Ekstraklasa. Michał Miśkiewicz, bramkarz Korony Kielce po meczu z Lechią Gdańsk: -Karny to zasługa kibiców
Bohaterem Korony Kielce w meczu ekstraklasy z Lechią Gdańsk, liderem ekstraklasy, był bramkarz Michał Miśkiewicz. To głównie dzięki niemu gospodarze nie stracili bramki i wywalczyli punkt na Suzuki Arenie. Oto co MIśkiewicz powiedział po tym pojedynku.
fot. Fot. Dorota Kułaga
[b]Trener Gino Lettieri bardzo chwalił Cię na konferencji prasowej...[/b]
-Czuję się zaszczycony opinią trenera. Cieszę się, że docenił moją pracę, ale na to się składa się wiele czynników. W tym jest też Jego praca, trenera bramkarzy Mirosława Dreszera, który dobrze mnie przygotował. Gra się w jedenastu. Wiadomo, że w takich spotkaniach bramkarz ma trochę więcej pracy, starałem się pomóc drużynie.
[b]Lechia po tym remisie czuje niedosyt. Wy możecie być zadowoleni. [/b]
Z przebiegu meczu możemy przyjąć ten remis. Ale wychodziliśmy na to spotkanie z innym założeniem, tym bardziej, że graliśmy u siebie. Nieprzypadkowo byliśmy na czwartym miejscu. Chcemy bić się o wysoką pozycję i patrzeć w górę tabeli, a nie w dół. Chcieliśmy wygrać z Lechią, ale mecz się ułożył inaczej. W drugiej połowie goście nas przycisnęli i mogło się różnie skończyć. Z liderem jeden punkt zawsze jest cenny. Najważniejsze, że nie przegraliśmy.
[b]Przy rzucie karnym udało Ci się zdekoncentrować Flavio Paixao i posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. [/b]
Nic szczególnego nie zrobiłem. To było to, o co pytaliście mnie przed meczem a propos kibiców. To było pod nasza trybuną, były mocne gwizdy, to zawsze wpływa na psychikę zawodnika. To jest to, o czym mówiłem i chciałem, żeby jeszcze więcej kibiców przyszło na to szlagierowe spotkanie. Ten karny to jest przede wszystkim ich zasługa. W jakiś sposób wybili Flavio z rytmu i nie uderzył tak, jak zwykle. Bo zawsze perfekcyjnie wykonał karne. Teraz - na nasze szczęście - pomylił się. Duża w tym zasługa kibiców.
[B]POLECAMY RÓWNIEŻ:[/B]
ZOBACZ TEŻ: Sportowy flesz filmowy. Którzy sportowcy mają najwięcej dzieci?
om