Czas na pierwsze zwycięstwo Arki Gdynia? "Piast jest dobrym przeciwnikiem, aby się przełamać"
Już dziś o godz. 20.30 na stadionie miejskim w Gdyni Arka zagra spotkanie z Piastem Gliwice. O nadziejach związanych z tym spotkaniem i grze żółto-niebieskich opowiada napastnik Rafał Siemaszko.
fot. Fot. Przemysław Świderski
Na początek najważniejsze. Jak z Twoim zdrowiem? Wróciłeś już do pełni sił po kontuzji?
Jestem gotowy do gry. Gdyby było inaczej, nie wyszedłbym na boisko w ostatniej kolejce z Zagłębiem. Pobiegałem trochę w Lubinie, złapałem pierwsze minuty. Jestem też gotowy na kolejne spotkania.
Trener Ojrzyński mówił niedawno, że ze względu na uraz okres przygotowawczy był dla Ciebie stracony i nie mogłeś grać w sparingach. Nie odczuwasz tego, że brakuje mocy w nogach?
Nie odczuwam, bo nie trenując normalnym trybem z zespołem, ale biegając kółka wokół boiska, swoje kilometry i tak zrobiłem. Kondycyjnie jestem w miarę przygotowany. Z pewnością brakuje mi natomiast czucia piłki i ogrania.
W trzech spotkaniach po przerwie zimowej pozostajecie bez zwycięstwa. Patrząc na tabelę, czwarty rywal, Piast powinien być najłatwiejszym przeciwnikiem.
Nie wiem, czy najłatwiejszym, ale na pewno przydałoby nam się w końcu zgarnąć trzy punkty. Jak dotychczas runda jest w naszym wykonaniu słaba. Wydaje się, że Piast jest dobrym przeciwnikiem, aby się przełamać. Wygraliśmy u nich w tym sezonie 1:0, ale pamiętajmy, że po trudnym spotkaniu. Wcześniej też toczyliśmy z nimi trudne boje. Na pewno jest to groźny rywal, który walczy o utrzymanie i ma „nóż na gardle”. Ale są w naszym zasięgu. A my także musimy wygrywać, bo mamy swój cel, którym jest pierwsza ósemka w tabeli.
Jakie były przyczyny niemocy Arki w meczu w Lubinie? Mieliście słaby dzień, czy uznaliście, że Zagłębie jest tak silne, że nie warto ich atakować?
Graliśmy na wyjeździe, a w takich spotkaniach zawsze jest trudniej, niż u siebie. Ponadto Zagłębie jest silnym zespołem i trudnym przeciwnikiem. Tak samo, jak my, walczą o ósemkę. Postawili nam się mocno, a my nie zagraliśmy super zawodów. Gdyby każdy z nas wykrzesał z siebie kilka procent więcej, to spotkanie w Lubinie mogło wyglądać inaczej. W pierwszej połowie praktycznie tylko biegaliśmy za piłką. Nawet, jak ją przejęliśmy, to po dwóch, trzech podaniach kończyło się to stratą. Druga połowa była już lepsza w naszym wykonaniu. Byliśmy kilka razy bliżej bramki przeciwnika, ale strzelić gola nam się nie udało.
Brak treningów na naturalnej murawie, na który narzeka trener Leszek Ojrzyński, z perspektywy was, zawodników, rzeczywiście jest tak wielkim problemem?
Jest to kłopot. Wiadomo, że piłka na boisku ze sztuczną nawierzchnią, na jakich aktualnie trenujemy, odbija się zupełnie inaczej. Do tego obciążenia są dużo bardziej odczuwalne w mięśniach i stawach. Łatwiej wtedy o kontuzje. To są główne czynniki, które powodują, że piłkarze wolą trenować na naturalnych murawach.
W spotkaniu w Gliwicach jesienią strzeliłeś bramkę. Ostatnio trafień trochę Tobie brakuje. Stęskniłeś się już za kolejnymi golami?
Wiadomo, że odczuwam głód bramek. Ale zachowuję spokój. Myślę, że nie tylko ja, ale jako cały zespół doczekamy się niedługo zwycięstw i trafień. Trzeba być cierpliwym i nie przejmować się niepowodzeniami. Rozprawianie o serii bez goli, czy zwycięstw i podobne wymysły, szukanie małych sensacji, są dobre dla dziennikarzy. My, piłkarze tego typu statystykami się nie zniechęcimy i będziemy robić swoje.
TOP Sportowy24: Czy polska gwiazda porno zainwestuje w futbol?