menu

Michniewicz dla Ekstraklasa.net: W Łodzi chcemy zagrać jak Bayern Monachium

31 maja 2013, 14:44 | Dominik Wardzichowski

Przed Podbeskidziem arcyważne spotkanie w Łodzi, z Widzewem. Trener Czesław Michniewicz mówił, że mecz z Pogonią był jak półfinał, a na wielki finał pojadą do Łodzi. - Oczywiście chcielibyśmy zagrać tak jak Bayern Monachium - zapowiada szkoleniowiec "Górali".

Sektor 13 zaprasza najmłodszych kibiców Podbeskidzia (ZDJĘCIA)

Powiedział pan wczoraj, że mecz w Łodzi będzie dla Podbeskidzia jak finał. Wcielicie się w Bayern Monachium, czy Borussię Dortmund?
Oczywiście chcielibyśmy zagrać tak jak Bayern Monachium, chociaż Borussia zagrała dobry mecz. Dla nas to będzie finał, wielkie emocje. Mam nadzieję, że chłopcy wypoczną, bo ten mecz z Pogonią kosztował nas dużo sił - zarówno tych fizycznych, ale i psychicznych. Mam nadzieję, że chłopcy zresetują sobie głowy i pojedziemy do Łodzi zagrać dobry mecz. A wynik jest zawsze sprawą otwartą.

Ma pan już jakiś sposób na to jak pokonać Widzew? Ruszycie od początku na łodzian, żeby szybko coś strzelić, a później kontrolować przebieg meczu?
Każdy trener ma taki plan, żeby szybko strzelić bramki. Nie zawsze to się udaje. Akurat z Pogonią się udało, z Piastem też szybko ruszyliśmy do przodu, ale nic nie wpadło. Do meczu w Łodzi jeszcze dwa dni. Obejrzę sobie dokładnie mecze Widzewa, na razie nie było czasu się tym zająć, ale już zaczynam myśleć o tym jak zagrać z Widzewem.

Ma pan spory orzech do zgryzienia, wypada Bartłomiej Konieczny - filar bielskiej defensywy. Ma pan już pomysł kim go zastąpić? Michal Piter-Bućko, Juraj Dancik?
Na pewno wybiorę z tej dwójki. Obserwuję ich na treningach i są w dobrej formie. Żal Bartka, ale nie możemy robić tragedii i odbierać umiejętności tym, którzy nie grają. Bartek grał fantastyczną rundę, ale ktoś go musi zastąpić i zagrać na podobnym poziomie.

Czego najbardziej obawia się pan ze strony Widzewa, czym będą chcieli was zaskoczyć?
Widzew ma wiele atutów, przede wszystkim ich największym atutem jest młodość. Chłopcy chcą się promować, chcą grać jak najlepiej w piłkę i na pewno wkładają w to dużo serca. Mają niezłe umiejętności, stabilny skład, bardzo stabilną defensywę - bramkarze, do tego Łukasz Broź, który wiadomo, że zdobył już wiele bramek. Pomyślimy o tym jak z nimi zagrać, bo Widzew dobrze się prezentuje jako cały zespół. Kolektyw to ich największa siła.

Jest pan bardzo blisko dokonania tego, co po rundzie jesiennej wydawało się niemożliwe. Teraz kwestia utrzymania zależy już tylko od was, nie musicie się oglądać na innych.
Jesteśmy blisko, a za razem daleko. Liga się jeszcze nie skończyła, Bełchatów na pewno nie złoży broni. My teraz jedziemy na wyjazd, bełchatowianie również, ale wszystko zależy od nas. Będziemy walczyć! Na podsumowanie przyjedzie czas po sezonie, na razie jesteśmy w tym miejscu, o który marzyliśmy, żeby decydować o swoim losie. Na skutek tego, że Polonia nie otrzymała licencji, my możemy uciec spod topora. A czy uciekniemy, to czas pokaże.

Jeżeli będzie to upragnione utrzymanie, to pobawicie się trochę w Piotra Żyłę i będzie jakaś „flaszka” dla Ebiego Smolarka?
(śmiech) Raczej nie. Każdy gra dla siebie. Tak jak nie oczekiwaliśmy od Legii żadnej wdzięczności po meczu z Lechem, bo my gramy dla siebie. Oczywiście kłamałbym gdybym powiedział, że ten wynik nie jest dla nas dobry. Bełchatów był już bardzo blisko, a jednak stracił punkty. Teraz wszystko zależy od nas, nie musimy patrzeć na innych, tylko na siebie.

Ostatnio nie zawodzą pana przeczucia. Przed spotkaniem z Lechem napisał pan do Krzysztofa Stanowskiego, że wskażecie mistrza, no i wskazaliście. To jakie ma pan teraz przeczucia, przed meczem w Łodzi?
(smiech) Mistrza wskazaliśmy, ale to Legia zasłużyła na mistrzostwo swoją grą. Zawsze są obawy, bo każdy wie jak chcielibyśmy zagrać, a nigdy nie wiesz jaki będzie wynik. Na pewno duży ładunek emocjonalny będzie towarzyszył temu spotkaniu w Łodzi. Liczę na doświadczonych piłkarzy: Darka Pietrasiaka, Darka Łatkę, Roberta Demjana, w bramce Ryśka Zajaca, że wytrzymają presję, bo bardzo dużo będzie zależało właśnie od nich.

W Bielsku-Białej rozmawiał Dominik Wardzichowski / Ekstraklasa.net

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy