Dolcan bezbramkowo zremisował z Wigrami Suwałki
W meczu 25. kolejki 1. ligi Dolcan Ząbki na własnym stadionie bezbramkowo zremisował z Wigrami Suwałki.

fot. Łukasz Kasprzak / Polska Press
Dzisiejszemu meczowi między Dolcanem a Wigrami nie powinniśmy poświęcić nawet pół słowa. Ba, nazywanie kopaniny meczem jest rażącym nadużyciem. Najlepiej cały ten „spektakl” podsumował szkoleniowiec gospodarzy, Dariusz Dźwigała. – Przede wszystkim muszę przeprosić ludzi, którzy przyszli na to spotkanie i musieli oglądać naszą grę. „Gra” to może za duże słowo – ja sam się męczyłem widząc to, co się dzieje– stwierdził po meczu były trener Polonii. Te słowa z miejsca powinny dać wszystkim do myślenia i idealnie oddają poziom „widowiska”, jakim uraczyli nas zawodnicy obu drużyn. Poważnie, gdyby ten mecz odbył się przy pustych trybunach nikt by niczego nie stracił. Nie spodziewaliśmy się cudów, ale wypadałoby zachować poziom zwykłej, piłkarskiej przyzwoitości.
I tego oczywiście zabrakło. Przez pełne 90 minut kibice widzieli piłkę latającą z jednej połowy na drugą (gdyby ktoś chciał to ubrać w ładne słowa, napisałby o grze z pominięciem drugiej linii), problemy z przyjęciem najprostszych podań, głupie straty, czy szereg akcji, które kończyły swój bieg za linią boczną, czy końcową. Totalne dno, które kończy się tym, że jest dwóch rannych, ale zabitego brak. Jeżeli ktoś chce na siłę szukać plusów, to w całym meczu były dwie stuprocentowe okazje do zdobycia bramki. Najpierw Rafał Grzelak przejął piłkę w polu karnym, wykorzystując błąd wychodzącego do dośrodkowania Hieronima Zocha, jednak nie potrafił jej wpakować do siatki. Później ząbkowanie stworzyli sytuację Wigrom, ale Kamil Adamek, będąc sam na sam z Rafałem Leszczyńskim, nie sprostał zadaniu i przegrał pojedynek z golkiperem rywali.
- Wiedzieliśmy, że będzie to mecz jednej albo dwóch sytuacji i jak się ich nie wykorzysta, to ciężko będzie wygrać. Mieliśmy dwie sytuacje, w tym jedną stuprocentową, ale nie udało nam się zdobyć bramki. Natomiast Wigry miały dobrą okazję po naszym błędzie, ale na szczęście Rafał obronił – komentował po zakończeniu spotkania kapitan gospodarzy Piotr Klepczarek.