Citko dla Ekstraklasa.net: Należy skończyć z klubami, które żyją na kredyt i utraciły płynność finansową
W latach dziewięćdziesiątych był uznawany za jeden z największych piłkarskich talentów w Polsce, a nawet w Europie. Dobrze zapowiadająca się kariera została jednak przerwana przez kontuzję, po której polski zawodnik nie był w stanie wrócić do najwyższej dyspozycji. Dziś Marek Citko jest agentem piłkarskim, mając w swojej stajni takich zawodników jak Waldemar Sobota czy Łukasz Gikiewicz.
Citko stroni od mediów, jednak udało nam się z nim porozmawiać przy okazji meczu Polaków ze Szkocją w Warszawie. Zapytaliśmy go o przyszłość polskiej reprezentacji, sytuację Widzewa Łódź, a także kulisy transferu Waldemara Soboty do Belgii.
Czy czuje się Pan spełnionym piłkarzem?
Wszystkiego w życiu nie można mieć. Na pewno zabrakło mi występów w dobrej lidze europejskiej, ale to co osiągnąłem i tak doceniam. Patrzę do przodu, nie oglądam się na to, co było kiedyś, co mogłem zrobić lepiej. Cieszę się, że mam udane życie rodzinne i z tego co już udało mi się osiągnąć.
Nie brakuje Panu trochę tej sławy? W latach 90. zapanowała citkomania, wielbił Pana praktycznie każdy kibic w Polsce, bez względu na upodobania klubowe. Mówiono nawet, że otwiera się lodówkę, a tam Marek Citko.
Dalej spotykam się z miłymi oznakami sympatii, ale o zupełnie innym natężeniu. Za wielką sławą naprawdę nie tęsknię.
Gdyby nie kontuzja, to jaki klub byłby następnym w pańskiej karierze? Miał Pan oferty z Liverpoolu, Interu i innych znanych europejskich marek.
Trudno mi powiedzieć. Na pewno patrzyłem na drużynę, która ma największe szanse na mistrzostwo swojego kraju. Brałem pod uwagę tylko te kluby, które grają często w pucharach europejskich.
Zostawmy sprawy z przeszłości, wróćmy do teraźniejszości. Czy wybór Artura Skowronka na stanowiska trenera Widzewa to dobra decyzja?
Będziemy mądrzejsi po jakimś czasie. Moim zdaniem było za mało argumentów za zatrudnieniem tego trenera, ale może się mylę. Jeżeli prawdą jest, że głównie chodziło o finanse i to było główne kryterium to dla mnie jest to słaby argument, bo jeżeli Widzew spadnie to z samych transmisji klub straci kilka milionów. Uważam, że w tym trudnym momencie klub potrzebuje trenera z większą charyzmą. Dobrym przykładem było Podbeskidzie w tamtym sezonie, które zatrudniło Czesława Michniewicza i tym samym uratowało ekstraklasę i kilka milionów.
Czy uważa Pan za realne utrzymanie Widzewa w ekstraklasie?
Dopóki piłka w grze to na pewno Widzew ma szanse, ale uważam też, że w naszej lidze wreszcie należy skończyć z klubami, które żyją na kredyt i utraciły płynność finansową. Wtedy wszyscy się męczą - kibice, trenerzy, pracownicy, piłkarze, którzy nie dostają pensji w terminie. Na pewno drużyny, które ściągają piłkarzy tylko dlatego, bo są tani nie podniosą poziomu naszej ligi. Jest dużo klubów w pierwszej i drugiej lidze, które mają stabilizację finansową i to one powinny zająć miejsce tych drużyn, które żyją na bilansie minusowym. Pieniądze muszą być wypłacane na bieżąco, a jeżeli ktoś ma z tym problem to musi poczekać i za jakiś czas spróbować wrócić do Ekstraklasy. Trzeba powiedzieć, że to powoli się już krystalizuje. Te drużyny, którym udawało się jakimś
cudem przetrwać – przykładowo Odra Wodzisław, ŁKS Łódź – odeszły już w niepamięć, jeśli chodzi o grę w ekstraklasie. Dzisiejsza tabela w jakiś sposób odzwierciedla możliwości finansowe klubów i działacze muszą zrozumieć, że bez pieniędzy wypłacanych terminowo nie da się zbudować poważnej i dobrej drużyny na dłużej.
Kikut, Cetnarski i Wasiluk – czy będą to realne wzmocnienia Widzewa, czy raczej takie transfery na odczepnego?
Ja na razie nie chcę ich oceniać. Ci piłkarze mają dobre CV, a Widzew nie miał tak naprawdę czasu na ściągnięcie kogoś lepszego. Oni dostali teraz szansę pokazania się, bo w swoich klubach mało grali. Zobaczymy, czy ta droga jest dobra.
Czy Legia jest pewniakiem do mistrzostwa w tym sezonie?
