menu

Dzalamidze i Gajos po rozgromieniu Pogoni: Atmosfera była fantastyczna

19 października 2014, 14:17 | Jakub Seweryn

Nika Dzalamidze i Maciej Gajos byli jednymi z najlepszych aktorów sobotniego widowiska na nowo otwartym Stadionie Miejskim w Białymstoku, gdzie Jagiellonia rozbiła Pogoń Szczecin 5:0. Po zakończeniu spotkania, obaj piłkarze byli pod wrażeniem atmosfery, jaką stworzyło 21 tysięcy kibiców 'żółto-czerwonych'.

- Najważniejsze jest to, że trzy punkty zostały w Białymstoku. Zarówno stadion, jak i nasza gra była godna Ekstraklasy. Atmosfera była fantastyczna i chciałbym, żeby taki doping był też w następnych meczach. Fajnie by było, żeby na każdym naszym meczu stadion był pełny. Z naszej strony zrobimy wszystko, aby wyniki były satysfakcjonujące i ludzie przychodzący na stadion wychodzili z niego zadowoleni - mówił po spotkaniu Dzalamidze, który w sobotę strzelił dwa gole i zanotował asystę. Gruzin w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że prawdziwym przełamaniem była dla niego bramka strzelona Podbeskidziu dwie kolejki temu. - Po strzeleniu gola w meczu z Podbeskidziem mówiłem, że ta bramka nam pomoże czuć się pewnie w następnych spotkaniach i tak jest. Czułem się dobrze w drugiej połowie meczu z Wisłą i dzisiaj również czułem, że mogę sporo dać drużynie. To było chyba moje pierwsze 90 minut po kontuzji, cieszę się z tego i ciężko pracuję, aby wyglądało to jeszcze lepiej.

Jagiellonia w ostatnich miesiącach prowadziła już do przerwy 3:0, zarówno w meczu z Koroną, jak i z Podbeskidziem. Mimo to, białostoczanie w tamtych spotkaniach w obu przypadkach doprowadzali do nerwowej sytuacji i raz nawet stracili niemal pewne zwycięstwo. Co powiedział swoim piłkarzom trener Probierz w przerwie sobotniego meczu, żeby ta sytuacja się nie powtórzyła? - Trener sugerował nam w przerwie, żebyśmy przede wszystkim zagrali na 'zero z tyłu' i próbowali wykorzystać nadarzające się sytuacje na czwartą czy piątą bramkę. Mieliśmy zarówno bronić, jak i atakować - zdradził tę drobną tajemnicę z szatni gruziński skrzydłowy żółto-czerwonych.

Już w listopadzie bardzo ważne eliminacyjne spotkanie pomiędzy reprezentacjami Gruzji i Polski. Czy wobec swojej rosnącej formy, Dzalamidze po cichu liczy na powołanie i występ w tym szczególnym dla niego pojedynku? - Chciałbym bardzo wystąpić w tym spotkaniu, ale niego jeszcze trochę czasu i wszystko jest możliwe. Nie miałem jeszcze okazji wystąpić w reprezentacji po kontuzji, ale chciałbym grać regularnie w Jagiellonii, a wtedy być może uda się wywalczyć powołanie i wystąpić w listopadowym meczu z Polską. Bardzo bym chciał, żeby tak się stało - wyraził swoją nadzieję były gracz łódzkiego Widzewa.

Równie dobry występ co Dzalamidze, zanotował w sobotę także pomocnik Jagiellonii, Maciej Gajos. Wychowankowi Rakowa Częstochowa udało się nawet zdobyć pierwszego gola na nowo otwartym obiekcie. - Otwarcie stadionu można ocenić na piątkę. Cieszę się, że udało mi się strzelić pierwszego gola na tym obiekcie, ale kolejne bramki cieszą równie mocno. Odnieśliśmy okazałe i zasłużone zwycięstwo. (...) Prawdą jest, że byliśmy nieco nerwowi na początku spotkania. Nie wiem, czy było to spowodowane ilością kibiców na trybunach, ale wyglądało to dobrze, bo Pogoń miała przewagę w środku pola, gdzie nie nadążaliśmy się przesuwać. Jednakże udało się nam strzelić te trzy bramki do przerwy i później kontrolowaliśmy przebieg gry - podsumował sobotnie spotkanie piłkarz, który po odejściu Daniego Quintany przejął odpowiedzialność za konstruowanie akcji ofensywnych Jagiellonii.

Gajos przyznał także, że do zwycięstwa poprowadziła Jagę fantastyczna atmosfera na trybunach. - Dopingu kibiców nie dało się nie słyszeć. To był nasz dwunasty zawodnik, który bardzo nam pomógł w tym spotkaniu - zakończył 23-letni zawodnik.


Polecamy