (to jego nogę widać na poniższej stopklatce z prawej strony) lepiej nie wspominać.


45. minuta, gol na 3:1
Akcja bramkowa rozpoczęła się kluczowym podaniem na lewe skrzydło do Olega Husiewa. I właśnie tam nabrała rozpędu, głównie dzięki zasłudze "agresywnego" w obronie Boenischa.

Sebastian staje więc, a raczej miał stanąć do decydującego pojedynku z Husiewem, ale zdecydował się pokazać mu na czym polega polska gościnność...

więc Ukrainiec grzecznie czmychnął pod pole karne korzystając z uprzejmości lewego (w sumie dobrze brzmi) obrońcy reprezentacji Polski...

i zagrywa w pole karne na głowę Jarmołenki podczas gdy Boenisch odpuszcza akcję już na 18-19. metrze!

Zupełnie niepilnowany w polu karnym Jarmołenko - zaspał Glik - zgrywa głową do Husiewa, w przypadku którego z asekuracją spóźnił się z kolei drugi artysta na boku obrony, Łukasz Piszczek (strzelony gol nie wpływa na ocenę jego słabiutkiego występu), i Ukrainiec strzela trzecią bramkę.

A Sebastian już spokojnie się temu przygląda, bo przecież akcję odpuścił już kilka sekund temu.


74. minuta, strata i spacerek Boenischa
O samą stratę naszego obrońcy pod polem karnym nawet nie mam olbrzymich pretensji, bo Kosecki wsadził go trochę "na konia" tym podaniem (choć oczywiście mógł od razu piłkę wybić po linii i byłoby po kłopocie). Zupełnie nie potrafię jednak zrozumieć zachowania Boenischa po stracie piłki.

Do przyjmującego piłkę Sebastiana szybko doskakuje Harmasz i wygarnia mu ją spod nóg, a Jarmołenko podanie błyskawicznie do Zozuli.

I od tego miejsca zaczyna się kabaret w wykonaniu lewego obrońcy Bayeru Leverkusen, który w głębokim poważaniu ma fakt, że po jego stracie napastnik Ukrainy właśnie szarżuje w naszym polu karnym.

Chwilę później Kosecki niezbyt udanie wybija piłkę z naszego pola karnego i ta zmierza wprost pod nogi Rotania, czemu ze stoickim spokojem przygląda się rozleniwiony Boenisch, spacerkiem wychodząc spod własnej bramki.

Uderzenie Ukraińca broni Artur Boruc, a całości "dogląda" zwiedzający od dłuższego czasu pole karne obrońca reprezentacji Polski. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości - odsyłam do skrótów.


79. minuta, kontra Ukrainy i znów bierność Boenischa
Goście wychodzą z groźnym atakiem, za którym nie nadążyli obaj nasi boczni defensorzy.

Akcja przenosi się pod pole karne i piłka trafia między Glikiem i Boenischem do Jarmołenki.

I na tym kończy się praca obrońcy Bayeru Leverkusen, który pozostałą część akcji postanowił w swoim stylu przeczłapać.

Akcja oczywiście toczy się dalej i futbolówka trafia na lewą stronę do Rotania, który uderza mocno na bramkę Boruca. Artur z trudem odbija piłkę wprost przed siebie i gdyby większą przytomnością wykazał się niepilnowany na 6. metrze Zozula stracilibyśmy zapewne czwartą bramkę. Do napastnika Ukrainy ani myślał doskoczyć wtedy Boenisch, choć było to w tej sytuacji jego PIEPRZONYM OBOWIĄZKIEM. On jednak wolał sobie poskakać z nogi na nogę...


82. minuta, UWAGA! Piłka - kryć się kto może!
Na deser zostawiłem akcję z końcówki meczu. Husiew zgarnął piłkę przed polem karnym po dalekim zagraniu Tymoszczuka. Futbolówkę próbował przejąć Glik, ale co w tym czasie myślał sobie Boenisch? Nie wiem. Szczerze mówię - nie wiem. Zamiast biec w kierunku piłki, bo nie miał już kogo kryć, postanowił się cofnąć w kierunku własnej bramki. Po co? Chyba tylko on sam wie.

No dobra, akcja idzie dalej. Glik z Wasilewskim próbują zrobić cokolwiek, by przerwać atak Ukraińców, ale idzie im to słabo, a tymczasem zapracowany po łokcie Boenisch monitoruje sytuację...

W końcu futbolówkę przejmuje Zozulia i decyduje się na strzał, który niesamowicie wystraszył naszego obrońcę...

UWAGA! Piłka - kryć się kto może!
Słów po prostu brak.


Nie myślcie, że obwiniam tylko Boenischa za wczorajszą porażkę. Nie, to byłoby niesprawiedliwe, bo na "laurkę" zasłużyli wszyscy, bez wyjątku. Zachowanie lewego obrońcy reprezentacji Polski i Bayeru Leverkusen, czyli bądź co bądź poważnego klubu, w niektórych sytuacjach wykraczało jednak poza wszelkie kanony futbolowego absurdu!

Po co ta analiza? Żeby najdobitniej jak tylko się da pokazać, że Boenisch jest po prostu słaby. Słaby i absurdalnie leniwy! Czysto piłkarsko możesz być ograniczony, ale charakter i ambicję musisz pokazać zawsze. ZAWSZE. Boenisch jest futbolowym leniem i dla takich zawodników nie powinno być moim zdaniem miejsca w reprezentacji narodowej (w poważnym klubie też, ale to nie moja sprawa, niech w Leverkusen się martwią).

Dlatego wolę już tego Wawrzyniaka, bo choć on pewnego poziomu nie przeskoczy i również popełni błąd, to przynajmniej biega i stara się jak może. Daje z siebie po prostu wszystko. Na tyle, na ile potrafi, ale wszystko. W przeciwieństwie do Boenischa.

Twitter Sebastian Kuśpik


Polecamy