Dawid Plizga ma być liderem odnowionego Widzewa
Dawid Plizga otwiera listę życzeń nowego trenera Widzewa Wojciecha Stawowego. Trzykrotny reprezentant Polski chce trafić do Łodzi.
fot. sylwester wojtas
IV Liga: Alfabet Dariusza Piekarczyka [CZĘŚĆ 2: R-Ż]
Plizga to uznany ligowiec, przez ostatnie 10 lat miał tylko jeden rok przerwy w występach w polskiej ekstraklasie. Obecnie jednak nie wiedzie mu się w Górniku Zabrze i chce zmienić klub.
Stawowy i jego najbliższy współpracownik Krzysztof Przytuła ustalili listę piłkarzy, na których bardzo im zależy w kontekście walki o utrzymanie w pierwszej lidze. Wśród graczy ofensywnych Plizga zajmuje na niej pierwsze miejsce.
- Lista jest długa, jest na niej wielu piłkarzy. W naszej ocenie są to zawodnicy, którzy bardzo przydaliby się Widzewowi - mówił Przytuła w dniu, w którym rozpoczynał pracę w Widzewie.
Dziś coraz więcej tych nazwisk przestaje być zagadką.
Plizga ma 29 lat, jest wychowankiem Stadionu Śląskiego Chorzów. W 2004 roku w barwach GKS Katowice zadebiutował w ekstraklasie. Od 2007 roku grał w Zagłębiu Lubin, a cztery lata później przeniósł się do Jagiellonii Białystok. Przed obecnym sezonem dowiedział się, że białostocki klub nie zaproponuje mu umowy, więc skorzystał z oferty Górnika Zabrze. Tam jednak mu się nie wiedzie, bo zagrał tylko w 8 spotkaniach, a ani razu nie znalazł się w podstawowym składzie drużyny Roberta Warzychy.
Co ciekawe, piłkarz, który ma wzmocnić Widzew w walce o utrzymanie w pierwszej lidze, ma za sobą trzy mecze w reprezentacji Polski. Strzelił nawet jednego gola w towarzyskim spotkaniu z Mołdawią. Nie ma wątpliwości, że dla Widzewa byłoby to olbrzymie wzmocnienie, tym bardziej, że Plizga znalazł się w trudnym momencie swojej kariery, bo w Górniku Zabrze wyraźnie nikt nie chce na niego postawić. A Stawowy i Przytuła widzą w nim lidera formacji ofensywnej Widzewa.
Wydaje się, że przenosiny Plizgi do Widzewa są przesądzone, bo Górnik nie wiąże z nim przyszłości, więc nie będzie robił problemów z rozwiązaniem umowy. Okazuje się, że w łódzkim klubie dobrzy piłkarze mogą liczyć na naprawdę wysokie wynagrodzenie, co pokazuje, że właściciel klubu Sylwester Cacek poważnie traktuje obecną sytuację drużyny i chce jednak za wszelką cenę utrzymać ją w pierwszej lidze.
Wprawdzie Widzew wciąż wiążą ograniczenia związane z licencją PZPN, bo - zgodnie z zarządzeniem Komisji Licencyjnej - łódzki klub nie może płacić piłkarzom więcej, niż 10 tys. zł brutto miesięcznie. Ale piłkarzy grających w klubie mogą opłacać zewnętrzni sponsorzy. Należy więc domniemywać, że zatrudniając piłkarzy klasy Plizgi, Widzew musiałby liczyć na Cacka, który przynajmniej część zarobków zawodników musiałby regulować z prywatnej kieszeni.