Fortuna 1 Liga. Serafin Szota - liderowanie ma w naturze. "Tak wygląda profil idealnego obrońcy"
Swojemu ojcu powiedział niedawno: "Ja się do niczego innego nie nadaję. Chcę grać w piłkę". Ojciec tylko się uśmiechnął. Dziś Piotr Szota tak komentuje rozmowę z synem: - Wiedział, co mówi... Serafin Szota to podstawowy piłkarz reprezentacji U-20 prowadzonej przez Jacka Magierę. Swoją pozycję w kadrze wypracował dzięki regularnym postępom, jakie robi - ostatnio w Odrze Opole, która okazała się przepustką młodego obrońcy na młodzieżowy mundial.
[przycisk_galeria]
Szota w meczu z Tahiti zaliczył drugi występ w trakcie Mistrzostw Świata FIFA U-20 Polska 2019. O jego pozycji w kadrze świadczy fakt, że u selekcjonera Jacka Magiery zagrał we wszystkich spotkaniach podczas przygotowań do mundialu. - Nie będę starał się przekonywać, że piłkarskie geny "Serka" są moją zasługą. On już jest lepszy ode mnie - przekonuje Piotr Szota.
To ojciec zaszczepił w Serafinie bakcyla do piłki. - Akurat był wszędzie tam, gdzie boisko, murawa. Zabierałem go na wszystkie swoje treningi, jeździliśmy na mecze reprezentacji: domowe, wyjazdy. Nawet nie zliczę, ile tego. Przesiąkł więc piłką - opowiada Szota senior.
W szóstej klasie szkoły podstawowej Serafin Szota zdecydował, że przyszłość wiąże z futbolem. - "Tato, weź mnie gdzieś zawieź" - usłyszałem. No i pojechaliśmy do Lubina. Pierwsze testy, drugie, trzecie finałowe. Na placu boju zostało dwudziestu dwóch chłopaków. Podzielili ich na dwa składy. Po meczu kontrolnym rozpoczęła się cała procedura przejścia Serafina do akademii Zagłębia. Dostaliśmy papiery do internatu, szkoły, klubu. Jednak syn wybrał Lecha. I nie żałuje tej decyzji. W Starcie Namysłów był krótko. Szybko przenieśli go do starszej grupy. W grupie ze starszymi świetnie sobie poczynał. Przez te pół roku gry i treningów ze starszymi wiele się nauczył, co potem wyszło mu na korzyść - tłumaczy rodzic zawodnika.
W Lechu Szota junior przeszedł prawdziwą szkołę życia. - Nie załamał się po pierwszej turze testów, w których wypadł średnio. Nie byli z niego zadowoleni. Pracujący wówczas w szkółce Lecha Poznań trener Gniewko Markiewicz uznał, że chce syna jeszcze sprawdzić. Tym razem egzamin zdał. Na początku przygody Lechem odstawał umiejętnościami od rówieśników, jednak szybko nadrobił zaległości. Do tego stopnia, że zaczął przerastać wielu umiejętnościami. On po prostu był nastawiony na cel i robił wszystko, aby go zrealizować - mówi tata młodzieżowego reprezentanta Polski.
Jedno słowo, które najlepiej opisuje syna pana Piotra Szoty to: charakter. - Lider, przywódca. Jak nikt nadawał się do roli kapitana. Potem grał z opaską w drużynie, którą prowadziłem. Miał ku temu naturalne predyspozycje. Nie chodzi o samo mówienie, ile postawę na boisku. Nie odpuszcza, nie
odstawi nogi. Nie boi się walki i twardych pojedynków. Buduje szatnię, napędza kolegów. W trudnych momentach potrafi poderwać zespół, nie boi się wziąć odpowiedzialności na siebie. Zawodnicy o takich cechach szukać jak ze świecą - przekonuje Przemysław Małecki, były trener Szoty z czasów poznańskich.
Zdolności przywódcze 20-latka przydały się w niejednej sytuacji. - Pamiętam mecz w juniorach młodszych z Lechią, w makroregionie, o pierwsze miejsce. Po drugiej stronie Adam Chrzanowski i Przemysław Macierzyński. Wygraliśmy 1:0, Serafin zdobył bramkę po stałym fragmencie. Takich momentów, kiedy podrywał zespół, było więcej. Kiedy przejmowałem drużynę Zagłębia w Centralnej Lidze Juniorów potrzebowałem zawodników o silnych osobowościach. 8 kolejek do końca, byliśmy nad strefą spadkową. Liczyłem, że Serafin stanie na wysokości zadania. Oczywiście sprawdziło się moje przeczucie. "Serek" był motorem napędowym drużyny. Wiedziałem, że jak trzeba będzie, to wskoczy za drużyną w ogień. Wielu piłkarzy bryluje, gdy się mecz układa. A w trudnym momencie gasną, nie radzą sobie z tym. Serafin jest tego przeciwieństwem. Im jest trudniej, tym on lepiej funkcjonuje - przekonuje Małecki.
