Dźwigała ma żal do sędziego po meczu Arka - Chojniczanka
Dziwnie sędziował ten mecz Paweł Pskit. Niektóre przewinienia wychwytywał z aptekarską precyzją by po chwili puszczać takie zagrania. Nie uszło to uwadze ani piłkarzom Arki, ani przede wszystkim jej trenerowi.
fot. Piotr Kwiatkowski
Dariusz Dźwigała na pomeczowej konferencji, nie odmówił sobie wbicia szpili arbitrowi tego spotkania, Pawłowi Pskitowi:
Szkoda, że najważniejszą osobą na boisku był sędzia. Tak drobiazgowego sędziego dawno nie widziałem. Gwizdał wokół naszego pola karnego niemal wszystko. Po jednym z takich fauli straciliśmy bramkę. Wyrzucił nam też zawodnika, który nie faulował. W tej sytuacji przewinił Łukasiewicz, a nie Nalepa
Co do ostatniego zdania, trzeba przyznać trenerowi częściowo rację. Na gorąco pomylił się z oceną sytuacji, bo jak pokazały powtórki, Nalepa zrobił wślizg, ale nie dotknął zawodnika Chojniczanki. Łukasiewicz co prawda chwytał innego gracza gości, ale tam o faulu raczej nie było mowy.
Gdy na pomeczowej rozmowie w tunelu prowadzącym do szatni, trener został zapytany o przyczyny porażki, między innymi wspomniał właśnie o pracy sędziego.
Głównym powodem naszego remisu, były złe decyzje sędziego. Gdybyśmy grali 11 na 11 ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Nalepa nie faulował, nie należała nam się druga żółta kartka, a to był kluczowy moment. Każda decyzja sporna była na naszą niekorzyść.
Również piłkarze Arki dorzucili do słów trenera swoje 3 grosze. Najpierw główny "bohater" całego zamieszania Michał Nalepa, podobnie jak trener Dźwigała, wskazał kto grał pierwszoplanową rolę w tym widowisku:
Pierwszy raz grałem w meczu, gdzie kluczową rolę odegrał sędzia. Karał nas niemiłosiernie, moim zdaniem przegiął wszelkie granice, a przede wszystkim pokazał niesłuszną czerwoną kartkę.
Bardziej dyplomatycznie wypowiadał się Bartosz Ława:
Na pewno nie pomagają nam arbitrzy, dzisiaj to było ewidentnie widoczne. Sytuacja z czerwoną kartką jest absurdalna.