menu

Wenger - Klopp, czyli pojedynek oryginałów

22 października 2013, 18:41 | Michał Suliga

Tuż po losowaniu fazy grupowej Ligi Mistrzów grupę F solidarnie nazwano grupą śmierci, a największe szanse na przeżycie dawano Arsenalowi i Borussii. Bezpośrednie starcie tych ekip na Emirates Stadium ma być triumfem nowoczesnego futbolu i pojedynkiem dwóch wielkich trenerskich osobowości.

Arsene Wenger i Jürgen Klopp
Arsene Wenger i Jürgen Klopp
fot. PAP/EPA

Na pierwszy rzut oka Arsene Wenger i Jürgen Klopp to przedstawiciele zupełnie odmiennych gatunków. Francuz zwykł przy linii zachowywać się jak dystyngowany dżentelmen, który z wielkim skupieniem na twarzy chłonie nawet najszybsze mgnienia piłkarskiego spektaklu. Dawanie upustu skumulowanych emocji u menedżera Kanonierów jest bardzo rzadkie i nawet wtedy jego wybryki wyglądają niewinnie. Kopniaki wymierzone w bogu ducha winne butelki z wodą wskazują jedynie na prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego.

Na drugim biegunie znajduje się trener Borussii. Klopp z wyglądu przypomina ekscentrycznego chemika, a jego organizm poddawany jest najróżniejszym reakcjom egzoenergetycznym. Nieraz wydaje się, że mimo olbrzymiej intensywności ruchów piłkarzy z Westfalii, to właśnie ich opiekun podczas spotkań wykonuje najcięższą pracę fizyczną. Biega, skacze, gestykuluje, nieustannie motywuje do walki swoich podopiecznych.

Wbrew pozorom, pomiędzy trenerami reagującymi tak różnie na boiskowe wydarzenia można doszukać się wielu znamion pokrewieństwa. Przede wszystkim doskonale realizują strategię zarządzania drużyną, której filarem jest rekrutowanie piłkarzy dopiero wykazujących przebłyski wielkiego talentu. Zarówno Wenger, jak i Klopp z różnych powodów musieli sprostać misji budowy zespołu przy minimalnym nakładzie środków własnych. Poradzili sobie, gdyż posiadają nieprawdopodobne wyczucie do transferów nieznacznie obciążających klubową kasę, a podczas wielomilionowych zakupów są bardzo ostrożni. Nowi zawodnicy muszą dokładnie pasować do określonego rysopisu. Z tego powodu ich aklimatyzacja przebiega bezszelestnie.

Obydwaj bezgranicznie ufają swojej filozofii. Klopp bazuje na doskonałym przygotowaniu fizycznym i pedantycznej dbałości o szczegóły taktyczne. – Jego drużyna jest jak walec – komplementował Borussię Arsene Wenger. – On wie o futbolu wszystko – ocenia trenera Nuri Sahin. Piłkarze w żółto–czarnych trykotach biegają więcej niż jakakolwiek drużyna w Bundeslidze i przy okazji świetnie synchronizują nie tylko ruchy, ale też procesy myślowe na boisku. Żelazna motoryka i inteligencja boiskowa w połączeniu z wielka pasją czynią z ekipy z Dortmundu najnowocześniejszy piłkarską maszynę.

Na tle Borussii Arsenal wygląda jak wymuskana flaga obok naddartej pirackiej bandery. Kanonierzy nie mają w zwyczaju terroryzować rywala gwałtownym pressingiem i rakietowymi kontratakami. Genialna bramka Wilshere’a z ostatniego meczu z Norwich prezentuje w makroskali wszystkie najważniejsze cechy Wengerball: fantazję, technikę i elegancję. Francuski menedżer od zawsze lubił wychowywać i zapraszać do swojej ekipy piłkarzy nietuzinkowych, a po pozyskaniu Cazorli, Özila i eksplozji formy Ramseya współczynnik kreatywności osiągnął niewiarygodnie wysoki pułap, być może najwyższy od czasów legendarnych The Invicibles.

We wtorkowy wieczór tylko Arsene Wenger poprowadzi swój zespół z ławki rezerwowych. Jürgen Klopp w dalszym ciągu pokutuje za atak furii w meczu pierwszej kolejki fazy grupowej z Napoli i zajmie miejsce na trybunach Emirates Stadium. Z pewnością będzie brakować jego energicznych szarż przy linii bocznej, ale cała reszta powinna być podana w najlepszym opakowaniu. Arsenal i Borussia mają wszystko, by zaprezentować potęgę autorskich programów swoich szkoleniowców i dać pokaz nowoczesnego futbolu, łączącego w sobie świeżość morskiej bryzy i siłę gwałtownego tornada.

Czytaj więcej o meczu Arsenal - Borussia:


Polecamy