Derby Manchesteru dla The Citizens
Podopieczni Pepa Guardioli potwierdzili swoją dobrą dyspozycję i pokonali Czerwone Diabły 2:1. Mecz toczył się pod dyktando gości i to oni pierwsi zdobyli bramkę w tym spotkaniu. Pod koniec pierwszej połowy po centrze z rzutu rożnego, piłkę do bramki skierował David Silva. W doliczonym czasie gry, tuż przed przerwą, po fatalnym błędzie Delpha wyrównał Rashford. W drugiej części spotkania wciąż dominowali goście i udokumentowali to drugą bramką, którą nożycami zdobył Otamendi. United miało doskonałą okazję w końcówce meczu, ale potężny strzał Lukaku na twarz przyjął Ederson.
fot. EAST NEWS
Na początku lepiej w mecz weszli goście i odważniej przesuwali się w stronę bramki „Czerwonych Diabłów”. Obrońcy gospodarzy jednak wykazywali się dobrymi interwencjami i skutecznie odpierali ataki. Podopieczni Jose Mourinho ewidentnie czekali bardziej na kontry, a statystyki były tylko tego potwierdzeniem. Piłkarze City zanotowali na swoim koncie podczas pierwszej połowy 75% czasu przy piłce. City płynnie przemieszczało się do przodu, oddawało sporo strzałów, ale ani Gabriel Jesus, ani David Silva nie przestraszyli bramkarza United swoimi uderzeniami.
Przy ławce trenerskiej, z jednej strony Pep Guardiola ustawiał swoich piłkarzy, kiedy nadarzyła się do tego okazja, widać było irytację na twarzy hiszpańskiego szkoleniowca, kiedy patrzył na skuteczność swoich graczy. Po drugiej stronie Jose Mourinho bardziej spokojny, pomimo niewielu okazji piłkarzy United.
Wraz z upływem czasu gra była coraz ostrzejsza, jak na derby przystało. Najgroźniej wyglądał atak głową Marcosa Rojo na Davidzie Silvie, kiedy musieli interweniować medycy, ale bardziej poszkodowany w tej sytuacji był sprawca tego zdarzenia aniżeli sam atakowany. Argentyńczyk wrócił na boisko z opatrunkiem, ale w przerwie stwierdzono, że nie może kontynuować gry z rozciętą skórą na głowie.
Pod bramką Davida de Gei coraz bardziej się kotłowało, kilka minut przed końcem pierwszej połowy, Leroy Sane świetnie wkroczył na pole karne i z prawej strony oddał płaski strzał. To nie wystraszyło bramkarza United i ten wybił piłkę. „Obywatele” po tej sytuacji wywalczyli rzut rożny i po zamieszaniu pod bramką, Nicolas Otamendi wrzucił futbolówkę do Silvy, a Hiszpan z kilku metrów od bramki pokonał swojego rodaka.
Ta bramka była nadzieją na odpowiedź i bardziej ofensywną grę podopiecznych Jose Mourinho. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, aż tak szybkiego wyrównania, bo jeszcze przed przerwą, w doliczonym czasie gry pierwszej połowy błąd w obronie Fabiana Delpha, wykorzystał Marcus Rashford, który przejął piłkę w polu karnym i posłał piłkę przy słupku, a więc do szatni obie drużyny schodziły przy stanie 1:1.
Końcówka pierwszych 45. minut zapowiadała prawdziwe grzmoty w drugiej części. Obraz gry na początku znacznie zmianie nie uległ i tak goście cały czas napierali do przodu, a gospodarze dobrze grali w obronie i polowali na kontratak. Można stwierdzić, że znaki rozpoznawcze obu trenerów były eksponowane w pełnej krasie przez ich podopiecznych.
Obrona United sprawowała się dobrze, aż do momentu, kiedy Romelu Lukaku popełnił dramatyczny błąd i skiksował przy wybiciu piłki z własnego pola karnego. Piłka po niefortunnym zagraniu Belga spadła pod nogi Otamendiego, a ten wymierzył cios, który był nie do obrony.
Po tej bramce gracze United już tak szybko nie wyrównali i mieli spore problemy, bo City nie zwalniało tempa. Jednak gracze Guardioli też popełniali błędy, które mogły być lepiej wykorzystane przez rywali, ale tak się nie stało. Kwadrans przed końcem na boisko do pomocy wszedł Zlatan Ibrahimović, którego publiczność przywitała gorącą owacją. Zapewnie z ogromną nadzieją patrzyli na poczynania Szweda i liczyli na błysk jego geniuszu. Wielkiego błysku od razu nie było, ale Ibra z pewnością przyciągnął uwagę obrońców City i odciążał trochę Romelu Lukaku.
Kilka minut przed końcem było blisko wyrównania, ale strzał i dobitkę Lukaku z bardzo niewielkiej odległości obronił Ederson, po czym padł na ziemię, bo pierwsze uderzenie odbił twarzą i mocna przy tym ucierpiał. Wszystko jednak skończyło się dobrze dla bramkarza City, który mógł kontynuować grę.
To była w zasadzie ostatnia groźna sytuacja ze strony „Czerwonych Diabłów”, bo do końca meczu piłkarze Guardoli zagrali bardzo mądrze i nie dali sobie już wydrzeć 3 punktów i 15. zwycięstwa w tym sezonie. Dzięki niemu powiększyli swoją przewagę do 11 punktów nad swoimi odwiecznymi rywalami, którzy są na drugim miejscu. W następnej kolejce (już 13 grudnia) piłkarze City wyruszą do Swansea, a gracze United podejmą u siebie Bournemouth.
LIGA ANGIELSKA w GOL24
Więcej o LIDZE ANGIELSKIEJ - newsy, wyniki, terminarz, tabela
Samochody "Lewego". Czym jeździ polski snajper?
#TOPSportowy24;nf - SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
[wideo_iframe]//get.x-link.pl/3c730174-4377-d926-d7bc-e4a8a32f171d,c59eb97f-7239-6419-572e-f2f92c4058bc,embed.html[/wideo_iframe]