Energetyk zapewnił sobie utrzymanie, a Bytovia raczej może zapomnieć o awansie
W środowy wieczór w Rybniku spotkały się dwie drużyny o diametralnie różnych celach. Jedni walczą o awans, drudzy o utrzymanie. Jednak szczęśliwi są tylko gospodarze, którzy pokonali Bytovię 2:1.
Właśnie te trzy punkty zapewniły Energetykowi utrzymanie. - Możemy trochę odetchnąć.Twierdza Rybnik niezdobyta. Po dzisiejszym zwycięstwie, na dwie kolejki przed końcem sezonu mamy utrzymanie - cieszył się po meczu kapitan miejscowych, Kamil Kostecki.
Pierwsza połowa spotkania była słabym widowiskiem. Pierwszy celny strzał na bramkę oglądaliśmy dopiero w 16. minucie, kiedy Macieja Gostomskiego postraszył Wieczorek. Wcześniej Bytovia oddała dwa strzały w przeciwną stronę, ale oba minęły bramkę Mateusza Łobaczewskiego.
W 26. minucie gry, Marek Gładkowski znalazł się w świetnej sytuacji do otwarcia wyniku rywalizacji, lecz szybsza okazała się obrona przyjezdnych. Naprawdę groźnie było 180 sekund później. Kostecki podał piłkę do Wieczorka, ten oddał ją wbiegającemu w pole karne kapitanowi ROW-u, "Kostek" przelobował Gostomskiego, ale walka Gładkowskiego o wpakowanie futbolówki głową do siatki się nie powiodła. W 38. minucie Jarosław Wieczorek zdecydował się na strzał z 18. metrów, ale piłka "przeszła" obok prawego słupka bramki golkipera "Czarnych Wilków".
Na drugą odsłonę pojedynku za Andraszaka wbiegł Gajewski, a Gładkowskiego zastąpił Marcin Pontus. W 50. minucie meczu Kostecki stanął przed wielką szansą, która mogła dać rybniczanom prowadzenie. Jednak strzał, niemal jak z rzutu karnego, nie sprawił Gostomskiemu problemów.
Pięć minut później Kostecki wystąpił już w innej roli i zaliczył ładną asystę przy trafieniu Jarosława Wieczorka, niezawodnego gracza Energetyka. To były trzy minuty, które wstrząsnęły bytowianami, bowiem 180 sekund później Kostecki znów asystował, ale tym razem przy golu Dawida Gajewskiego. Wprowadzony na boisko tuż po przerwie filigranowy zawodnik spokojnie posłał piłkę w lewy róg bramki, nie dając szans Gostomskiemu na skuteczną interwencję.
Chwilę potem nadzieje mógł przywrócić Marcin Kajca, ale trafił w poprzeczkę. Ostatecznie niebezpieczeństwo zażegnał Marcin Grolik. W tej samej minucie Pontus mógł wbić gwóźdź do trumny Bytovii, ale uderzył wysoko i bramkarz uratował swój zespół przed stratą trzeciego gola.
W natarciu ciągle byli gospodarze. Na strzał z woleja zdecydował się Gajewski jednak znów Gostomski był tam, gdzie być powinien.
W 62. minucie powinno być 2:1, ale Michał Szałek z trzech metrów przeniósł futbolówkę nad poprzeczką bramki Łobaczewskiego. 60 sekund po tej sytuacji bytowianie znów stanęli przed okazją zdobycia kontaktowej bramki, lecz tym razem niecelnie uderzył Wojciech Pięta.
Przyjezdni nie potrafili wykorzystać chwilowej niemocy ekipy trenera Ryszarda Wieczorka. - Po bramce na 2:0 stanęliśmy i różnie mogło się to skończyć - przyznał kapitan zielono-czarnych, Kamil Kostecki, który w 75. minucie gry znalazł się w dogodnej sytuacji, jednak jego "główka" nie zaskoczyła bramkarza Bytovii. W 80. minucie w roli głównej znów wystąpił Kostecki, który chciał posłać piłkę w samo okienko Macieja Gostomskiego, ale niedokładnie wymierzył.
W 81. minucie spotkania dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Dawid Retlewski, główkując na 2:1. Podopieczni trenera Waldemara Walkusza starali się wyrównać, ale ROW groźnie odpowiadał: niewiele zabrakło Pontusowi po strzale głową, a po chwili nogą też się nie udało. Sędzia, który nie pokazał ani jednej żółtej kartki zakończył zawody i piłkarze z Bytowa schodzili do szatni w minorowych nastrojach. - Nie wiem, co wpłynęło na naszą złą postawę. Może ciężka, daleka podróż? Ciężko powiedzieć - zastanawiał się zdobywca jedynej bramki dla Bytovii, Dawid Retlewski. - Przegraliśmy mecz na początku drugiej połowy i później trudno było nam odrobić straty.
Po remisie z Elaną Toruń i porażce w Rybniku, awans dla Bytovii graniczy już z cudem. - Walczymy do końca. Dopóki będzie nawet teoretyczna szansa, nie zrezygnujemy - dodał niepocieszony 20-letni napastnik.
- Gdybyśmy dzisiaj tego meczu nie wygrali, to moglibyśmy mówić, że jesteśmy słabą drużyną, bo rywal, kandydat do awansu do 60. minuty praktycznie nie chciał grać w piłkę. Stali z tyłu i chyba zadowalało ich 0:0 - mówił po meczu Kamil Kostecki. - Natomiast po bramce na 2:0 stanęliśmy i mogło się to różnie skończyć, ale udało się nam dowieźć zwycięstwo do końcowego gwizdka z czego bardzo się cieszymy. Rozegraliśmy sześć spotkań u siebie w tej rundzie i odnieśliśmy sześć zwycięstw. Oby to trwało do końca sezonu. Na pewno szkoda pierwszej rundy i straconych punktów, bo dzisiaj nasza sytuacja w tabeli byłaby zupełnie inna - żałuje kapitan lidera wiosny.
Energetyk ROW Rybnik - Drutex-Bytovia Bytów 2:1 (0:0)
1:0 Wieczorek 55'
2:0 Gajewski 58'
2:1 Retlewski 81'
Energetyk: Łobaczewski - Wrześniak, Grolik, Krotofil, Kasprzak, Jary (81' Dzięgielowski), Wójcik (89' Gródek), Andraszak (46' Gajewski), Kostecki, Wieczorek, Gładkowski (46' Pontus)
Bytovia: Gostomski - Cierson, Wróbel, M. Szałek, J. Szałek (79' Kłos), Łapigrowski, Kajca (69' Bryndal), Pietroń (63' Chomiuk), Laskowski, Pięta, Retlewski
Sędzia: Zbigniew Zych (Lublin)