Nawyk wygrywania urodzony w Namysłowie piłkarz wyrobił sobie w młodzieńczym wieku. - Dobrą motorykę, wytrzymałość, ogólnie końskie zdrowie miał odkąd pamiętam. Chodził do jednej z lepszych szkół sportowych w województwie opolskim. Uczniowie tej szkoły wygrywali wszystkie możliwe zawody i turnieje. Gdyby Serafin nie grał w piłkę, to zapewne startowałby w biegach przełajowych. W formie ciekawostki powiem, że w przełajach rywalizował z Adamem Chrzanowskim. Niedawno wysłałem mu zdjęcie z zawodów. To były mistrzostwa Polski. Adam zajął trzecie miejsce, a Serafin piąte. Często spotykali się na różnych zawodach, tak samo jak w reprezentacjach. W domu wisi z 60 różnych medali, które zdobył nasz syn. Jako dziesięciolatek rywalizował z dwunastolatkami, wygrywając z nimi - wraca myślami do przeszłości Piotr Szota.
- Sport? To natura Serafina! Nie wyobrażam sobie żadnego trenera wf-u, który by powiedział: "Serafin ty nie jedziesz, bo są lepsi od ciebie". Szkopuł w tym, że skład, obojętnie w jakiej dyscyplinie sportu, rozpoczynano od niego. Kiedyś pojechali na turniej siatkówki, a tam Chemik Kędzierzyn. Serafin, chłopak z Namysłowa, zaczął się bawić z nimi pod siatką. Trener Chemika zadzwonił do nauczyciela Serafina, prosząc, aby namówił Serafina do siatkówki, bo jest stworzony do gry w nią. W sporcie nie było na niego mocnych - kontynuuje ojciec 20-latka.
20-latka, który poprzednie rozgrywki spędził w Odrze Opole. Przeszedł tam na wypożyczenie z Zagłębia Lubin. Wszystko z myślą o grze na młodzieżowym mundialu. - Nie wyobrażam sobie, żeby
trener Magiera powołał zawodnika z 3 ligi polskiej. Zostanie w Lubinie na ten sezon nie wchodziło w grę, bo nie miałby szans na występy w podstawowym składzie. Jedyne co, to klepałby w rezerwach. Uważam, że dzięki grze w Opolu stał się pełnowartościowym piłkarzem. Pokazała to zwłaszcza druga runda rozgrywek. Odra nie żałowała, że sprowadziła Serafina - stwierdza Piotr Szota.
Małecki: - Byłem w stałym kontakcie z trenerem Mariuszem Rumakiem. Wiem, że Serafin wypracował sobie w Odrze mocną pozycję. Mnie to wcale nie dziwi. Pytanie na teraz: Co powinien zrobić - dalej grać w 1 lidze, czy może jest gotowy na wyzwanie związane z ekstraklasą? Umiejętności ma takie, że sobie poradzi, kwestia tylko doświadczenia. Musi je nabyć. Wierzę, że dojdzie do pierwszej reprezentacji. Pracowałem z wieloma zawodnika i jeśli miałbym stworzyć profil idealnego obrońcy, to posłużyłbym się przykładem Serafina Szoty. Potrafi utrzymywać się przy piłce, budować akcje, jest bardzo dobrze przygotowany motorycznie, dzięki czemu może też grać na boku obrony. Czasami środkowy obrońca ma ten mankament, że jest wolniejszy, mało dynamiczny. "Szoty" to nie dotyczy. Do tego twardo broni, dobrze gra głową. Ale na pozycji środkowego obrońcy najważniejszym wyznacznikiem jest doświadczenie. Tu się funkcjonuje jak saper. Uważam, że kwestią czasu jest, kiedy Serafin wejdzie na jeszcze wyższy poziom.
Między Małecki, a Szotą wytworzyła się większa wieź niż tylko piłkarz - trener. - To akurat taki typ zawodnika, którzy doceniają trenerów, z którymi pracowali. Mamy takie relacje, że rozmawiamy nie tylko o piłce. Też dzielę się z nim swoimi historiami z życia. Dla niego mecz z Senegalem jest wyzwaniem. Spotkanie o takim ciężarze właśnie pozytywnie go nakręcają. Niektórzy w obliczu zbliżającego się poważnego wzywania lekko trzęsą portkami, ale nie Serafin - przekonuje Małecki.
Następnym wyzwaniem będzie wybór kolejnego odcinka drogi zatytułowanej: kariera. Niewątpliwie udział w mistrzostwach świata może jeszcze bardziej zbudować i rozwinąć Szotę piłkarsko. O to przecież chodzi: by grać w piłkę, robić coś, w czym jest się najlepszym.
1. LIGA w GOL24
Więcej o 1. LIDZE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy