Czesław Michniewicz może (na razie) spać spokojnie
Co łączy Pogoń Szczecin z Podbeskidziem Bielsko-Biała? Wydawałoby się, że nic, bo szczecinianie ze spokojem spoglądają na Górali z góry tabeli. A jednak. Obaj trenerzy. Dariusz Wdowczyk i Czesław Michniewicz obejmowali swoje zespoły w tym samym czasie, w marcu 2013 roku.
Znacznie trudniejsze zadanie czekało Michniewicza. Kiedy obejmował stery w Podbeskidziu, Górale mieli na swoim koncie 11 punktów i razem z GKS Bełchatów zamykali ligową tabeli. Mało kto wówczas wierzył, że zdołają się uratować przed degradacją. Cuda się jednak zdarzają i po ostatnim meczu Michniewicz noszony był na rękach. W 11 spotkaniach zdołał wywalczyć 21 punktów.
Znacznie gorzej "poszło" Wdowczykowi, który przejął zespół po dobrze znanym na Śląsku z pracy w Ruchu Radzionków Arturze Skowronku. Nowy trener portowców rozpoczął swoją pracę kiedy drużyna zajmowała w tabeli 13 miejsce, z dorobkiem 22 punktów. Na początek przyszło mu przełknąć porażki z Lechem i Jagiellonią, potem szczecinianie grali w kratkę i ostatecznie zameldowali się na finiszu na 12 miejscu. Wdowczyk z Pogonią zdobył wiosną 13 punktów.
W tym sezonie oba zespoły znalazły się po przeciwnych stronach bieguna. Pogoń wyprzedza tylko zdecydowany lider warszawska Legia i lepszym stosunkiem bramek Górnik Zabrze. Górale, choć starali się tego uniknąć, znowu pałętają się na końcu stawki.
Cała gra Podbeskidzia w poprzednim sezonie opierała się na Robercie Demjanie. To w głównej mierze jego zasługa, że w Bielsku-Białej kibice nadal oglądają mecze ekstraklasy. Szkoda, że nie udało się zatrzymać Słowaka, bo po jego odejściu zespół nie ma nie tylko lidera, ale także ducha, gra bez wiary i przekonania.
Wydaje się, że zespół Podbeskidzia jest słabszy od tego, który tak heroicznie walczył o ligowy byt. Został zbudowany bez koncepcji, do tego doszły kontuzje. Trener Michniewcz musi żonglować składem, a to nie pomaga w osiąganiu wyników. Szkoleniowiec może jednak, przynajmniej na razie, spać spokojnie. Prezes Wojciech Borecki ma do niego zaufanie i przynajmniej do meczu z Lechem nie zamierza wykonywać nerwowych ruchów.
Walka Mateusz Masternak - Grigorij Drozd w Moskwie 5 października [ZAPOWIEDŹ]