menu

Emocjonujące derby Warszawy, Furman bohaterem Legii!

30 marca 2013, 19:59 | Daniel Kawczyński

Gol Dominika Furmana w doliczonym czasie gry przesądził o zwycięstwie Legii w derbowym meczu rozgrywanym w ramach 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Wynik meczu po błędzie Sebastiana Przyrowskiego otworzył Danijel Ljuboja. W 86. minucie wyrównał Łukasz Piątek.

Polonia Warszawa - Legia Warszawa (ZDJĘCIA)

Mecz rozpoczął się z sześciominutowym opóźnieniem. W tym czasie chłopcy od podawania piłek i służby porządkowe usuwali z murawy serpentyny wyrzucone przez żywiołowo dopingujących ultrasów Polonii.

Na ten mecz czekała cała stolica. Fakt, że odbywał się w Wielką Sobotę tylko dodawał temu wydarzeniu smaczku. Jeszcze zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek, sympatycy jednych i drugich przeżyli zdziwienie związane z wyjściowymi jedenastkami obu ekip. W Legii miejsce obok Inakiego Astiza na środku obrony zajął powracający po kontuzji Tomasz Jodłowiec, a nie - jak można było się spodziewać - Michał Żewłakow. Na szpicy w drużynie gości wystąpił inny były polonista - Władimir Dwaliszwili.

Zaskoczył także Piotr Stokowiec. Nie postawił tym razem na "człowieka orkiestrę" Daniela Gołębiewskiego. Efekt kontrowersyjnego zachowania na przedmeczowej konferencji? Fakt był taki, że gospodarze grali bez nominalnego napastnika. Za to po raz pierwszy od przenosin do stolicy, od pierwszych minut zagrał Jacek Kiełb.

Legia rozpoczęła na najwyższych obrotach. Bardzo wysokim pressingiem, w który zaangażowany była większość zespołu, starała się zamknąć Polonii pole manewru i doprowadzić do sytuacji strzeleckich poprzez akcje prawą stroną. Legioniści na bakier byli z dokładnością i przyjęciem.

Choć Polonia zdecydowanie ustępowała, to ona pierwsza stworzyła zagrożenie. W szóstej minucie ruszyła z dynamiczną kontrą lewą flanką. Tuż przed polem karnym piłkę dostał Jacek Kiełb, wycofał ją na 20. metr, gdzie Tomasz Hołota bez zastanowienia huknął w kierunku bramki. Dusan Kuciak zdołał sparować futbolówkę do boku, a chwilę później poradził sobie również z dobitką Miłosza Przybeckiego.

Od tej pory obraz gry się zmienił. Polonia nie była już tak cofnięta, tylko odważniej wychodziła do przodu. Niekiedy nawet stosowała pressing, z czego jednak nic nie wynikało. Odrobinę okazalej prezentowała się Legia.

W 16. minucie mogła pokusić się o wyjście na prowadzenie. Na lewym skrzydle ładną akcję przeprowadził Jakub Kosecki, który dograł piłkę na środek pola karnego w kierunku Danijela Ljuboji. Serb rzucił się szczupakiem do futbolówki, by uderzyć... klatką piersiową! Gdyby nie świetna interwencja Sebastiana Przyrowskiego, Polonia mogłaby już przegrywać.

Pierwszy kwadrans wróżył wielkie spotkanie przy Konwiktorskiej. Niestety z każdą minutą tempo spadało coraz bardziej, a gra toczyła się w środku pola. To nie był fragment na miarę derbów. Obie drużyny raziły niedokładnością, nieporozumieniami, dopuszczały się strat i zbyt szybko pozbywały piłki. Legia mogła dojść do okazji strzeleckich, gdyby nieumiejętnie zastawiane pułapki ofsajdowe, w które dali się łapać Ljuboja (główkował prosto w Przyrowskiego) i Miroslav Radović (otrzymał podanie w polu karnym od Ljuboji). W oczekującej na kontry Polonii dało się zauważyć nieobecność nominalnego napastnika.

