menu

Co dwie głowy, to nie jedna. Śląsk wygrał z Wisłą po szczęśliwej bramce Hołoty [RELACJA, ZDJĘCIA]

12 lutego 2016, 22:23 | Maciek Jakubski

We Wrocławiu kibice obejrzeli słaby mecz z emocjonującą końcówką. Bramkę na wagę trzech punktów najlepszy na boisku Tomasz Hołota, który wykorzystał podanie od... Macieja Sadloka. Dzięki wygranej Śląsk wyprzedził Wisłę i powoli przemieszcza się w górę tabeli.

Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:0
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1:0
fot. Tomasz Hołod / Polska Press
1 / 16

Jedyną niewiadomą przed meczem w drużynie gospodarzy było pytanie kto zagra na skrzydłach. Jedno było zarezerwowane dla Węgra Gosztonyia, natomiast na drugim wyszedł Kamil Dankowski. Obok Gosztonyia zadebiutowało dwóch pozyskanych zimą zawodników: Morioka i Dwali. Trener Pawłowski też zafundował jedną niespodziankę, ustawiając Rafała Pietrzaka na pozycji defensywnego pomocnika. Nie licząc Pietrzaka, w Wiśle zadebiutowało także dwóch nowych: Bałaszow i Ondrasek.

Niespodziewanie już po kilkudziesięciu sekundach pierwszą okazję mieli gości. Błąd popełnił Pawełek i Boguski znalazł się w dogodnej sytuacji. Za długo jednak zwlekał z oddaniem strzału i stoperzy wybili mu piłkę. W 5. minucie po rzucie rożnym zza pola karnego strzelał Gosztonyi, ale strzał był słaby i niecelny. W 12. minucie z rzutu wolnego z 40 metrów uderzał po ziemi Hołota, ale Miśkiewicz nie miał z tym strzałem kłopotów. W 17. minucie powinno być 1:0 dla Wisły. Burliga z Ondraskiem rozklepali obronę wrocławian i Pawełek cudownie obronił strzał Czecha z najbliższej odległości.

Kolejne minuty to walka w środku pola. Nie można odmówić piłkarzom obu drużyn walki, zaangażowania, ale do sytuacji z tego nie było. W 31. minucie po indywidualnym rajdzie strzelał z dystansu Hołota, ale piłka ledwo doleciała do bramki Wisły. Minutę później ładnie z narożnika pola karnego strzelał Morioka, ale piłka minęła lewy słupek bramki Miśkiewicza. W 41. minucie Boguski zdobył dla Wisły, ale nawet z wysokości trybun było widać wyraźnego spalonego.

Do przerwy 0:0. Było dużo walki, fauli, ale sytuacji podbramkowych jak na lekarstwo. Oczywiście, widać było potencjał, ale oba zespoły sprawiały wrażenie niedotartych. Nie mogło być zresztą inaczej, jeśli po obu stronach zadebiutowało po trzech nowych zawodników. Drugie 45 minut od lekkiego strzału głową rozpoczął Biliński. W sam środek bramki. Jednak to Wisła w 52. minucie miała wymarzoną sytuację. Boguski znalazł się sam na sam z Pawełkiem i trafił w poprzeczkę. Dwie minuty później Bałaszow ograł Zielińskiego i podał do Ondraska. Czech obrócił się z Celebanem na plecach i fatalnie spudłował z dziesiątego metra. Minęło kilkadziesiąt sekund i Celeban ciałem zablokował strzał Boguskiego.

Kilka minut później do głosu doszli gospodarze. Najpierw świetną piłkę do Hateleya zagrał Morioka, ale Anglik niepotrzebnie wdał się w drybling zamiast strzelać. Po chwili z dystansu uderzał Morioka, ale za wysoko. W 65. minucie Morioka dopiął swego i zdobył gola, ale z pozycji spalonej. Chwilę później sama na sam z Pawełkiem był Bałaszow, ale fatalnie strzelił i bramkarz Śląska z łatwością obronił. Nic nie wskazywało, by w tym meczu padła bramka, gdy w 79. minucie Śląsk objął prowadzenie. Z rzutu wolnego dośrodkował Hateley, piłkę przedłużył... Sadlok i Hołota z bliska wpakował piłkę głową do siatki.

W 84. minucie po podaniu Gosztonyia strzelał z trudnej pozycji Pich, ale prosto w ręce Miśkiewicza. Dwie minuty później z dystansu sprawdził Pawełka Cywka. W 88. minucie fantastycznym, kilkudziesięciometrowym rajdem popisał Hateley, ale Gosztonyi nie wykorzystał dogrania pomocnika. Jeszcze w doliczonym czasie gry idealną sytuację miała Wisła. Boguski miał czas i miejsce, by doprowadzić do remisu, ale strzelił za lekko i Pawełek z kłopotami, ale obronił. Po tej akcji poszła szybka kontra Śląska i Grajciar był sam na sam z Miśkiewiczem, ale strzelił anemicznie i bramkarz Wisły obronił nogą ten strzał. Na tym skończyły się emocje we Wrocławiu. Śląsk po wyrównanym meczu wygrał z Wisłą 1:0.


Polecamy