Dariusz Łatka dla Ekstraklasa.net: Byliśmy sparaliżowani
- Zapewniam, że nie brakuje nam woli walki. Znajdujemy się w dosyć trudnym położeniu, bo sytuacja w tabeli wywiera na nas dodatkową presję i wydaje mi się, że wychodząc na boisko za bardzo chcemy wygrać. To przynosi skutek odwrotny do zamierzonego, bo jesteśmy sparaliżowani - mówił po meczu z Cracovią (1:1) pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Dariusz Łatka.
Podbeskidzie Bielsko-Biała na Facebooku - serwis specjalny Ekstraklasa.net
Remis z Cracovią nic Wam nie daje, ale patrząc na grę Podbeskidzia z pierwszej połowy, to chyba możecie mówić o szczęściu...
Faktycznie w pierwszej połowie nie wyglądało to najlepiej, ale w drugiej mecz był już wyrównany i obie drużyny walczyły o zwycięstwo. My potrzebujemy wygranych by wydostać się ze strefy spadkowej, a Cracovia chce być w grupie mistrzowskiej, więc po obu stronach było widać determinację i otwartą grę. W tym przypadku remis to wynik, którym wszyscy mogą czuć się poszkodowani.
W szatni już odpowiedzieliście sobie na pytanie, dlaczego tak słabo się zaprezentowaliście w pierwszej połowie?
W przerwie nie było czasu analizować dlaczego tak gramy, mówiliśmy tylko o tym, co musimy poprawić w drugiej części meczu. Jutro mamy trening i analizę dzisiejszego spotkania, wówczas na chłodno rozbierzemy to co się stało na czynniki pierwsze i postaramy się wyciągnąć wnioski na przyszłość.
A na gorąco jesteś w stanie jakoś to zdiagnozować? Z boku wygląda to tak, że Wasz problem siedzi w głowach. Kibice byli oburzeni postawą Podbeskidzia, bo podczas pierwszej połowy można było odnieść wrażenie, że Wam nie zależy.
Zapewniam, że tak nie jest. Znajdujemy się w dosyć trudnym położeniu, bo sytuacja w tabeli wywiera na nas dodatkową presję i wydaje mi się, że wychodząc na boisko za bardzo chcemy wygrać. To przynosi skutek odwrotny do zamierzonego, bo jesteśmy sparaliżowani. Żaden z nas nie bierze na siebie odpowiedzialności w grze, nie wychodzimy na pozycje... A gdy przegrywamy, ten stres jakoś puszcza i jesteśmy bardziej zdeterminowani, ale też nieco mniej uważni w obronie, bo staramy się grać bardziej ofensywnie. Tak to właśnie dziś wyglądało. Musimy nad tym cierpliwie pracować i znaleźć sposób na wygrywanie meczów.
Trochę przypomina to zeszłą wiosnę, gdy na początku też mieliście problem ze złym wchodzeniem w mecze. Dopiero pod koniec sezonu się tego wyzbyliście i w ostatnich kolejkach wychodziliście na boisko jak po swoje. Rzeczywiście można doszukiwać się takiej analogii?
Brakuje nam takiego przełomowego zwycięstwa, jakie odnieśliśmy wtedy na początku rundy z Jagiellonią (4:0 na inaugurację - przyp. red.). Taka wygrana by nas napędziła i udowodniłaby nam, że potrafimy i możemy wygrywać. Nie chodzi o to, że kogoś się boimy. Z mocniejszymi drużynami walczymy jak równy z równym, a z zespołami dołu lub środka tabeli idzie nam gorzej... Ale nie ma co się załamywać. Po remisie z Cracovią można powiedzieć, że odrobiliśmy jeden punkt do Zagłębia i walczymy dalej, sprawa walki o utrzymanie wciąż jest otwarta.
Mecz z Cracovią wyzwala jeszcze u Ciebie jakieś dodatkowe emocje, czy po tylu latach nie ma to już znaczenia?
Szczerze mówiąc nie ma, interesowało mnie tylko to, żebyśmy w końcu wygrali. Nie udało się sięgnąć po komplet punktów, ani podtrzymać serii bez straty gola u siebie, więc żaden z nas nie jest zadowolony.
W drużynie jest grono zawodników, którym po sezonie kończą się kontrakty. Może to mieć negatywny wpływ na Waszą postawę na boisku?
Wszyscy wiedzą, że jest taka sytuacja i kilku z nas nie wie, gdzie będziemy grali w przyszłym sezonie. Ale zapewniam, że nikt się tym nie przejmuje. W interesie każdego z nas jest spełnienie celu, jakim jest utrzymanie Ekstraklasy dla Bielska-Białej. Po to wychodzimy na boisko i dajemy z siebie wszystko na treningach.
Skoro lepiej wyglądacie w meczach z czołówką, to chyba dobrze, że w następnej kolejce jedziecie do Chorzowa?
Chyba tak, chociaż nie można przewidzieć, jak ułoży się mecz. Gram w Podbeskidziu prawie od czterech lat i zawsze radziliśmy sobie lepiej w starciach z Wisłą, Lechem czy Legią. Nie wiem do końca, dlaczego tak jest. Ruch to też ekipa z czołówki, więc być może w Chorzowie ta zależność zadziała na naszą korzyść.
Rozmawiał Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net
Podbeskidzie z Cracovią na remis. Pierwszy gol Papadopoulosa