Na starcie drugiej połowy "Czarne Koszule" wyglądały nieco lepiej. Gracze Piotra Stokowca ciągle jednak nie mogli wypracować sobie okazji do zdobycia bramki. A w 52. minucie gola stracili. Z rzutu wolnego daleką wrzutkę posłał Daniel Łukasik. Do zagrania na przedpole wyszedł Przyrowski, trochę przyblokował go Igor Morozov i gdy wyskoczył, tak niefortunnie ułożył ręce, że futbolówka spadła pod linię końcową do nóg Tomasza Jodłowca. Stoper Legii bez zastanowienia zagrał na środek, wzdłuż bramki do Ljuboji, który nie miał problemów z dostawieniem nogi i trafieniem do pustej bramki.

Gol sprawił, że legioniści uspokoili grę. Nie forsowali tempa, co nie oznacza, że ustali w poszukiwaniu szans na zdobycie kolejnych goli. W 54. minucie Władimer Dwaliszwili domagał się rzutu karnego, po tym jak Martin Baran zatrzymał ręką jego podanie. Chwilę później Gruzin przestrzelił z bliska po dwójkowej akcji Koseckiego z Jakubem Wawrzyniakiem.

Trener Piotr Stokowiec wprowadził na murawę Daniela Gołębiewskiego i Pawła Tarnowskiego, czym wniósł do gry gospodarzy trochę ożywienia. W 64. minucie dośrodkowanie Przybeckiego z lewej strony przedłużył głową Łukasz Piątek, a Pawłowi Wszołkowi do pokonania Kuciaka zabrakło centymetrów.

Widać było, że gospodarze nie zamierzają jeszcze składać broni, remis ciągle był w ich zasięgu. Sytuacja nie należała jednak do łatwych tym bardziej, że Legia dążyła do zdobycia drugiej bramki. W 77. minucie omal jej nie zdobyła w niezwykle kuriozalnych okolicznościach. Zaczęło od prostopadłego podania Marka Saganowskiego do Jakuba Koseckiego. Młody reprezentant Polski zagrał z lewej strony w pole karne, tam poślizgnął się Ljuboja. Serb zdołał jednak trącić piłkę i... ucelował słupek!

Czas leciał, wydawało się, że nic wielkiego się już nie wydarzy. Aż nadeszło ostatnie niezwykle emocjonujące dziesięć minut. W 83. minucie Kuciak z największym trudem odbił groźne uderzenie Piątka z szesnastu metrów. Trzy minuty potem nieoczekiwanie musiał jednak powędrować do siatki. Z lewej strony boiska "na Wszołka zacentrował Przybecki, po zagraniu reprezentanta Polski piłka skozłowała od murawy i wpadła prosto na głowę Piątka, który tuż przy słupku z ostrego kąta doprowadził do remisu. Ciężko jednak powiedzieć, że uczynił to w sposób przepisowy, gdyż znajdował się na pozycji spalonej.

Ostatni cios zadała Legia. Na zwycięskie trafienie polowała natychmiast po stracie gola. Najpierw bliski szczęścia był Ivica Vrdoljak - jego atomowy strzał udanie sparował jednak Przyrowski. Chwilę później mógłby nie mieć nic do powiedzenia, gdyby przewrotka Radovicia nie powędrowała wysoko nad bramką.

Przysłowie jednak mówi "do trzech razy sztuka". To Legia postawiła kropkę nad "i". W doliczonym czasie gry po dośrodkowaniu Ivicy Vrdoljaka z prawego skrzydła Dominik Furman przymierzył głową wprost w bramkę zapewniając sobie i kolegom zasłużone zwycięstwo. Mimo niesamowitej woli walki Polonii, to Legia panuje w Warszawie, a jej kibice dostali na święta wymarzony prezent.

Twitter


Polecamy