Derby, ale jak nie derby. Zagłębie zremisowało z Rozwojem na Ludowym
Zazwyczaj derbowe pojedynki, szczególnie te zagłębiowsko-śląskie, urastają do rangi piłkarskiego święta. Kibice szykują specjalne oprawy, a piłkarze dodatkowo mobilizują się przed starciem z rywalem zza miedzy. W przypadku II-ligowej potyczki Zagłębia Sosnowiec z Rozwojem Katowice na próżno było doszukiwać się dodatkowych emocji.
fot. Patryk Trybulec/Dziennik Zachodni
Piast Gliwice - Lech Poznań [TRANSMISJA TV, ONLINE, GDZIE OGLĄDAĆ, RELACJA LIVE, NA ŻYWO]
Trybuny Stadionu Ludowego świeciły pustkami, a zawodnicy, szczególnie w pierwszej połowie, zaprezentowali taki poziom, że niektórzy obserwatorzy spotkania proponowali, by zakończyć je już po pierwszych 45. minutach obustronnym walkowerem, bo żadna z drużyn nie zasługuje nawet na jeden punkt.
Faktycznie, w pierwszej połowie kibice mogli być sfrustrowani, bo sytuacje bramkowe po obu stronach boiska można było policzyć na palcach jednej ręki. Nawet arbiter prowadzący mecz najwyraźniej znudził się takim obrotem sprawy, bo pierwszą połowę zakończył nie doliczając do niej nawet sekundy.
Obraz gry na szczęście uległ nieco poprawie po zmianie stron. W przerwie głośniej musiało być w szatni gospodarzy, bo to Zagłębie wróciło na plac gry mocniej zmobilizowane i już w 47. minucie wyszło na prowadzenie. Gola zdobył Rafał Jankowski, który uderzył lewą nogą z 16 metrów, a piłka odbijając się od słupka wpadła do siatki. Po tym trafieniu wydawało się, że sosnowiczanie w końcu się przełamią i po czterech kolejnych remisach dopiszą do swojego konta trzy punkty. Tymczasem tuż przed końcem meczu Rozwój doprowadził do wyrównania za sprawą Sebastiana Gielzy, który wykorzystał zamieszenie powstałe po rzucie rożnym w polu karnym Zagłębia i doprowadził do sprawiedliwego remisu.
- Było w tym trochę przypadku, bo obrońca Zagłębia zderzył się z naszym obrońcą przy stałym fragmencie gry i piłka spadła mi pod nogi - relacjonował napastnik Rozwoju. - Wcześniej miałem przynajmniej trzy okazje, więc gdybym tego nie strzelił, to już naprawdę nie wiem, co bym zrobił ze sobą - uśmiechał się napastnik Rozwoju.
Czego żałować miał także Rafał Jankowski, który co prawda był wyróżniającym się graczem Zagłębie i mógł nawet zostać jego bohaterem, ale w ostatnich minutach fatalnie przestrzelił i czekający na wygraną sosnowiczanie kolejny raz musieli obejść się smakiem.
- Będziemy dobrą drużyną wtedy, jak będziemy wygrywać. Na razie remisujemy i ten remis jest jak porażka. Nie wiem czemu Rafał Jankowski wybiera wariant techniczny, gdy widzi, że oddając strzał silny, soczysty, nawet ze słabszej nogi zawsze mu to wpada - kręcił głową trener Mirosław Kmieć.