Dawid Nowak katem Jagiellonii. Cracovia wygrywa w Białymstoku
Pojedynek dwóch zespołów potrafiących skonstruować bardzo składne akcje, ale również niejednokrotnie wykazujących się niefrasobliwością w obronie zapowiadało się bardzo interesująco. I takie też było. Niestety dla gospodarzy, znacznie większą kulturą gry wykazali się przyjezdni, dzięki czemu to Cracovia zdobyła trzy oczka, wygrywając 2:1.
Jaga wystąpiła w bardzo eksperymentalnym ustawieniu w pomocy. W tej formacji, składającej się z pięciu graczy, od pierwszego gwizdka wybiegł bowiem tylko jeden nominalny pomocnik. Defensywnych pomocników mieli godnie zastąpić obrońcy Pazdan i Norambuena, a w ofensywie błyszczeć miało dwóch napastników czyli Balaj i Pawłowski.
Początek pokazał, że jest to bardzo ryzykowne zagranie trenera Stokowca. Co prawda Jaga dominowała, w dużej mierze dzięki bardzo wysokiemu pressingowi, ale brakowało jej ostatniego podania. Cracovia potrzebowała z kolei aż dziesięciu minut by zagrozić bramce strzeżonej przez Jakuba Słowika. Pierwsza akcja gości zakończyła się niecelnym strzałem Ntibazonkizy. Nie brał w niej udziału Dawid Nowak ponieważ… wiązał buty. Chwilę później buty były już jak należy i napastnik zrehabilitował się za wcześniejszą absencję w grze, pokonując w sytuacji sam na sam Jakuba Słowika.
W Jadze starał się w środku boiska szarpać Dani Quintana, ale widać było brak innych pomocników, a dryblingi Hiszpana często kończyły się na rywalach. Z drugiej strony bardzo ładnie wyglądał Ntibazonkiza, który, podobnie jak Dawid Nowak zdaje się wracać do wysokiej formy. W Jadze wyróżniał się Jonatan Straus, który był najbliżej zdobycia bramki z gry, ale minimalnie niecelnie uderzył głową. Należy również wspomnieć o pojedynkach biegowych Kosanovicia i Piątkowskiego, które dynamiką nieco przewyższały chodziarstwo. Końcówka pierwszej połowy należała do gości, którzy albo uderzali niecelnie, albo powstrzymywał ich Jakub Słowik, który w doliczonym czasie gry fenomenalnie obronił nogami strzał Roka Strausa.
Druga połowa rozpoczęła się od ładnych ataków gości, które jednak kończyły się albo niecelnymi strzałami albo świetnie interweniował Jakub Słowik. Podczas gdy Cracovia konstruowała ciekawe akcje, Jaga miała problem z posiadaniem piłki dłużej niż przez 10 sekund. Nie pomogło wprowadzenie Macieja Gajosa, który wyróżnił się tylko złapaniem żółtej kartki.
Niemal dwadzieścia minut po rozpoczęciu drugiej połowy Jaga zdołała stworzyć zagrożenie pod bramką rywali, ale Pilarz zdołał podbić uderzenie gracza gospodarzy. Rozpoczęło to krótki, bo niespełna dziesięciominutowy okres dominacji gospodarzy. W jego trakcie Jaga miała dwie doskonałe okazje do zdobycia gola w jednej akcji. Najpierw gości uratowała jednak poprzeczka, a następnie strzał zablokował jeden z defensorów.
Cracovia otrząsnęła się jednak i po znakomitej akcji, cudownym podaniu Marciniaka i precyzyjnym strzale Nowaka podwyższyła prowadzenie. Później Jaga miała dobrą okazję, ale minimalnie ponad bramką strzelił Piątkowski. Na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry kontaktowego gola strzelił dotychczas niewidoczny Norambuena. Po chwili mogło być 2:2, ale zbyt głębokie dośrodkowanie wyłapał Pilarz. Później kibice mogli podziwiać jeszcze dwie rewelacyjne interwencje Słowika, po których sędzia zakończył mecz pieczętując tym samym trzecią porażkę Jagi w ttym sezonie na własnym stadionie. Należy podkreślić, że wynik ten jest jak najbardziej sprawiedliwy i odzwierciedla przebieg spotkania. Dzięki temu rezultatowi różnica punktowa pomiędzy obydwiema ekipami zmalała do jednego punktu.