Czas na pobudkę Złotego Chłopca
Renato Sanches został 14. laureatem nagrody „Golden Boy”, przyznawanej najlepszemu piłkarzowi do lat 21 grającemu w Europie. Czy dzięki temu wyróżnieniu, kariera wychowanka Aguias Musgueira w Bayernie Monachium ruszy w końcu z kopyta?
Sezon 2015/2016 dla urodzonego w Lizbonie nastolatka był niczym piękny sen. Z Benfiką Lizbona zdobył mistrzostwo i puchar ligi portugalskiej, dotarł również do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Znakomite występy na arenie krajowej i międzynarodowej zaowocowały transferem do Bayernu Monachium za 35 mln euro (czwarty w historii najdroższy piłkarz kupiony przez Bawarczyków, po Javim Martinezie, Mario Goetze i Arturo Vidalu) i powołaniem do drużyny narodowej „Konkwistadorów” na EURO 2016 (popularny „Bulo” został tym samym najmłodszym piłkarzem, który znalazł się w portugalskiej kadrze na wielki turniej, bijąc wynik Cristiano Ronaldo z EURO 2004). We Francji z kolei nie był wcale turystą, tylko jedną z najważniejszych postaci drużyny Fernando Santosa. Sześć meczów, cudowny gol wbity Polsce, dwa tytuły „piłkarza meczu” i w końcu nagroda dla „najlepszego młodego gracza” turnieju. Wcześniej, rodzimi dziennikarze obwołali go największym odkryciem w portugalskim futbolu. Mając przed sobą perspektywę gry w jednej z najlepszych ekip Starego Kontynentu, wydawało się, że ten sen się jeszcze nie skończył. Na razie jednak nie można go określać mianem „pięknego”.
Początkowo jednak przybyciu Sanchesa do Niemiec towarzyszyła wielka ekscytacja, a działacze i klubowi koledzy, nie szczędzili nowemu zawodnikowi pochwał. - Na ME zagrał wyśmienicie, a przecież dopiero niedawno osiągnął pełnoletność. Ja w jego wieku nie grałem jeszcze na tak wysokim poziomie – komentował występ młodziana na EURO 2016, Karl-Heinz Rummenigge. - Gdy widzę, co wyprawia na treningach jestem pod wrażeniem. A przecież on nie ma jeszcze 20 lat! - zachwycał się z kolei Matts Hummels. Na debiut w nowych barwach, piłkarz pochodzenia kabowerdeńskiego musiał jednak poczekać do września, gdyż przez praktycznie cały okres przygotowawczy zmagał się z kontuzją uda. Gdy już jednak przyszło mu wystąpić w oficjalnym meczu „Gwiazdy Południa”, nie mógł tego występu zaliczyć do udanych. Bayern rywalizował na Veltins Arena z Schalke 04 Gelsenkirchen w 2. kolejce Bundesligi, a Sanches wyszedł w pierwszym składzie. Na murawie snuł się jednak niczym duch, był kompletnie zagubiony, nie rozumiał się z partnerami. Widząc nieporadność swojego podopiecznego, Carlo Ancelotti ukrócił jego męki i po 70 minutach ściągnął go z boiska. Pytani o występ nowego kolegi, piłkarze mistrza Niemiec nie byli specjalnie wylewni. - Nie jest moją rolą ocenianie innych – rzucił do dziennikarzy Philip Lahm. Manuel Neuer z kolei dodał: - Wszyscy wiemy na co go stać, zatem jeden słabszy występ nie zmienia naszej opinii. Pamiętacie początki w Monachium Xabiego Alonso? Też nie były najlepsze, a później został czołową postacią naszego zespołu. Cierpliwości.
Po dwóch miesiącach gry dla „Bawarczyków”, bilans Sanchesa przedstawia się następująco: sześć gier w Bundeslidze (łącznie 318 minut, ani jednego meczu rozegranego w całości, zerowy dorobek goli i asyst i średnia not w magazynie „Kicker” 4,50) oraz dwa w Lidze Mistrzów (łącznie 22 minuty spędzone na boisko, także bez osiągnięć indywidualnych). Nie są to imponujące liczby jak na zawodnika, który Bayern kosztował 35 mln euro. Były szkoleniowiec zespołu z Allianz Arena, Ottmar Hitzfeld prosi jednak o cierpliwość w ocenie potencjału portugalskiego skrzydłowego. - Początki Sanchesa w Monachium nie należą do wymarzonych, ale nie zapominajmy, że on ma dopiero 19 lat. Jeśli dodamy do tego, że latem głównie leczył kontuzję oraz fakt, że przyszedł tutaj za ogromne pieniądze, zrozumiemy jak wielka presja na nim spoczywa. Dlatego dajmy mu czas i oceniajmy dopiero za kilka miesięcy czy faktycznie sprawia zawód. Z drugiej strony, Renato nie przyszedł do pierwszego, lepszego klubu w Niemczech, tylko do samego Bayernu. Musi być też przygotowany na to, że presja i konkurencja o miejsce w składzie są tu ogromne jak nigdzie indziej – powiedział na łamach portalu sport1.de.
