Euro 2016. Ukraina walczyła, ale to Niemcy byli jak Kliczko
W drugim niedzielnym meczu grupy C Niemcy pokonali 2:0 Ukrainę, ale wynik nie do końca oddaje to, co działo się na Stade Pierre-Mauroy w Lille.

fot. Darko Vojinovic
- Jesteśmy na szczycie. Sztuką jest umieć na nim pozostać - przyznał (i powtarzał później kilka razy) Joachim Löw po tym, jak jego zespół wywalczył w Brazylii mistrzostwo świata. Wygranie dwa lata później mistrzostw Europy nie jest zadaniem niewykonalnym, co w przeszłości udowodnili choćby Francuzi i Hiszpanie. Selekcjoner reprezentacji Niemiec miał jednak przed pierwszym meczem Euro 2016 spory ból głowy z zestawieniem składu.
Zwłaszcza bloku defensywnego, bo tuż przed mistrzostwami więzadła w kolanie zerwał obrońca Antonio Rüdiger, a Mats Hummels przyleciał do Francji nie w pełni sprawny i w spotkaniu z Ukrainą zasiadł na ławce rezerwowych (ma być gotowy do gry na mecz z Polską. Partnerem Jerome’a Boatenga na środku był w niedzielę Shkodran Mustafi, a po lewej stronie biegał Jonas Hector.
- Czeka nas trudne zadanie, ale nie boimy się Niemców. Na Euro każdy może wygrać z każdym - zapewniał Jewhen Konoplianka i nie były to słowa rzucane na wiatr, choć początek meczu należał do Niemców, którzy od pierwszego gwizdka sędziego rzucili się do ataku. Aktywny był zwłaszcza ustawiony na szpicy Mario Götze, jakby chciał udowodnić wszystkim po raz kolejny, że kłopoty w klubie nie mają wpływu na jego grę w narodowych barwach.
Na bramkę Andrij a Pjatowa sunął atak za atakiem, ale - paradoksalnie - już w piątej minucie prowadzić mogła Ukraina. Schowani za podwójną gardą - niczym siedzący na trybunach Stade Pierre-Mauroy były zawodowy mistrz świata wagi ciężkiej Witalij Kliczko (w strefie VIP brylowała z kolei zwyciężczyni ostatniego konkursu Eurowizji Jamala) - piłkarze Mychajło Fomenki tylko czekali na okazję do skontrowania rywala.
I doczekali się, gdy po błędzie i stracie Hectora piłka trafiła do Konoplianki, a ten mocno uderzył zza pola karnego. Pełniący w niedzielę funkcję kapitana Niemców Manuel Neuer nie dał się jednak zaskoczyć.
Podobnie wyglądały kolejne minuty. Zespół Löwa atakował, ale przez pierwsze kilkanaście minut bez efektu, nie licząc może okazji Hectora, który jednak fatalnie skiksował w polu karnym. W końcu jednak Niemcy dopięli swego. Z rzutu wolnego znakomicie dośrodkował Toni Kroos, a Mustafi urwał się pilnującemu go obrońcy i z bliska wpakował piłkę głową do siatki.
Stracona bramka podziałała na Ukraińców, jak płachta na byka. Nie mając już czego bronić zaatakowali i aż do końca pierwszej połowy oglądaliśmy wymianę ciosów. Niemcy niby długo rozgrywali piłkę i wydawali się kontrolować mecz. Ich defensywa niemal co chwila znajdowała się jednak w opałach.
Najbliżej wyrównania Ukraińcy byli w 37. minucie, gdy po dośrodkowaniu Andrija Jarmołenki Konoplianka znalazł się sam przed Neuerem i udało mu się nawet strzelić obok niego. Z linii bramkowej piłkę wybił jednak Boateng. Chwilę później padł gol, ale pan Martin Atkinson odgwizdał spalonego. Groźnie na bramkę Neuera strzelali również m.in. Jewhen Chaczeridi i Wjaczesław Szewczuk.
Niemcy próbowali się odgryzać i kilka razy byli nawet bliscy strzelenia drugiego gola (najbliżsi w 29. minucie, gdy strzał Samiego Khediry fantastycznie obronił Pjatow). Nie mogli by mieć jednak do nikogo pretensji, gdyby schodzili na przerwę tylko remisując, bo napór Ukrainy był z każdą minutą coraz mocniejszy.
Zaraz po przerwie to Niemcy mogli jednak podwyższyć prowadzenie. Potężny strzał Kroosa zatrzymał się jednak na słupku.
Ukraińcy nadal dążyli do wyrównania, ale po godzinie gry zaczęli słabnąć i znów do głosu doszli Niemcy. W efekcie znów oglądaliśmy wymianę ciosów, w której jednak więcej dogodnych sytuacji mieli aktualni mistrzowie świata. Albo jednak pudłowali, albo ich strzały bronił dobrze dysponowany w niedzielę Pjatow.
W doliczonym czasie gry do siatki trafił po kontrze wprowadzony z ławki Bastian Schweinsteiger i podopieczni Löwa wykonali zadanie, wygrali pierwszy mecz i są na razie liderem grupy C. Nie byli jednak perfekcyjną maszyną, co dobrze wróży Polakom. Bo to właśnie z zespołem Adama Nawałki zmierzą się 16 czerwca na Stade de France.
Niemcy - Ukraina 2:0 (1:0)
Bramki: Mustafi 19, Schweinsteiger 90
Niemcy: Neuer - Hoewedes, Boateng, Mustafi, Hector - Khedira, Kroos, Mueller, Oezil, Draxler (78 Schuerrle) - Goetze (90 Schweinsteiger).
Ukraina: Piatow - Fedecki, Chaczeridi, Rakickij, Szewczuk - Sydorczuk, Stepanenko, Jarmolenko, Kowalenko (74 Zinczenko), Konoplianka - Zozulja (66 Selezniow).
żółte kartki: Konoplianka
Sędzia: Martin Atkinson (Anglia).
Widzów: 50 tys








