Ełkaesiacy lepsi w starciu beniaminków. ŁKS - Raków Częstochowa 2:0
Piłkarze ŁKS pokonali w 13. kolejce Raków Częstochowa 2:0 i są coraz bliżsi wydostania się ze strefy spadkowej. Dodajmy, że „Rycerze Wiosny” komplet punktów zdobyli w dniu 61. rocznicy wywalczenia przez drużynę Władysława Króla mistrzostwa Polski. I dobrze. W taki dzień grzechem byłoby nie sprawić kibicom radości.
fot. Daniel Ramirez zdobył trzeciego gola w ekstraklasie [Fot. Krzysztof Szymczak]
Sobotni mecz był starciem drużyn, które w dwóch ostatnich kolejkach nie zaznały goryczy porażki, przy czym wysokość symbolicznej fali na jakiej znaleźli się podopieczni z jednej strony Marka Papszuna, a z drugiej Kazimierza Moskala odrobinę się różniła. Częstochowianie przyjechali bowiem do Łodzi po zwycięstwach nad Pogonią Szczecin i Śląskiem Wrocław, natomiast ełkaesiacy za trzy „oczka” zapunktowali tylko z Koroną Kielce, zaś z Zabrza wrócili z jednym.
Spotkanie zapowiadało się interesujące nie tylko dlatego, że na boisku w al. Unii 2 jeden beniaminek miał zamiar uprzykrzyć życie drugiemu beniaminkowi, ale i ponieważ oba zespoły jeszcze w pierwszej lidze zyskały sławę takich, co to gardzą prostymi środkami, a w miejsce ligowej młócki proponują nieco bardziej wyrafinowany futbol. O tym, że te szlachetne skądinąd ideały w zderzeniu z ekstraklasowymi realiami odrobinę skruszały mocne dotąd fundamenty, na których kilka miesięcy temu powstały „szklane domy” piłkarskich romantyków z Łodzi i Częstochowy, przekonać się można chociażby zerkając na tabelę (dotyczy zwłaszcza ŁKS), tym niemniej po bezpośrednim starciu tych akurat drużyn obiecywaliśmy sobie wiele.
Początek spotkania w wykonaniu gospodarzy nie napawał optymizmem, bo w pierwszych pięciu minutach ełkaesiacy proste błędy popełniali seriami, mieli problem z wymienieniem kilku celnych podań, futbolówkę natomiast tracili nawet w okolicach swojej szesnastki. Nic więc w tym dziwnego, że goście chwilę po pierwszym gwizdku dwukrotnie sprawdzili formę Arkadiusza Malarza (łódzki bramkarz poradził sobie z uderzeniami z dystansu Andrija Lukovicia i Michała Skórasia).
I jak na ironię losu zaraz po tym zatrważająco słabym początku, w 7. minucie podopieczni trenera Kazimierza Moskala objęli prowadzenie. Bramkarz Rakowa Jakub Szumski obronił co prawda uderzenie zza pola karnego Jana Grzesika (futbolówkę chwilę wcześniej wyłuskał spod nóg Petra Schwarza Portugalczyk Ricardo Guima), ale zaraz po tym dopadł do niej Łukasz Sekulski. Rekonwalescent nie zdecydował się na strzał z ostrego kąta tylko przytomnie odegrał piłkę do pozostawionego bez opieki na dziesiątym metrze Daniela Ramireza. Hiszpan leciutkim acz niezwykle precyzyjnym uderzeniem otworzył wynik spotkania.
Od tego momentu ełkaesiacy zaczęli kontrolować przebieg sobotniego starcia i kilkukrotnie m.in. za sprawą autora pierwszego gola, Dragoljuba Srnicia, Piotra Pyrdoła czy Michała Trąbki poważnie zagrozili bramce ekipy spod Jasnej Góry. Co prawda w międzyczasie łodzianie popełnili i dwa bardzo poważne błędy w defensywie (co z kolei pozwoliło Sebastianowi Musiolikowi stanąć nawet oko w oko z Arkadiuszem Malarzem), lecz częstochowianie swojej szansy nie wykorzystali, a w dodatku w 25. minucie stracili drugiego gola.