Może zatem otrzymana w poniedziałek nagroda będzie przełomowym momentem w tym sezonie dla Sanchesa? W pokonanym polu pozostawił bowiem zawodników, którzy zdawali się mieć większe szanse na to trofeum, a więc napastnika Manchester United, Marcusa Rashforda oraz swojego klubowego kolegę z Monachium, Kingsleya Comana. Sam zawodnik, gdy dowiedział się, że to prestiżowe wyróżnienie przypadło właśnie jemu, nie posiadał się ze szczęścia. - Cieszę się z otrzymania tej nagrody, ale wiem również, że teraz oczekiwania wobec mojej osoby wzrosną jeszcze bardziej. A ja nie mogę spocząć na laurach, tylko jeszcze ciężej pracować, by osiągnąć poziom innych piłkarzy, którzy otrzymali tytuł „Golden Boy”. Na szczęście w Monachium mam się od kogo uczyć. Współpraca z takimi piłkarzami jak Xabi Alonso, Joshua Kimmich czy Arturo Vidal to prawdziwa przyjemność – tak skomentował wyniki plebiscytu jego laureat.
O hucznym świętowaniu w przypadku portugalskiego zawodnika nie będzie jednak mowy. Jego udział w corocznej gali „European TV Sport Awards 2016” był bowiem obliczony co do minuty. W poniedziałek, ok. godziny 16 Sanches, wraz z dwójką działaczy klubu z Sabener Strasse, Kaathlen Kruger i Johannesem Mosmangiem wylądował prywatnym samolotem w Nicei, skąd zaraz udał się do Monte Carlo, gdzie w hotelu „Fairmont Hotel” odbyła się uroczysta ceremonia wręczenia nagrody. Tą, Renato odebrał ok. 20.10, ale cała celebracja zakończył po wypowiedzeniu kilku kurtuazyjnych słów, jak to zwykle bywa przy tego typu okazjach. Gdy reszta zaproszonych gości udała się na uroczystą kolację (na gali byli m.in. książce Monaco, Albert II, były dyrektor zespołów Formuły 1, Flavio Briatore i były mistrz świata w kolarstwie, Mario Cipollini, nie wspominają o całej rzeszy piłkarskich sław, na czele z Jose Mourinho), Sanches był już w drodze powrotnej do Norymbergi (lotnisko w Monachium jest bowiem zamknięte w godzinach 22-6). Rano bowiem Bayern będzie przygotowywał się do boju z FC Augsburg w II rundzie Pucharu Niemiec. Żadnego szampana, drinków, kolacji itd, tylko szybki powrót do boiskowej rzeczywistości. Nagroda „Golden Boy” nie jest przecież dla Sanchesa ukoronowaniem kariery, a jedynie przystankiem w drodze po zapisanie się złotymi zgłoskami w historii bawarskiego klubu.
Kto był wcześniej „Złotym Chłopcem”?
Nagroda „Golden Boy” wręczana jest najlepszym europejskim piłkarzom do lat 21 od 2003 r. Jej pomysłodawcą był włoski dziennik „Tuttosport”, ale dziś zwycięzcę wybierają dziennikarze najpoczytniejszych gazet sportowych na Starym Kontynencie. Każdy żurnalista głosuje na pięciu piłkarzy: pierwszy zawodnik na liście otrzymuje 10 punktów, drugi - 7, trzeci - 5, czwarty – 3, a piąty – 1.
A oto kompletna lista laureatów, począwszy od 2003 r:
2003 – Rafael van der Vaart (Ajax Amsterdam)
2004 – Wayne Rooney (Manchester United)
2005 – Lionel Messi (FC Barcelona)
2006 – Cesc Fabregas (Arsenal Londyn)
2007 – Sergio Aguero (Atletico Madryt)
2008 – Anderson (Manchester United)
2009 – Alexandre Pato (AC Milan)
2010 – Mario Balotelli (Inter Mediolan/Manchester City)
2011 – Mario Goetze (Borussia Dortmund)
2012 – Isco (Malaga CF)
2013 – Paul Pogba (Juventus Turyn)
2014 – Raheem Sterling (Liverpool FC)
2015 – Anthony Martial (AS Monaco/Manchester United)
2016 – Renato Sanches (Benfica Lizbona/Bayern Monachium)
Jak zatem widać, elektorzy plebiscytu nigdy niespecjalnie nie pomylili się w ocenie potencjału poszczególnych piłkarzy, zaś dla zwycięzców ów tytuł nigdy nie był ciężarem nie do udźwignięcia. Jedni zrobili większe kariery (Rooney, Messi, Fabregas, Aguero), drudzy mniejsze (van der Vaart, Anderson, Pato), ale każdy, choćby na chwilę, zaistniał w wielkim futbolu.