menu

Widzew przeszedł metamorfozę pod wodzą Czesława Michniewicza

27 maja 2011, 13:04 | Express Ilustrowany

Gdzie był Widzew po meczu z Lechią w Gdańsku w listopadzie 2010 roku, przegranym 1:3, a gdzie jest obecnie. Powiedzmy sobie szczerze - to dwa światy.

Widzew Łódź - wyniki, mecze, live - więcej na stronie klubowej

Po debiucie Czesława Michniewicza w łódzkich barwach pisaliśmy, że sportowy cud nie nastąpił, łodzianie przegrali szósty mecz, stracili najwięcej bramek w rundzie i wylądowali na spadkowym 15. miejscu w ligowej tabeli. Rzeczywistość skrzeczy. Zwycięstwo nad Górnikiem 4:0 trochę poprawiło pozycję łodzian i nastroje, ale zimą wydawało się, że po odejściu Marcina Robaka klub do ostatniej kolejki będzie bronił się przed spadkiem.

Jak wielką drogę udanej przebudowy przeszedł łódzki zespół pokazuje porównanie składów z meczów z Lechią. Wiosną w podstawowej jedenastce pojawiło się tylko czterech piłkarzy, którzy grali jesienią (Wojciech Szymanek, Dudu, Adrian Budka, Łukasz Broź).

Szkoleniowiec postawił wiosną na ludzi, którym ufa i się nie zawiódł. Michniewicz widzi więcej niż tylko to, z jakim zaangażowaniem piłkarz pracuje na treningu.

Obserwuje, jakim kandydat do gry w kolejnym spotkaniu jest człowiekiem - czy ma ambicję i charakter, żeby się rozwijać i walczyć do końca, czy zawsze jest fair wobec trenera i kolegów. Liczą się nie tylko wartości sportowe, ale i moralne.

Dlatego w spotkaniu z Lechią musiał pojawić się na boisku Souheil Ben Radhia, bo robił wszystko, żeby po kontuzji wrócić jak najszybciej do wysokiej formy. Nie narzekał, nie płakał, nie marudził, tylko zaciskał zęby, pracował nad formą. Ta uwaga dotyczy też młodych zdolnych piłkarzy, którzy mogą być pewni, że trener ich dostrzeże i da szansę.

Wydaje się, że kilku piłkarzy, jeśli nawet zostaną w klubie, tego zaufania trenera nigdy już nie odzyskają. Bruno Pinheiro, Bogdan Starton, Ugo Ukah, Velibor Djurić, Paweł Grischok, Piotr Kuklis powinni sobie szukać nowego pracodawcy. Po wiosennej rundzie pożegnają się z Widzewem wypożyczeni Rafał Grzelak i Prejuce Nakoulma (za transfer tego ostatniego trzeba by było zapłacić półtora miliona złotych).

Jeżeli Czesław Michniewicz podpisze nowy kontrakt z Widzewem, chciałby mieć wpływ na to, jacy nowi zawodnicy pojawią się w kadrze. Bez chwili wahania sprowadziłby do Łodzi Szymona Pawłowskiego z Zagłębia, chętnie przystałby na transfer Macieja Małkowskiego z GKS Bełchatów, ale za tych piłkarzy trzeba słono zapłacić. Zatem raczej nie trafią do Łodzi. Trener nieraz udowodnił jednak, że ma oko do zdolnych graczy i potrafi ich wypromować. A ci odwdzięczają się mu udanymi występami na boisku, przysparzając chwały klubowi, a radości kibicom.