menu

"Budziłek show" z Arką: pokaz umiejętności czy nieodpowiedzialności? (WIDEO)

20 września 2013, 10:15 | Piotr Szymański

W środowym spotkaniu między GKS-em Katowice, a gdyńską Arką, do składu gospodarzy powrócił Łukasz Budziłek. Bramkarz, który ostatnio pauzował za czerwoną kartkę, popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami i... wielką nieodpowiedzialnością.

Zabawy Łukasza Budziłka przed wasną bramką
Zabawy Łukasza Budziłka przed wasną bramką
fot. screen youtube

Twierdza Katowice niezdobyta, GieKSa pokonała Arkę w zaległym meczu (ZDJĘCIA)

Sytuacja, w której serce zadrżało wszystkim kibicom GieKSy, miała miejsce w 19. minucie, przy wyniku 0:0. Budziłek przyjął piłkę w polu bramkowym i najpierw nabrał na efektowny zwód Arkadiusza Aleksandra, a po chwili był o włos od straty futbolówki. Ostatecznie udało mu się ją wybić poza linię boczną.

Bramkarz katowiczan był wyraźnie rozbawiony całą sytuacją, lecz zupełnie inaczej zareagował trener GKS-u. Na ogół spokojny Kazimierz Moskal podbiegł do linii i w mocnych słowach zrugał swojego podopiecznego. Dało się również usłyszeć gwizdy z trybun przy Bukowej.

- W pierwszej połowie nie tylko Łukasz Budziłek podniósł mi ciśnienie. Nie powiem, że jest rozgrzeszony. Myślę, że nie możemy sobie pozwolić na takie momenty. Następnym razem to może się nie udać i mieć wpływ na wynik. Oczywiście Budziłek wybronił kilka bardzo fajnych piłek, ale od tego go tam mamy - powiedział Moskal na konferencji prasowej.

W końcowym rozrachunku, gospodarze pokonali gdynian 2:0. A czy sam zainteresowany posypał głowę popiołem? Nic z tych rzeczy. - Widziałem, że gotowało się na ławce. Trzeba dodać trochę kolorytu tej lidze (śmiech). Zabawiłem się i na pewno jeszcze raz zbiorę za tę akcję opiernicz. Chciałem po prostu zagrać krótko, a nie wybijać piłki na oślep. Po pierwszej kiwce miałem ją na gorszej nodze, spróbowałem jeszcze raz poszukać szczęścia i wyszło to wszystko z korzyścią dla drużyny - mówi bramkarz katowickiej GieKSy.

Zobacz show Łukasza Budziłka z Arką:

GKS Katowice - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy