Czesław Michniewicz otrzymał propozycję korupcji. Opowiedział jak zareagował
Czesław Michniewicz po nominacji na stanowisko selekcjonera musi tłumaczyć się z powiązań z Ryszardem F. 51-letni szkoleniowiec w Kanale Sportowym opowiedział o złożonej mu przed laty korupcyjnej propozycji.
Propozycja "odpuszczenia meczu"
Czesław Michniewicz objął kadrę w poniedziałek. Podczas konferencji prasowej był pytany m.in. o kwestie etyczne oraz słynne 711 połączeń z "Fryzjerem". Szkoleniowiec oświadczył, że niczego złego nie zrobił. W prokuratorskim śledztwie występował wyłącznie w charakterze świadka i nigdy nie usłyszał żadnych zarzutów.
51-latek w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym przypomniał mniej znaną historię z czasów, gdy był trenerem Lecha Poznań. Podczas kolacji z żoną w poznańskiej restauracji do Michniewicza podszedł trener i dyrektor sportowy Górnika Polkowice.
- Powiedzieli, "że jest taka sytuacja, że wy już o nic nie gracie, a nam bardzo by zależało na tym, byście odpuścili ten mecz i po prostu pomogli nam. My się utrzymamy, wy nic nie stracicie. Bo wy już o nic nie gracie". I ja im mówię: "panowie, w tej chwili proszę stąd wyjść, bo ja z wami nie będę rozmawiał" - wspominał.
[polecany]22468157[/polecany]
Michniewicz zaznaczył, że tego samego dnia poszedł do prezesa Lecha Radosława Majchrzaka i opowiedział mu o korupcyjnej propozycji. - Zalecałem, by zrobić zgrupowanie w Komornikach i ten mecz obowiązkowo wygrać. Bo nikt nie uwierzy, że my przegraliśmy normalnie to spotkanie. Prezes powiedział, że jeszcze ufunduje dodatkową premię, byśmy zwyciężyli - wyjaśnił Michniewicz. Spotkanie rozegrano 8 czerwca 2004 roku. Kolejorz wygrał 2:0.
Specjalna premia
Michniewicz wyjawił też co wydarzyło się po spotkaniu. W autokarze masażysta powiedział, że za wygraną została przewidziana specjalna premia. Szkoleniowiec nie wiedział, że była to nagroda od innych zespołów, które utrzymały się dzięki zwycięstwu poznańskiego Lecha. Pieniądze zostały rozdzielone pomiędzy piłkarzy i pracowników klubu (zdaniem śledczych 34 tys. dolarów). - Miałem potem obawy, czy ktoś nie powie, że dostaliśmy premię nielegalnie. Ale tak jak mówił prawnik, nigdy o nią nie prosiłem, ani nie nalegałem - wyznał 51-latek.