menu

Chmiel: Wiedzieliśmy, że w drugiej połowie Ruch opadnie z sił

4 sierpnia 2014, 01:39 | Przemysław Drewniak

- Jeśli zawodnicy pokroju Maćka Korzyma trafiają do Bielska, to znaczy, że coś w tym klubie się poprawia i bardzo się z tego cieszymy. Po takim meczu chyba nie muszę nikogo przekonywać, ile jakości może on wnieść do naszej gry. Taki debiut w jego wykonaniu to super sprawa zarówno dla niego, jak i dla nas - mówił po wygranym meczu z chorzowskim Ruchem (3:0) pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała, Damian Chmiel.

Damian Chmiel
Damian Chmiel
fot. TS Podbeskidzie

Setny mecz Podbeskidzie w Ekstraklasie, a jednocześnie pięćdziesiąty, w którym wystąpił Damian Chmiel. Lepszego sposobu na uczczenie tych jubileuszów nie mógł pan sobie wyobrazić.
Przed meczem założyliśmy sobie, że musimy dziś uszczęśliwić kibiców i samych siebie, bo niefajnie jest zacząć sezon od dwóch porażek. Musieliśmy się z tego pozbierać i cieszę się, że udało nam się to właśnie w meczu z Ruchem. Cieszę się podwójnie, bo swój własny jubileusz okrasiłem zdobyciem bramki. Ale nie ma co patrzeć wstecz, musimy teraz skupić się na kolejnych wyzwaniach i sprawić, by ta wygrana nie poszła na marne.

Kluczowym momentem spotkania z Ruchem był pierwszy kwadrans drugiej połowy, w którym zepchnęliście rywali do głębokiej defensywy i błyskawicznie zdobyliście trzy gole. Chyba nie ma w Ekstraklasie drugiego zespołu, który równie często przechodzi taką metamorfozę w przerwie meczu.
To prawda, że mecze w naszym wykonaniu często tak wyglądają, ale to pozytywny znak, że potrafimy wyciągać wnioski z popełnianych błędów i odpowiednio się zmobilizować. Po przerwie wyszliśmy na boisko z założeniem, by narzucić swoje tempo gry i udało nam się to osiągnąć. Mogliśmy nawet zdobyć jeszcze więcej bramek, ale nie ma co wybrzydzać. Wynik 3:0 u siebie to niezłe osiągnięcie.

Szczególnie, że pokonaliście w takich rozmiarach jeden z naszych "towarów eksportowych", a więc drużynę grającą w eliminacjach do Ligi Europy.
Ruch nie przez przypadek gra w pucharach i nieudany początek sezonu w lidze nie może przekreślić tego, że jest to bardzo solidna drużyna. Trochę im tej europejskiej przygody zazdrościmy, ale jeśli będziemy krok po kroku realizować swoje założenia, to może też pewnego dnia się tam znajdziemy. Na razie chcemy wywalczyć miejsce w czołowej ósemce i uniknąć rywalizacji z nożem na gardle o utrzymanie.

W pierwszej połowie meczu z Ruchem bardzo wolno przechodziliście z obrony do ataku, przez co nie potrafiliście niczym zaskoczyć rywali. Co zmieniło się po przerwie, że nagle przyspieszyliście obroty?
Trzeba przyznać, że pierwsza połowa nie wyglądała w naszym wykonaniu tak, jak tego chcieliśmy. Źle weszliśmy w ten mecz, Ruch dobrze czytał nasze założenia i mieliśmy kłopoty. Naszym głównym celem było jednak zachowanie czystego konta do przerwy. To nam się udało i dzięki temu po zmianie stron mogliśmy śmielej zaatakować. Wiedzieliśmy, że Ruch miał w czwartek mecz i w drugiej połowie zachowamy od nich trochę więcej sił.

Wygląda na to, że w ostatnich dniach postaraliście się o ciepłe przyjęcie w drużynie Macieja Korzyma? Skoro już w debiucie strzelił bramkę i zaliczył asystę...
Nie widzę dlaczego to przyjęcie miałoby być inne. Jeśli zawodnicy jego pokroju trafiają do Bielska, to znaczy, że coś w tym klubie się poprawia i bardzo się z tego cieszymy. Po takim meczu chyba nie muszę nikogo przekonywać, ile jakości może Maciek wnieść do naszej gry. Zadebiutować w taki sposób, w jaki to dziś zrobił, to super sprawa dla niego i dla całej drużyny Podbeskidzia.

Rozmawiał w Bielsku-Białej Przemysław Drewniak / Ekstraklasa.net

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Ruchem: wymarzony debiut Korzyma


Polecamy