menu

Dusan Kuciak z Lechii Gdańsk: Skoro to nie jest mecz przyjaźni, to zabierzemy Wiśle punkty [ROZMOWA]

6 maja 2017, 12:21 | Paweł Stankiewicz

Dusan Kuciak, bramkarz Lechii Gdańsk, mówi o celach, meczach wyjazdowych biało-zielonych i najbliższym spotkaniu w sobotę z Wisłą w Krakowie.


fot. Andrzej Szkocki/Polska Press

fot. Andrzej Szkocki/Polska Press

fot. Andrzej Szkocki/Polska Press

fot. Andrzej Szkocki/Polska Press

fot. Piotrhukalo

fot. Andrzej Szkocki/Polska Press

fot. Piotrhukalo

fot. Przemyslaw Swiderski

fot. Przemyslaw Swiderski
1 / 9

Po zwycięstwie Arki Gdynia w finale Pucharu Polski, przez co tylko trzy drużyny dostaną się do europejskich pucharów z Lotto Ekstraklasy, pojawił się lekki niepokój, że z czterech czołowych zespołów jeden obejdzie się smakiem?
Nie rozumiem dlaczego to miałaby być Lechia. Mamy swoje cele i porażka Lecha w finale Pucharu Polski nie ma dla nas znaczenia. Nie chcemy być na czwartym miejscu w lidze.

Nie będzie trudniej o grę w europejskich pucharach?
Zależy dla kogo. Dla nas nie, bo wszystko mamy w swoich rękach. Gdybym teraz miał szukać alibi to byłoby słabe, a my jesteśmy mocną drużyną. Przed nami kolejne mecze, a niech martwi się ta drużyna, która będzie na czwartym miejscu po ostatniej kolejce.

Przed Lechią mecz z Wisłą w Krakowie, która pomimo straty punktowej nie zamierza odpuszczać walki o czołowe miejsca w ekstraklasie?
A która drużyna odpuści? Nie zrobiła tego Pogoń, Korona, nie zrobi tego nikt z "ósemki". Ludzie przychodzą na mecze i w drużynach jest pełna mobilizacja. Mecz z Wisłą jaki taki sam jak z Termaliką, a trzech punktów z wyjazdu bardzo potrzebujemy.

Lechia już dawno nie wygrała meczu wyjazdowego...
Ja też jako zawodnik gdańskiego zespołu nie wygrałem jeszcze na wyjeździe. Czas to zmienić. W każdym meczu wyjazdowym staraliśmy się zdobyć maksimum, ale do tej pory to nam nie wychodziło. Staramy się myśleć pozytywnie. Chcemy rozegrać kolejny mecz i cieszyć się po nim, że trzy punkty zabieramy do Gdańska.

Na czym opierasz swój optymizm?
Cały czas jestem nastawiony pozytywnie, ale też widzę na treningach, co robimy jako drużyna i jaka atmosfera jest w szatni. Wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać w Krakowie, ale nie wiem jak będzie. Może znowu nam się nie uda i będziemy smutni. Ja jestem jednak pozytywnie nastawiony i wierzę, że to jest ten czas na przełamanie meczów wyjazdowych. Możemy Wiśle odskoczyć w tabeli i tym meczem chcemy pokazać, że ich miejsce jest za nami.

Dlaczego do tej pory się nie udało?
Staraliśmy się, ale zawsze czegoś brakowało. W Niecieczy zabrakło kilku sekund albo żebym obronił rzut karny. Potem był mecz w Poznaniu, gdzie nie czepiajmy się kartek, bo były słuszne, ale mi się nie podobało, jak prowadzone było tamto spotkanie. Zostawmy to. Nie ma co porównywać, bo każdy mecz jest inny. Nie udało się wcześniej wygrać, bo przeciwnik strzelił więcej bramek albo tyle samo, co my.

Trener mówi, że analizuje przed wyjazdami to co dzieje się przed meczem, czy nie spędzacie za dużo czasu razem, na spacerze czy w pokojach. To też może mieć znaczenie?
Trener jest liderem, obserwuje nas i widzi, co jest dobre, a co złe. Jest w stanie zmienić detale, a ja się cieszę, że trener to analizuje.

Mecz Wisły z Lechią to już nie jest pojedynek przyjacielski. Co na to Kuciak?

Lechii nie grało się dobrze na stadionie Wisły...
A to nie jest mecz przyjaźni?

Już nie.
No to jak Lechia przyjaźniła się z Wisłą, to zostawiała punkty. Teraz jak już nie jesteśmy przyjaciółmi, to je zabierzemy. (śmiech)

Jesteś zawodnikiem, który lubi krzyknąć na boisku do kolegów, aby ich mobilizować, ale z pola karnego masz daleko. Nie brakuje wam w polu piłkarza, który właśnie w tak energiczny sposób motywowałby kolegów w trudnym momencie?
Potrafimy krzyknąć, ale nie oczekujemy tego od "Wolaka" (Rafał Wolski - przyp. aut.) albo Milosa (Milos Krasić - przyp. aut.), którzy są bardzo pozytywnymi ludźmi. Może faktycznie nam tego brakuje, ale ja staram się krzyknąć, jak jest taka możliwość. Jesteśmy tak dobrzy, jak ostatni mecz, który zagraliśmy fajnie. Teraz to przenieść na spotkanie w Krakowie, bo była dobra organizacja i Termalica specjalnie nam nie zagroziła.

Trener Piotr Nowak mówił, że jak gracie trzema obrońcami, to zawodnicy są bardziej odpowiedzialni, bo wiedzą, że nikt nie naprawi ich błędów. Zgadzasz się z tym?
Powiem szczerze, że ja na początku miałem problem z tym ustawieniem, bo chyba jeszcze nie grałem z trójką obrońców przed sobą. Nie do końca wiedziałem jak mam się ustawiać. Miałem nerwowy początek, ale potem gra się uspokoiła, ustabilizowała i było w porządku.

Lech przegrał Puchar Polski, nie gra jak na początku roku. Ma zadyszkę?
To pytanie do piłkarzy Lecha. Patrzmy na siebie, a nie na nich. Nie interesujemy się ich problemami, tylko swoimi. Chociaż swoich akurat nie mamy, bo wszyscy są zdrowi. Z wyjątkiem Grzesia Wojtkowiaka, który miał pecha i doznał kontuzji, ale pozdrawiam go i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.

Trener Nowak powiedział, że piłkarze walczą jeszcze o kontrakty albo transfery zagraniczne. A o co Ty walczysz?
O mistrzostwo Polski. Klub nie ma wielkich sukcesów, kibice też ich pragną, dla zawodników każde wyższe miejsce będzie sukcesem. A dla mnie sukcesem będzie tylko mistrzostwo.

Obserwowałeś grę defensywy w ostatnim meczu. Z Lukasa Haraslina może być dobry prawy obrońca?
Zagrał cały mecz i spisał się naprawdę dobrze. Oczywiście, że zawsze da się zrobić więcej, ale po strzeleniu bramki na początku meczu poczuł się na pewno pewniej. To był jego jeden z najlepszych meczów, w których ja go widziałem. Jednak, żeby być prawym obrońcom to chyba musiałby jeszcze trochę "napakować".

Trybuny Stadionu Narodowego podczas finału Pucharu Polski