Cracovia - Jagiellonia LIVE!
Po sobotnich meczach 18. kolejki T-Mobile Ekstraklasy chyba mało kto się spodziewa wielkich piłkarskich emocji. Po starciach Pogoni Szczecin z Koroną Kielce oraz GKS Bełchatów z Górnikiem Łęczna ten dzień z naszą rodzimą ligą zamknie pojedynek Cracovii z Jagiellonią Białystok, czyli dwóch drużyn, które ostatnio nie spisują się najlepiej na ekstraklasowych boiskach.
fot. Polskapresse
Obie drużyny w ostatnim czasie szukają swojej dobrej formy. Cracovia nie odniosła zwycięstwa od ponad miesiąca, gdy Pasy skromnie pokonały na własnym stadionie Zawiszę Bydgoszcz 1:0. Dwie kolejne porażki zespołu Roberta Podolińskiego sprawiły, że spadł on na czternaste miejsce, znajdujące się tuż nad strefą spadkową. Krakowianie mają ledwie cztery punkty przewagi nad piętnastym Ruchem Chorzów, co może im zwiastować kolejny sezon, w którym ich głównym celem będzie walka o utrzymanie. Trudno jednak podbijać ligę tercetem stoperów Marciniak – Żytko – Rymaniak, z których każdy w tym sezonie jest tykającą bombą. W ostatnim meczu z Legią już w 10. minucie ośmieszył się Adam Marciniak, który katastrofalnym samobójem mocno przyczynił się do porażki Pasów. Ciekawe, czy właściciel Cracovii Janusz Filipiak zimą wreszcie pójdzie po rozum do głowy i zdecyduje się sprowadzić pod Wawel stoperów, którzy gwarantowaliby przynajmniej pewne miejsce ‘ponad kreską’.
Jeszcze dłużej na zwycięstwo czeka Jagiellonia, ale w przypadku białostoczan konsekwencje nie najlepszej passy nie są zbyt duże. Pomimo tego, że w ostatnich czterech spotkaniach żółto-czerwoni zdobyli zaledwie dwa punkty, to jednak po 17. kolejce mogli się pochwalić czwartym miejscem w tabeli Ekstraklasy. Choćby dlatego atmosfera na Podlasiu jest jeszcze bardzo spokojna, bowiem przed rozpoczęciem rozgrywek byli i tacy, którzy zwiastowali Jadze pewny spadek. Co więcej, sam trener Michał Probierz jeszcze w trakcie efektownej serii zwycięstw swojego zespołu tonował nastroje, wieszcząc, że przyjdzie i słabszy okres w grze żółto-czerwonych.
To wszystko sprawia, że przed sobotnim spotkaniem ciężko wskazać faworyta. Tabela mówiłaby, że jest nim Jagiellonia, ale biorąc pod uwagę nie najwyższą formę białostoczan oraz fakt, że Cracovia jest ewidentnie drużyną własnego boiska (15 punktów w ośmiu meczach), ta szala może się delikatnie przechylić właśnie na drużynę Roberta Podolińskiego. W obu zespołach także zabraknie po jednym bardzo ważnym zawodniku. W Jagiellonii nie zagra kontuzjowany od dłuższego czasu Michał Pazdan, natomiast w ekipie gospodarzy nie zobaczymy zawieszonego za kartki Miroslava Covilo.
W pierwszym meczu obu drużyn Jagiellonia zwyciężyła 2:1 po zwycięskiej bramce w końcówce wspomnianego Pazdana. W tym samym pojedynku przełamał się także Łotysz Deniss Rakels, który w tym sezonie zanotował już łącznie cztery trafienia. A kto się przełamie w sobotni wieczór na stadionie przy ulicy Kałuży? To okaże się po pierwszym gwizdku sędziego Szymona Marciniaka, który zaplanowany został na godzinę 18.00.