Cracovia lepsza w derbach. Dwa szybkie ciosy pogrążyły Wisłę [RELACJA, ZDJĘCIA]
191. derby Krakowa dla "Pasów". Piłkarze Cracovii lepiej weszli w mecz na stadionie największego rywala i po 24 minutach prowadzili już 2:0. Już minutę później gola kontaktowego zdobył co prawda Paweł Brożek, ale Wisły nie było dziś stać na nic więcej.
191. derby Krakowa wygrała Cracovia, której ta sztuka nie udała się przy Reymonta od 1995 roku. Piłkarze Jacka Zielińskiego po ostatnim gwizdku wybuchnęli ogromną radością i zaczęli się cieszyć, że to oni wiodą aktualnie prym w Krakowie i nikt nie może temu zaprzeczyć. Oba zespoły zaprezentowały nam świetne widowisko, ale ostatecznie zwycięstwo dała bezwzględna skuteczność zawodników „Pasów”. Wisła miała swoje okazje, ale nie potrafiła ich wykorzystać.
Strzelanie w 7. minucie rozpoczęła Cracovia. Po pięknie rozegranej akcji piłka trafiła do Rakelsa, który będąc sam na sam z Cierzniakiem bez problemu skierował ją do siatki. Cała akcja niosła ze sobą kontrowersje, bo najpierw Wiślacy domagali się odgwizdania faulu na Pawle Brożku w strefie środkowej boiska, ale nawet jeśli faulu nie było, to Rakels był na pozycji spalonej.
Bramka nie wytrąciła z równowagi Wiślaków, którzy zaczęli konsekwentnie budować swoje akcje i raz po raz zagrażać bramce rywala, chociaż na razie nie umieli wypracować sytuacji stuprocentowych. „Pasom” wystarczył jednak jeden cierpliwie zbudowany atak pozycyjny, aby znów podwyższyć ciśnienie kibicom „Białej Gwiazdy”. Budziński świetnie przyśpieszył akcję, klepnął z Rakelsem i uderzył na bramkę. Jego strzał na rzut rożny wybił Cierzniak, ale z późniejszym Deleu szans już nie miał. Dośrodkowywał Cetnarski, zgrywał Covilo, o pozycję powalczył Jaroszyński i wystawił piłkę Brazylijczykowi, który wyprowadził Cracovię na dwubramkowe prowadzenie.
Na tego gola „Biała Gwiazda” znalazła już odpowiedź i to błyskawicznie. Dośrodkowanie Mączyńskiego przedłużył Jankowski, a Brożek co prawda nieczysto uderzył w piłkę, ale także dzięki temu zdobył kontaktową bramkę. Napastnikowi „Białej Gwiazdy” nie trafić w piłkę w tak dogodnej sytuacji zdarzyło się jeszcze dwa razy, tylko wtedy nie miał już tyle powodzenia. Najpierw uderzył daleko od prawego słupka, mimo że znalazł się sam na sam z Sandomierskim, a później poślizgnął się na kiepskiej murawie.
Tak właśnie wyglądała ta pierwsza połowa. Wisła przeprowadzała kolejne ataki, stwarzając sobie mniej lub bardziej dogodne sytuacje (stuprocentową okazję, oprócz tych dwóch Brożka, zmarnował także Burliga), a Cracovią była po prostu do bólu skuteczna.
W drugiej połowie dalej grę częściej prowadziła Wisła, która już na samym początku spowodowała sporo zamieszania pod bramką Sandomierskiego. Wszystko odbywało się jednak pod kontrolą Cracovii, która chyba przyjęła taki wygląd meczu. Chociaż czasami bywało groźnie w ich polu karnym, to stuprocentowych sytuacji "Biała Gwiazda" w drugiej połowie już nie miała.
"Pasy" nie postawiły na samo bronienie i czasami próbowały powiększyć prowadzenie. Blisko był Rakels, które strzał minimalnie minął słupek, próbował także Covilo (jego strzał Cierzniak musiał bronić na raty), a także Jendrisek.
Dopiero około 75. minuty Cracovia przejęła pełną kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Spokojnie rozgrywała piłkę, nie pozwalając gospodarzom na zbyt wiele, a momentami przyśpieszała i odważnie atakowała bramkę rywala. To jednak nie trwało długo, bo po dziesięciu minutach "Biała Gwiazda" zaczęła walczyć o wyrównanie. Sandomierski dwa razy musiał popisać się interwencją - najpierw po główce Brożka, a chwilę później po strzale Sadloka z rzutu wolnego.
To były ostatnie próby Wisły na osiągnięcie pozytywnego wyniku. Końcówka meczu minęła pod znakiem ogromnego afery, w której piłkarze zaczęli się przepychać i mieli ochotę na bójkę. Obyło się bez większych konsekwencji, ale pozostawiło niezbyt dobre wrażenie po dobrym piłkarskim widowisku.