menu

Sentymentalna podróż "polskiego Mourinho" (WIDEO)

13 września 2013, 10:28 | Daniel Kawczyński, x-news

Czesław Michniewicz z wielkim sentymentem powinien wspominać stadion przy Alei Piłsudskiego. W sezonie 2010/2011 nie tylko wyciągnął z dołka Widzew, ale nawet otarł się o europejskie puchary. Ale większe powody do satysfakcji miał dwa miesiące wcześniej. Dzięki wygranej nad byłym klubem na jego terenie zapewnił skreślanemu Podbeskidziu utrzymanie w Ekstraklasie.

- W sercu ciągle pozostał sentyment do Widzewa. Pracowałem w wielu klubach, ale Lech Poznań i Widzew wspominam najlepiej. Postawiłbym je w jednym szeregu, i to mimo że w Poznaniu pracowałem trzy lata, a w Łodzi krótko. Klimat wokół obu klubów był podobny. Chodzi o atmosferę, o zainteresowanie. Bardzo mi się to podobało - wspomina "polski Mourinho" na łamach "Gazety Wyborczej".

Do Widzewa przybył w listopadzie 2010 roku w miejsce Andrzeja Kretka. Zastał drużynę kompletnie rozbitą, w powijakach, z 15 punktami na koncie na przedostatnim miejscu w tabeli. Plan naprawczy wdrożył natychmiastowo, Widzew szybko zaczął zaskakiwać i nie tylko utrzymał się w Ekstraklasie, ale na kilka kolejek przed końcem był bliski europejskich pucharów. Niestety w ostatniej kolejce poległ 0:4 z Górnikiem Zabrze, w konsekwencji czego musiał zadowolić się dopiero dziewiątym miejscem. Z Łodzi odszedł po zaledwie sezonie pracy, w atmosferze niezgody z działaczami. W głównej mierze poszło o niezgodność opinii co do dalszej wizji drużyny.

W trakcie lat pracy, Michniewicz udowadniał, że z pustego to i Salomon może nalać. W 2007 roku sensacyjnie doprowadził Zagłębie Lubin do mistrzostwa Polski, w 2012 wyprowadził Widzew z dołka, zaś w tym roku uratował Podbeskidzie od - wydawałoby się - pewnego spadku. Wprawdzie pogoń ku górze zaczął już Dariusz Kubicki, ale Michniewicz udoskonalił całe dzieło. Wlał w zespół nową energię i siły, potrzebne aż do ostatniej kolejki. Wtedy "Górale" wygrali na Piłsudskiego z Widzewem 2:1 po bramkach Damiana Chmiela i Roberta Demjana, i zwycięsko zakończyli wyścig o pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. A Michniewicz, pod stadionem byłego klubu, mógł rozlewać i częstować podopiecznych zasłużonym szampanem.

<iframe width="420" height="315" src="//www.youtube.com/embed/7PxDjrZ15UA" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

Starcia z Widzewem szły mu raczej pomyślnie. Jako trener Lech dwukrotnie zremisował 2:1, w Zagłębie wygrał 2:0 i 4:2, natomiast w Podbeskidziu 2:1. Przegrał jedynie raz- 2:4 w sezonie 2011/2012, kiedy prowadził Jagiellonię. Czy i dzisiaj podtrzyma dobrą passę?


Polecamy