menu

Długo wyczekiwane przełamanie Ruchu. Wysoka porażka Jagiellonii w Chorzowie

9 listopada 2014, 17:23 | Jakub Seweryn

Ruch Chorzów wygrał pierwszy mecz pod wodzą nowego-starego trenera, Waldemara Fornalika. Niebiescy byli dzisiaj zdecydowanie od rewelacji obecnego sezonu, Jagiellonii Białystok i zwyciężyli aż 5:2.

Przed tym meczem Ruch i Jagiellonia były zupełnie odmiennych nastrojach. Niebiescy ugrzęźli bowiem w strefie spadkowej, przegrywając ostatnie cztery pojedynki ligowe, z kolei Jaga utrzymywała się na ligowym podium, nawet pomimo poniedziałkowej porażki w starciu z GKS Bełchatów. Obie drużyny do tego spotkania przystępowały mocno osłabione, co sprawiało, że ciężko było przewidzieć ostateczny wynik tej konfrontacji. W Ruchu brakowało bowiem Marcina Malinowskiego i Bartłomieja Babiarza, podczas gdy szkoleniowiec Jagiellonii Michał Probierz nie mógł skorzystać z Macieja Gajosa, Michała Pazdana oraz Filipa Modelskiego.

Od pierwszego gwizdka sędziego Marcina Borskiego lepsze wrażenie sprawiała Jagiellonia, która groźnie atakowała bramkę Krzysztofa Kamińskiego. Najpierw niecelne uderzenie zza pola karnego oddał Patryk Tuszyński, a chwilę później Mateusz Piątkowski mocnym strzałem nie zaskoczył bramkarza Ruchu. W tym momencie jednak sprawdziło się popularne powiedzenie ‘do trzech razy sztuka’, bo po idealnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Tuszyńskiego celną główką popisał się Taras Romanczuk i goście wyszli na zasłużone prowadzenie 1:0.

Ruch jednak ani myślał się poddawać, a momentem zwrotnym tego pojedynku była 30. minuta gry, kiedy to Martin Baran niepotrzebnie faulował w polu karnym Martina Konczkowskiego, a jedenastkę pewnym strzałem zamienił na bramkę Filip Starzyński. W końcówce pierwszej części gry Niebiescy poszli za ciosem – najpierw po akcji Daniela Dziwniela efektownym uderzeniem z powietrza zapewnił im prowadzenie Jakub Kowalski, a tuż przed przerwą po fatalnym błędzie białostockiej defensywy do siatki trafił także Grzegorz Kuświk i już po pierwszej połowie chorzowianie byli bardzo blisko pierwszego w tym sezonie zwycięstwa na własnym stadionie.

W drugiej połowie Jagiellonia nie była w żaden sposób zbliżyć się do rozgrywającego najlepszy mecz w sezonie Ruchu, podczas gdy Niebiescy spokojnie wyczekali swojego rywala, by w końcówce zadać jeszcze dwa nokautujące ciosy. Bezradnego Bartłomieja Drągowskiego pokonywali w bardzo dobrych sytuacjach rezerwowy Michał Efir, a także Grzegorz Kuświk, wykorzystując przy tym kolejne koszmarne zachowania białostockiej defensywy w niedzielne popołudnie.

Rozmiary porażki gości zdołał jeszcze w ostatnich minutach spotkania zmniejszyć precyzyjnym strzałem z 16 metrów Patryk Tuszyński, ale nie mogło to w żadnym stopniu poprawić nastrojów w ekipie Michała Probierza. Ruch Chorzów ostatecznie rozgromił na własnym stadionie Jagiellonię Białystok 5:2 i zdołał nieco zbliżyć się do bezpiecznej strefy ligowej tabeli. Białostoczanie z kolei pozostają na najniższym stopniu podium.


Polecamy