menu

Demjan zapewnił Góralom trzy punkty. Górnik na własne życzenie przegrał z Podbeskidziem

14 kwietnia 2013, 16:23 | Marcin Szczepański

Celujący w europejskie puchary zespół Górnika Zabrze mocno rozczarował w starciu z Podbeskidziem. Drużynę Adama Nawałki skarcił pod koniec spotkania Robert Demjan, który zapewnił "Góralom" zwycięstwo. Czesław Michniewicz w trzech meczach w roli trenera Podbeskidzia zdobył siedem punktów.

O pierwszej połowie meczu w Zabrzu można by śmiało... nie pisać wcale. Na boisku zupełnie zatarła się różnica dzieląca oba zespoły w tabeli. Nie było widać, który zespół walczy ciągle o grę w europejskich pucharach, a który rozpaczliwie broni się przed spadkiem. Śmiało można wręcz rzec, że to Podbeskidzie prezentowało się lepiej, tworząc groźniejsze akcje.

Adam Nawałka popełnił spory błąd taktyczny, wystawiając na lewym skrzydle Grzegorza Bonina. Skrzydłowy wyraźnie nie radził sobie na tej pozycji i często schodził do środka, a nawet dublował Nakoulmę na drugiej stronie boiska. Nie najlepiej prezentował się też na prawej stronie defensywy Paweł Olkowski. Korzystał na tym Piotr Malinowski, który rozgrywał na lewym skrzydle Podbeskidzia bardzo dobre zawody.

Na pochwałę zasługiwał także Marko Cetković, który również wprowadzał sporo zamieszania w szeregi obronne Górnika oraz Robert Demjan, który dochodził do sytuacji strzeleckich, jednak były one na tyle mało klarowne, że Łukasz Skorupski nie miał nawet zbytnio okazji do zaprezentowania przed przerwą swoich możliwości. Zdarzały mu się natomiast niepewne interwencje, jak średnio potrzebne piąstkowanie piłki, czy nawet minięcie się z nią po wrzutce. Na szczęście dla zabrzan, sytuacje te nie skończył się dla nich źle.

Wiele okazji do interwencji nie miał również Richard Zajac, który także raz minął się z piłką, ale nie skorzystał z tego Bartosz Iwan, główkując niecelnie. Pierwszą okazję do obrony bramkarz Podbeskidzia miał w 28. minucie, po strzale Szeweluchina. Warto odnotować, że był to pierwszy strzał w spotkaniu.

Kłopoty Górnika w ofensywie opierały się przed przerwą głównie na problemach w... przyjęciu. Ireneusz Jeleń kilka razy nie był w stanie opanować piłki i zawsze kończyła ona za linią końcową, choć kilka razy trzeba przyznać pomagali w tym obrońcy, co kończyło się na rzutach rożnych. Nie najlepiej z przyjęciem piłki radził sobie również grający na lewej stronie Prejuce Nakoulma, który starał się nadrabiać straty dynamiką i szybkością. Na niewiele się to jednak zdawało.

Po przerwie Bonin znacznie częściej zaczął gościć na prawym skrzydle, wspomagając Nakoulmę i to głównie tą stroną Górnik starał się tworzyć akcje. Nie przynosiło to jednak zamierzonych efektów, choć w drugiej połowie zabrzanie byli stroną wyraźnie dominującą, dłużej utrzymując się przy piłce i atakując. Bielszczanie głównie się bronili i odgryzali nielicznymi i niegroźnymi kontrami.

Apogeum niechęci zgromadzonych na trybunach kibiców do Bonina była 65. minuta. Nakoulma zszedł wówczas do środka i wyłożył w polu karnym idealną piłkę koledze z zespołu. Ten pięknym łukiem huknął jednak nad bramką. Nawałka nie czekał dłużej. Minutę później w miejsce Bonina wprowadził Konrada Nowaka, a za Ireneusza Jelenia, którego zejścia domagali się również kibice, Tomasza Zahorskiego. W tym momencie zabrzanie nie mieli już pola manewru, bo tuż przed przerwą zmieniony został już Aleksander Kwiek.

Zmiany niewiele wniosły do gry Górnika. Zahorski był równie nieporadny co wcześniej Jeleń, a Nowak może nie zbierał krytyki tak jak jego poprzednik, ale również różnicy nie zrobił. Zabrzanie dalej grali, tak jak wcześniej, czyli słabo. Nakoulma poza przebłyskami, ciągle miewał problemy z przyjęciem, dośrodkowania zabrzan w pole karne albo były niecelne, albo wybijali je obrońcy, a strzały rozpaczy z dystansu mijały bramkę. Jeśli już udało się stworzyć okazję, jak w 78. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony Olkowskiego, dobrą interwencją popisywał się Zajac, który w tym przypadku uprzedził o milimetry Zahorskiego, który pewnie i tak nie trafiłby w bramkę.

Górnik bił głową w mur, a Podbeskidziu wystarczyła jedna akcja, którą skarcili zabrzan za słabą grę w ofensywie. Piłkę w polu karnym dostał Demjan, przepchnął się z obrońcami i pokonał z najbliższej odległości Skorupskiego. Zabrzanie rzucili się jeszcze do ataku, ale nie potrafili, tak jak przez cały mecz, stworzyć zagrożenia.

Dzięki szczęśliwemu zwycięstwu bielszczanie przybliżyli się do utrzymania. Tracą do Pogoni już tylko pięć punktów. Zabrzanie o mistrzostwie zapomnieli już dawno, teraz coraz bardziej odpływają im również europejskie puchary.

Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.


Polecamy