Jeżeli chodzi o budżet, o skład, o całą tę otoczkę, to Legia tak naprawdę w każdym roku powinna zdobywać mistrzostwo. To jest jednak piłka, w której popełnia się błędy i zdarzają się wpadki. W walkę o mistrzostwo na pewno włączy się Lech i Wisła, zobaczymy co będzie z Górnikiem. Jeżeli w Ruchu poprawi się sytuacja finansowa to ta drużyna również może się liczyć w naszej lidze.
Chciałbym zapytać o reprezentację. Jak wrażenia po meczu ze Szkocją?
Słabe, bardzo słabe. Zabrakło nam pressingu, nie pokazaliśmy, że to my jesteśmy gospodarzami, że zależy nam na wygranej.
Jak oceniłby Pan postawę swojego podopiecznego Waldemara Soboty? Wielu oceniło go dość negatywnie za ten mecz…
Słabo zagrał. Rozmawiałem z nim i on jest tego całkowicie świadomy. W naszej drużynie w ogóle nie było zawodnika, który by ryzykował, który by „szarpał”, który by spróbował coś stworzyć. Wiadomo, że najbardziej krytykowani będą ci, co najwięcej potrafią i tego nie pokazali.
Mamy szansę na awans na Euro 2016?
Zawsze mamy szansę, ale – ja pytam – czy naszym celem jest tylko awans? Awansujmy, ale zbudujmy drużynę, która coś zrobi na tych mistrzostwach. Jeżeli znowu mamy szczęśliwie awansować, a potem na imprezie się rozczarować, to to nie ma sensu. Nie patrzmy na to,
żebyśmy zdobywali punkty i awansowali. Skupmy się na tym, żeby zbudować drużynę dobrze grającą w piłkę i która nie będzie się bała żadnego przeciwnika, a punkty przyjdą same. Od kilku lat patrzymy tylko na to, żeby awansować. My ciągle liczymy, że wylosujemy łatwą grupę, a przecież nie o to w piłce chodzi. Stwórzmy drużynę, która będzie walczyła, grała odważnie aby jej gra nam się podobała, nawet kosztem wyników. Od dawna powtarzam, że powinniśmy grać dwoma napastnikami. Nie mamy za dużo kreatywnych pomocników w środku pola, którzy rzeczywiście wspomagają Roberta Lewandowskiego. My ciągle mówimy, że nie mamy drugiego klasowego napastnika. Ale co z tego że nie mamy, skoro jednym napastnikiem w ogóle bramek nie strzelamy? Może chociaż spróbujmy, ale nie jeden-dwa mecze. Musimy się trzymać jakiegoś schematu i wierzyć w jego powodzenie, nawet jeśli w pierwszym meczu to nie wypali. Uważam, że nasza reprezentacja musi grać dwoma napastnikami.
Kto był pańskim faworytem do objęcia stanowiska selekcjonera?
Jeśli chodzi o polskich trenerów to Adam Nawałka. Super fachowiec z zagranicy kosztuje ogromne pieniądze, a dobrego lub średniego nie ma sensu zatrudniać. Polacy mają taką mentalność, że jak zagraniczny trener przyjedzie i powie dokładnie to samo co polski szkoleniowiec, to naszego nie będziemy słuchać a obcego z zachwytem i uznaniem.
Pan zdecydował się na karierę agenta piłkarskiego. Dlaczego nie ławka trenerska?
Każdy zawód ma swoje plusy i minusy. Uważam, że nie mam predyspozycji by być dobrym trenerem. Nie ciągnęło mnie nigdy w tę stronę. Los trenera często jest zależny od humoru prezesa, a ja chciałem być człowiekiem niezależnym. Sam chcę odpowiadać za swoją pracę, a trener tak naprawdę jest uzależniony od wielu czynników i żyje ciągle „na walizkach”.
A jakie jest pańskie najlepsze osiągnięcie jako agenta piłkarskiego?
Moim celem było, aby zaopiekować się anonimowym chłopakiem z niższej ligi i doprowadzić do tego, żeby zagrał w reprezentacji Polski i wyjechał później za granicę do dobrego klubu. Ten cel udało mi się osiągnąć – Waldemar Sobota.
Zostanie on kiedyś międzynarodową gwiazdą?
Waldek potrzebuje czasu na zaaklimatyzowanie się w nowym zespole. Wiadomo, że łatwiej jest zawodnikowi, który wyjeżdża mając 22-23 lata. Rozmawiałem ostatnio z Waldkiem i obaj przyznajemy, że za późno trafił do ekstraklasy. Wiadomo, jego marzeniem i celem jest gra w
Bundeslidze. Był temat Schalke, ale Niemcy nie byli aż tak zdeterminowani jak Belgowie, więc wybraliśmy ofertę FC Brugge.
Rozmawiał Jan Jaźwiński / Ekstraklasa.net