Dublet Piotrowskiego "ograbił" katowiczan z punktów. GieKSa wraca z twierdzy lidera "na tarczy"
Piłkarze Wisły Płock zwyciężyli w pierwszym meczu 17. kolejki 1. ligi z GKS-em Katowice 2:0 po dwóch trafieniach Damiana Piotrowskiego. Była to 11. wygrana "Nafciarzy" w tym sezonie, którzy utrzymują pozycję lidera rozgrywek.
fot. Lucyna Nenow / Polska Press
Piątek w Płocku był naprawdę gorący. Zagotowało się na murawie, trybunach i ławkach rezerwowych. Jesienna aura nie miała jednakże z tym nic wspólnego. Wszystkiemu winne były bezpardonowe decyzje sędziowskie Pawła Pskita. Mecz rozpoczął się od faulu gości, a tuż przed końcowym gwizdkiem arbiter z Łodzi postanowił odesłać trenera gospodarzy na trybuny. Co więcej, Wiślacy w końcówce doznali podwójnego osłabienia. Nie tylko Marcin Kaczmarek wylądował na widowni. Czerwoną kartkę za kolejny faul obejrzał Przemysław Szymiński (81. minuta) i został oddelegowany do płockiej szatni. Niesprzyjające okoliczności nie wytrąciły jednak płocczan ze zwycięskiego rytmu.
Na początku pierwszej połowy Nafciarze nie mogli wypracować sobie dogodnej sytuacji strzeleckiej. Wydawało się, że katowicka obrona pozostanie odporna na angielski styl gry gospodarzy. Pierwszy celny strzał wiślacy oddali dopiero po pół godzinie, a GKS grał twardo w obronie i odważnie w ataku.
Momentem przełomowym spotkania okazała się „piętka” Pawła Łysiaka. Efektowny strzał dziewiętnastolatka (29. minuta) przywrócił płocczanom wiarę w korzystny wynik. Po dwóch kwadransach, obraz gry na Ł34 zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Pierwsza bramka dla Petry padła w 38. minucie. Reakcja Brzęczka była natychmiastowa. Po przerwie na boisku pojawił się Maciej Bębenek oraz Filip Burkhardt. Roszady w składzie GieKSy nie przyniosły jednakże zamierzonego efektu. Riposta piłkarzy Kaczmarka była natomiast zabójcza. W 58. minucie płocczanie podwyższyli prowadzenie na 2:0. Damian Piotrowski mógł nawet ustrzelić hattricka, ale golkiper gości nie dał się już więcej zaskoczyć.
Dużo walki, dużo kartek, dużo zmian.W tym meczu było wszystko, co jest w futbolu najpiękniejsze. Wisła Płock odniosła jedenaste zwycięstwo w lidze, ale po raz drugi w tym sezonie straciła swojego kapitana. Kontuzjowany Maksymilian Rogalski opuścił boisko już w 41. minucie.