Akcję rozpoczętą przez Adriana Klimczaka (wziął w niej udział również świetnie spisujący się na boisku Michał Trąbka) sfinalizował Ricardo Guima (premierowe trafienie w barwach ŁKS) Portugalczyk rąbnął z okolic lewego narożnika pola karnego mocno, tuż przy ziemi, po tzw. długim rogu, więc sekundę później ku uciesze szczelnie wypełnionej trybuny piłka ponownie ugrzęzła w siatce bramki Rakowa.
Ełkaesiacy w tym fragmencie spotkania świetnie prezentowali się z piłką przy nodze na połowie rywala, ale i miewali niekiedy problemy z ustawieniem w defensywie, co Rakowowi pozwalało wymanewrować obronę łodzian na przykład jednym czterdziestometrowym podaniem. Szukali ponadto swojej szansy goście w bocznych sektorach boiska, bramki jednak w pierwszej połowie nie zdobyli i spora w tym zasługa świetnie dysponowanego Arkadiusza Malarza (w 31. minucie były golkiper Legii efektowną robinsonadą obronił strzał głową Sebastiana Musiolika).
Po zmianie stron ełkaesiacy bardzo szybko mogli rozstrzygnąć losy spotkania. W 49. minucie Łukasz Sekulski nie trafił w światło bramki, pomylił się także chwilę później Daniel Ramirez. Jeszcze lepszą okazję do zdobycia trzeciego gola napastnik ŁKS zmarnował w 68. minucie, gdy wpierw został powalony przez Jarosława Jacha w szesnastce gości, a potem zmarnował rzut karny (dodajmy, że to już drugie w tym sezonie pudło łodzian z jedenastu metrów).
Dzięki skutecznej interwencji bramkarza Raków zwietrzył swoją szansę i od tego momentu uzyskał wyraźną przewagę, sposobu na rozmontowanie defensywy rywala jednak już nie znalazł, co nie znaczy, że częstochowianie nie zagrozili już bramce Arkadiusza Malarza. Skończyło się na dobrych chęciach, bo zespół Marka Papszuna miał w sobotę fatalnie wyregulowane celowniki. Kwadrans przed końcem pozostawiony bez opieki rezerwowy Maciej Domański huknął nad poprzeczkę, a po chwili precyzji zabrakło i szarżującemu prawym skrzydłem Musiolikowi.
ŁKS bronił się więc szczęśliwie i co najważniejsze skutecznie do ostatniego gwizdka (czyste konto zachował po raz pierwszy od inauguracyjnego starcia z Lechią). W nagrodę zgarnął trzeci w tym sezonie komplet punktów. W niewesołej nadal sytuacji beniaminka z al. Unii 2 zdobycz to szczególnie cenna, tym bardziej że podopieczni trenera Kazimierza Moskala są bliscy wydostania się ze strefy spadkowej.
ŁKS Łódź – Raków Częstochowa 2:0 (2:0)
Gole: 1:0 Daniel Ramirez (7), 2:0 Ricardo Guima (25)
ŁKS: Arkadiusz Malarz – Jan Grzesik, Maksymilian Rozwandowicz, Kamil Juraszek, Adrian Klimczak, Dragoljub Srnić, Ricardo Guima, Michał Trąbka (76, Bartłomiej Kalinkowski), Piotr Pyrdoł (90, Adam Ratajczyk), Daniel Ramirez, Łukasz Sekulski (80, Rafał Kujawa). Trener: Kazimierz Moskal.
Raków: Jakub Szumski - Kamil Kościelny (63, Aleksandar Kolev), Tomáš Petrášek, Jarosław Jach, Kamil Piątkowski, Rusłan Babenko, Petr Schwarz (46, Miłosz Szczepański), Andrija Luković, Piotr Malinowski, Michał Skóraś (70, Maciej Domański), Sebastian Musiolik. Trener: Marek Papszun.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Żółte kartki: Rozwandowicz - Schwarz, Szczepański
Widzów: 5160.