Krychowiak dla Ekstraklasa.net: Też gwizdałbym na taki zespół
- Mam wrażenie, że Ukraińcy bardziej chcieli tego zwycięstwa, a my wyszliśmy na to spotkanie kompletnie zdekoncentrowani i stąd po 7. minutach mieliśmy wynik 0:2. Mam nadzieję, że w najbliższych spotkaniach udowodnimy, że jesteśmy jeszcze coś warci - mówi w szczerej rozmowie z Ekstraklasa.net pomocnik reprezentacji Polski, Grzegorz Krychowiak.
Jak wytłumaczyć to, że wychodzimy na bardzo ważny mecz z Ukrainą i po 7. minutach jesteśmy dwie bramki w plecy?
Wynika to na pewno z koncentracji, a przede wszystkim z agresywności. Zespół Ukrainy wyszedł na to spotkanie walczyć o życie i pokazały to pierwsze minuty. Nam brakowało w tym meczu tej agresji i zaangażowania.
To nie powinno być tak, że my też wychodzimy walczyć o życie? Po dobrym początku eliminacji to był bardzo ważny mecz, który miał nas przybliżyć do walki o awans, a na boisku jakoś nie było tego widać.
Jak najbardziej. Ten mecz jest krokiem wstecz. Wiele sobie mówiliśmy przed tym spotkaniem, m.in., że jest to mecz bardzo ważny dla sytuacji tabeli, a na boisku, jak powiedziałeś, nie było tego widać. Zabrakło nam dziś zbyt dużo elementów, by móc pokusić się o lepszy wynik.
Nie możesz być chyba zadowolony z pracy wykonanej w środku pola, bo z naszej perspektywy był on zdecydowanie zbyt mało zagęszczony.
Na pewno tak i nie ma co tego ukrywać: przegraliśmy walkę o środek pola z pomocnikami Ukrainy. To oni byli bardziej agresywni i lepiej zbierali długie piłki, co dało im zresztą bramki. Ten problem będzie trzeba jak najszybciej wyeliminować na najbliższe spotkanie.
Jak układała Ci się współpraca z Danielem Łukasikiem, który niezbyt udanie zastąpił dziś w środku pomocy Eugena Polanskiego?
Nie wyszedł mu mecz, tak jak całej drużynie - nie ma co owijać w bawełnę. Ta odległość między zawodnikami poszczególnych formacji była moim zdaniem za duża. Nie zbieraliśmy dobrze długiej piłki. Z drugiej strony, co było widać, Ukraińcy grali bardzo agresywnie i mam wrażenie, że bardziej chcieli tego zwycięstwa, a my wyszliśmy na to spotkanie kompletnie zdekoncentrowani i stąd po 7. minutach mieliśmy wynik 0:2.
Co teraz możesz powiedzieć kibicom, którzy gwizdami odprowadzili Was na przerwę, a później pożegnali po końcowym gwizdku?
Gdybym był na trybunach, też gwizdałbym na taki zespół, którzy gra w takim stylu jak my dzisiaj. Mam nadzieję, że jeszcze zagramy dobre spotkanie i powalczymy w tych eliminacjach, bo my naprawdę wierzymy, że jesteśmy w stanie wyjść z tej grupy. Mam nadzieję, że w najbliższych spotkaniach udowodnimy, że jesteśmy jeszcze coś warci.
W szatni padły ciężkie słowa?
Zwłaszcza w przerwie, chcieliśmy się odkuć, pokazać, że jeszcze ten mecz nie jest stracony. Po wyjściu na boisko od razu widzieliśmy jednak, że to nie jest to, że to są tylko słowa, które ogromnie różniły się od naszych czynów.
Chcesz powiedzieć, że to nie był wasz dzień?
Nie można powiedzieć, że to nie był nasz dzień! Przygotowujemy się do tego meczu tydzień i nie możemy się tłumaczyć, że po prostu to nie był nasz dzień - to tak nie funkcjonuje. Jesteśmy tutaj od poniedziałku, ciężko przygotowywaliśmy się do dzisiejszego spotkania, a rezultat po 7. minutach jest tragiczny i przegrywamy 0:2. Żadne "słabszy dzień", nie ma wymówki. Po prostu miejmy nadzieję, że ten limit porażek już się wyczerpał i w końcu zaczniemy grać lepiej.
Ta porażka mocno podcięła Wam skrzydła.
Nie ukrywamy, że ta porażka bardzo nas boli, bo chcieliśmy uzyskać tutaj dobry wynik, a nie udało się. Wierzę jednak w to, że jeszcze w tych eliminacjach powalczymy. Że jesteśmy w stanie powalczyć.
Rozmawiał w Warszawie: Sebastian Kuśpik / Ekstraklasa.net
Zobacz również: