Europejskie ligi jednego aktora. Czy finisz sezonu będzie nudny?
Najlepsi piłkarze, piękne stadiony, wspaniałe bramki i wielkie emocje - tak w oczach większości kibiców wyglądają najpopularniejsze ligi piłkarskie na Zachodzie. Gdyby przyjrzeć się tabelom, można jednak dojść do zupełnie innego wniosku. Kiedy w Polsce wciąż emocjonujemy się walką Legii z Lechem o tytuł, w najlepszych ligach kwestia mistrzostwa jest już "pozamiatana".
The King is back! Abidal wygrał walkę z nowotworem i wrócił do Barcelony
Angielska Premier League od lat jest uznawana za najbardziej wyrównaną ligę. Każdy punkt trzeba wybiegać, a nawet najlepsze zespoły nie są murowanymi faworytami w meczach z drużynami broniącymi się przed spadkiem. Jak wygląda to w rzeczywistości? O ile w środku tabeli jest bardzo tłoczno, osiemnaste Wigan traci do ósmego West Bromwich tylko 13 punktów, to w górze stawki niepewna jest już chyba tylko kolejność miejsc 3-6. Walczą o nie Chelsea, Tottenham i Arsenal.
Siedem kolejek przed końcem sezonu Manchester United ma nad lokalnymi rywalami, City, 12 punktów przewagi. Chyba tylko najwięksi optymiści z niebieskiej strony miasta wierzą, że ich ulubieńcy obronią tytuł. A przypomnijmy, że rok temu jego losy ważyły się do ostatnich minut finałowej kolejki sezonu.
Emocjonujące jak listopadowe grzybobranie są też rozgrywki Primera Division. Zażarta walka między Barceloną i Realem? Dobre sobie. José Mourinho skupił się na Lidze Mistrzów, bo po licznych wpadkach na krajowym podwórku Królewscy stracili nadzieję na skuteczną pogoń za Barcą. Na osiem kolejek przed końcem tracą do Katalończyków 13 punktów. Również pojedynki strzeleckie Leo Messiego z Cristiano Ronaldo nie są już tak porywające (odpowiednio 50 i 46 bramek w poprzednim sezonie). Argentyńczyk zdeklasował rywala, ma już na koncie 43 trafienia. CR7 - "zaledwie" 29.
O nerwach w końcówce rozgrywek mogą też zapomnieć miłośnicy Serie A. W zeszłym roku Juventus nie przegrał w lidze meczu, ale na finiszu miał tylko cztery punkty więcej od Milanu. Teraz podopieczni Antonio Conte znaleźli pogromców, w tabeli odjechali jednak Napoli na 11 punktów. A do końca sezonu zostało jeszcze siedem kolejek...
W poprzedni weekend Bayern zapewnił sobie mistrzostwo Niemiec (20 pkt przewagi nad Borussią, sześć kolejek do końca). Francja? PSG do tytułu wystarczy utrzymać przewagę siedmiu punktów w trakcie ostatnich siedmiu meczów.
- Nie generalizowałbym, szukając jakiegoś wspólnego mianownika w sytuacji, do jakiej doszło w najsilniejszych ligach. Jeśli już, szukałbym przyczyny w tym, że Bayern, Barcelona czy Manchester United nie zdobyły mistrzostwa w poprzednim sezonie, co dość mocno je podrażniło. Chodzi raczej o dumę, bo zbyt wiele się w tych klubach nie zmieniało. Wzmocnienia przeprowadzano raczej na konkretną pozycję. Trzon tych zespołów pozostał niezmieniony, a potrafili w tym samym zestawieniu co ostatnio kompletnie zdominować swoje ligi. Dobrze świadczy to o doborze zawodników, którzy chcą nie tylko być w wielkich klubach, zarabiać pieniądze, ale też zdobywać tytuły - uważa Andrzej Juskowiak, były napastnik m.in. VfL Wolfsburg, 39-krotny reprezentant Polski.
- Największe kluby chcą zdobywać wszystkie trofea, ale trzeba mieć do tego zawodników głodnych sukcesów. Kiedy wygrywa się mistrzostwo dwa, trzy razy z rzędu, można popaść w pewną rutynę. Trudno się zmobilizować, zachować koncentrację od początku do końca sezonu. Aby mieć przewagę kilkunastu punktów na tym etapie sezonu, należy od pierwszej kolejki regularnie zbierać punkty. Tak działo się w zespołach liderujących obecnie czołowym europejskim ligom - dodaje.
Juskowiak twierdzi, że trend dominacji jednego zespołu nad resztą stawki nie powinien się utrzymać w kolejnych sezonach. A gdzie kibice mają poszukiwać ligi, w której będzie ciekawie jeszcze w tym roku? Może kierunek wschodni? Coraz lepszych zawodników wielkimi pieniędzmi kusi Rosja. Samuel Eto'o, Lass Diarra, Hulk, Axel Witsel czy Kevin Kuranyi to piłkarze, których nikomu chyba nie trzeba przedstawiać. Do tego Guus Hiddink, Slaven Bilić czy Luciano Spalletti na ławkach trenerskich... I co? Znów pudło. Reszta stawki nie może dogonić pewnie zmierzającego po tytuł CSKA Moskwa. Wicelider, Zenit, ma do stołecznego zespołu osiem punktów straty i siedem meczów na jej odrobienie.
Poważnych lig, w których walka o tytuł nie jest jeszcze rozstrzygnięta, została garstka. W portugalskiej Benfica ma 4 punkty więcej niż Porto (na pięć kolejek do końca sezonu). W Turcji taką samą przewagę ma do utrzymania Galatasaray (Fenerbahce zostało sześć meczów). Lokalni patrioci mogą dopisać do tej listy naszą ekstraklasę, w której dziewięć kolejek przed końcem Legia ma tylko 4 punkty przewagi nad Lechem.
Rajd Abu Dhabi: Hołowczyc trzeci, Przygoński piąty na 4. etapie