menu

Cztery bramki w Kielcach - Korona ciągle bez porażki, Śląsk bez zwycięstwa

15 marca 2015, 17:25 | Damian Wiśniewski

Piłkarze Korony Kielce i Śląska Wrocław podzielili się punktami w meczu 24. kolejki Ekstraklasy. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2. Kielczanie w 2015 roku jeszcze nie przegrali. Z kolei piłkarze Tadeusza Pawłowskiego po wznowieniu rozgrywek po przerwie zimowej nie odnieśli jeszcze zwycięstwa.

Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
Korona Kielce - Śląsk Wrocław
fot. SŁAWOMIR STACHYRA/POLSKA PRESS
1 / 9

Terminarz Ekstraklasy

Spotkanie fantastycznie zaczęło się dla gości. Po dośrodkowaniu Mateusza Machaja z lewej strony boiska Cerniauskas popełnił fatalny błąd mijając się z piłką przy wyjściu z bramki, a spadła ona na głowę Marco Paixao, który nie miał problemu z umieszczeniem jej w bramce. Po kolejnych czterech minutach nieco goręcej zrobiło się pod bramką Wrąbla, ale po wrzutce Golańskiego z rzutu rożnego nieznacznie przestrzelił Porcellis.

W dziewiątej minucie znów strzał oddali kielczanie. Golański dośrodkował tym razem z rzutu wolnego, ale lekkie uderzenie Dejmka spokojnie obronił bramkarz. Cztery minuty potem było blisko wyrównania. Po wrzucie piłki z autu we własnej szesnastce nie porozumieli się Pawelec i Wrąbel, co starał się wykorzystać Carlos. Sędzia odgwizdał jednak faul na bramkarzu Śląska.

Korona od czasu do czasu zapuszczała się pod bramkę gości i starała się wykorzystywać niepewność ich bramkarza. W 19. minucie gry Kiełb wyłuskał piłkę z jego rąk, ale kiedy oddawał strzał, to zrobił to za lekko i Wrąbel zdołał się zrehabilitować. Minęło pięć minut i podopieczni trenera Tarasiewicza mieli kolejną świetną szansę. Po dośrodkowaniu Golańskiego z narożnika boiska i strzale Porcellisa piłkę odbił bramkarz. Dobitka nowego nabytku Korony była już niecelna.

W 27. minucie koroniarze dopięli swego. Kapitalną akcję lewą stroną przeprowadzili Carlos i Kapo, Francuz dośrodkował a tor lotu piłki po uderzeniu Porcellisa skutecznie zmienił Jacek Kiełb. 2:1 zrobiło się po kolejnych sześciu minutach. Znów akcja lewą stroną, tym razem dośrodkował Sylwestrzak po bardzo dobrym podaniu Jovanovicia, a piłkę po raz kolejny do bramki zapakował Jacek Kiełb.

Śląsk w końcówce miał jedną dobrą okazję, ale po strzale Machaja sprzed pola karnego piłka trafiła tylko w boczną siatkę. Na przerwę Korona schodziła z zasłużonym prowadzeniem, po przespanym początku, do końca pierwszej połowy dominowała na boisku.

Druga zaczęła znów fatalnie. Po długim zagraniu z głębi pola w kierunku wprowadzonego przed chwilą na boisko Roberta Picha Cerniauskas nie wiedzieć czemu wyszedł daleko przez bramkę, a piłkarz Śląska skorzystał z tego i ładnym lobem wpakował piłkę do bramki.

Kielczanie w kolejnych minutach naciskali, jednak wciąż brakowało im dokładności. Ostatnie podanie zawsze było ciut spóźnione, lub niedokładne, szwankowało wykończenie. Próbowali Aankour, Golański, Kiełb, ale albo byli blokowani, albo ich strzały mijały bramkę. Praktycznie do końca meczu gra była bardzo szarpana. Obie ekipy nie potrafiły wykreować sobie klarownej okazji bramkowej i decydowały się na uderzenia z nieprzygotowanych pozycji.

Korona miała jeszcze jedną świetną sytuację, ale po dośrodkowaniu Golańskiego z prawej strony głową przestrzelił Kapo. Goście odpowiedzieli podobnie, z tym, że po wrzutce Zielińskiego w światło bramki nie trafił Marco Paixao. Mecz skończył się remisem, a gospodarze mogą żałować niewykorzystanych okazji z pierwszej połowy.


Polecamy