menu

Oceniamy Podbeskidzie za mecz z Ruchem: wymarzony debiut Korzyma

3 sierpnia 2014, 23:50 | Przemysław Drewniak

Choć oczekiwania stawiane przed Maciejem Korzymem są wysokie, to chyba nikt się nie spodziewał, że już w debiucie w barwach Podbeskidzia 26-letni napastnik poprowadzi "Górali" do pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Najnowszy nabytek klubu z Bielska-Białej w meczu z Ruchem strzelił bramkę oraz asystę. Zobacz, jak oceniliśmy za ten występ jego a także pozostałych piłkarzy Leszka Ojrzyńskiego.

Michal Pesković - 6: Zaliczył dobry występ, w którym wyróżnił się przede wszystkim obroną w sytuacji sam na sam z Michałem Szewczykiem. Choć kiepsko szło mu wprowadzanie piłki do gry, to nie dał trenerowi powodów, by w następnym spotkaniu do bramki wrócił Zajac.

Tomasz Górkiewicz - 6: Źle wszedł w sezon i słabo wyglądał w pierwszych dwóch spotkaniach, ale być może odmieni to druga połowa meczu z Ruchem. W niej Górkiewicz zagrał znacznie pewniej i dojrzalej niż w pierwszej, a w dodatku strzelił bramkę.

Dariusz Pietrasiak - 6: Ruch nie przeprowadził środkiem boiska ani jednej groźnej akcji, w czym dużą zasługę mają bielscy stoperzy, którzy tym razem ustrzegli się poważnych błędów. Pietrasiak wziął w dodatku bezpośredni udział w akcji bramkowej na 1:0.

Bartłomiej Konieczny - 6: Kilka razy z dużym spokojem zażegnał niebezpieczeństwo pod własnym polem karnym. W starciach powietrznych nie miał z nim szans żaden z ofensywnych zawodników Ruchu.

Adam Pazio - 5: W pierwszej połowie dwa razy pozostawił zbyt dużo miejsca Michałowi Szewczykowi, i gdyby ten wykazał się lepszą skutecznością, Pazio mógłby zostać antybohaterem. Stało się jednak inaczej, a w drugiej połowie lewy obrońca Podbeskidzia popisał się świetną asystą na głowę Chmiela. Pokazał, że w ofensywie jest bardziej pożyteczny od Adu Kwame.

Damian Chmiel - 7: W całym spotkaniu chyba najrówniej grający z zawodników Podbeskidzia. Wybiegany, aktywny w grze, mógł przy lepszej skuteczności kolegów zaliczyć w tym spotkaniu ze dwie asysty. Skończyło się na golu strzelonym głową, którym okrasił swój 50. występ w Ekstraklasie.

Maciej Iwański - 6: Dzięki waleczności i sprytowi zaliczył dużo odbiorów w środkowej strefie boiska. Przed przerwą zespuł kilka zagrań, ale w drugiej połowie przypomniał, że jednym podaniem potrafi przyspieszyć akcję swojej drużyny.

Anton Sloboda - 5: Niczym szczególnym się nie wyróżnił. Momentami pozwalał rywalom na zbyt dużą swobodę w środku pola - być może dlatego, że bardziej odpowiada mu gra na pozycji numer 10. Prawdopodobnie Leszek Ojrzyński będzie jednak preferował ustawienie z dwoma napastnikami, więc Sloboda musi zadowolić się rolą typowej "szóstki".

Sylwester Patejuk - 6: Wbrew oczekiwaniom jak na razie to niego należą pierwsze skrzypce w ofensywie Podbeskidzia. W drugiej połowie boczny pomocnik kilka razy pokazał się jednak z bardzo dobrej strony, głównie za sprawą groźnych dośrodkowań w pole karne "Niebieskich".

Robert Demjan - 4: Póki co jego gra po powrocie do polskiej ligi nie prezentuje się zbyt dobrze. Słowakowi brakuje przede wszystkim dynamiki i dokładności. Mecz z Ruchem pokazał, że jego współpraca z Korzymem wymaga jeszcze sporo poprawek.

Maciej Korzym - 8: Przez cały mecz niezwykle pracowity, choć jeszcze w pierwszej połowie nie przekonywał. Ale gdy gra Podbeskidzia przyspieszyła, Korzym poczuł się na boisku jak ryba w wodzie. Strzelił bramkę, asystował przy trafieniu Górkiewicza i zaabsorbował uwagę obrońców przy golu na 3:0. Już w debiucie pokazał, ile jakości może wnieść do gry "Górali".


Rezerwowi:

Krzysztof Chrapek - 6: I jak tu ocenić rezerwowego Podbeskidzia? Wejście filigranowego napastnika było punktem zwrotnym tego spotkania - od tego momentu bielszczanie rozpoczęli swój szturm na bramkę Ruchu, zaczęli grać dynamicznie i różnorodnie w ataku. Sam Chrapek wjeżdżał w obronę rywali jak w masło, ale zmarnował aż trzy doskonałe okazje do strzelenia bramki! Chyba nikt nie chciałby być w jego skórze, gdyby Podbeskidzie tego meczu nie wygrało...

Artur Lenartowski - 5: Wszedł na boisko przy stanie 3:0 by zagęścić środek i utrzymać się przy piłce. Wykonał swoje zadanie.

Piotr Malinowski grał zbyt krótko, by go ocenić.


Polecamy