menu

Twierdza Katowice niezdobyta, GieKSa pokonała Arkę w zaległym meczu (ZDJĘCIA)

18 września 2013, 18:53 | Piotr Szymański

GKS Katowice podtrzymał serię zwycięstw przed własną publicznością. Dzisiaj, w zaległym meczu 7. kolejki, przy Bukowej poległa gdyńska Arka. Obie bramki dla gospodarzy padły po przerwie. Wynik jest jednak dużo lepszy niż gra GieKSy.

GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
GKS Katowice - Arka Gdynia 2:0
fot. Piotr Szymański / Ekstraklasa.net
1 / 10

Niecałe cztery miesiące temu oba zespoły spotkały się przy Bukowej w końcowej fazie sezonu. Tamten mecz należał do arkowców, którzy szybko wypracowali dwubramkową zaliczkę i kontrolowali mecz. Ostatecznie skończyło się na 1:2, a rzutu karnego nie wykorzystał jeszcze Piotr Kuklis.

O pierwszej połowie dzisiejszego meczu można powiedzieć niewiele dobrego. GKS rozpoczął skoncentrowany, i podobnie jak w sobotniej potyczce z Energetykiem ROW Rybnik, szybko chciał objąć prowadzenie. Katowiczanie mieli ku temu wyborną sytuację w 12. minucie. Grzegorz Fonfara obsłużył Michała Zielińskiego prostopadłym podaniem, napastnik gospodarzy minął obrońcę, lecz mając przed sobą tylko bramkarza, uderzył nad bramką.

Z falą zasłużonych gwizdów kilka minut później spotkał się powracający między słupki katowiczan Łukasz Budziłek. Bramkarz GieKSy zdecydowanie za długo bawił się futbolówką w polu karnym. Za pierwszym razem ośmieszył nieco napastnika Arki, ale po chwili cudem utrzymał ją przy nodze, a następnie wybił poza boczną linię.

Kilkanaście sekund później gdynianie oddali pierwszy celny strzał. Arkadiusz Aleksander uderzył mocno, ale Budziłek (mimo, że piłka przełamała mu palce) zdołał odbić ją do boku. Po tej akcji Arka przejęła zdecydowanie inicjatywę i szukała pierwszego gola. W 29. minucie golkiper miejscowych popisał się znakomitą paradą, po uderzeniu z główki Dawida Kubowicza.

Jeszcze przed przerwą obudziła się nieco GieKSa. Kolejny raz nie najlepiej z 15 metrów uderzał Zieliński, do którego piłkę przytomnie wycofał Wróbel. Płaski strzał odbił się jeszcze od nóg jednego z defensorów Arki i bramkarz nie musiał interweniować. Pierwszemu poważniejszemu sprawdzianowi Michał Szromnik został poddany chwilę później. Z linii pola karnego celnie ukłuł Fonfara, a bramkarz Arki sparował futbolówkę.

Do słabego poziomu widowiska dostosowali się kibice, głównie gości. Sektor przyjezdnych, wypełniony w dużej mierze fanami Polonii Bytom, nieustannie prowokował wyzwiskami Blaszok. A ten nie pozostawał dłużny.

Kazimierz Moskal nie mógł patrzeć na nieporadność swoich graczy i dokonał dwóch zmian. Na skrzydła powędrowali Bartłomiej Chwalibogowski oraz Krzysztof Wołkowicz. Trener GKS-u na ławce posadził rozkojarzonego Janusza Gancarczyka i nieskutecznego Michała Zielińskiego. Miejsce w ataku zajął Przemysław Pitry, a za jego plecami operował Tomasz Wróbel. Te roszady okazały się kluczowe.

Ale po kolei. Po dziesięciu minutach drugiej połowie obie ekipy miały swoje szanse po rzutach różnych. Najpierw czujność Szromnika sprawdził Mateusz Kamiński, a chwilę później Tomasz Jarzębowski. Po godzinie gry wreszcie doczekaliśmy się bramki. Pitry wyszedł do prostopadłego zagrania od Wróbla i nie miał problemu z przechytrzeniem golkipera Arki.

W 70. minucie mocno przeliczył się Budziłek. Bramkarz GKS-u niepotrzebnie wychodził do głębokiego dośrodkowania, taranując przy okazji obrońcę gdynian. Piłka powędrowała w kierunku pozostawionego bez opieki Marcina Radzewicza, lecz rudowłosy pomocnik Arki nie zdołał wpakować jej fałszem pod poprzeczkę.

Goście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale to katowiczanie ogryzali się groźniejszymi akcjami. Swoje szanse mieli Sławomir Duda (celny strzał z 25 metrów) oraz Fonfara, któremu idealnie na nogę dograł ze skrzydła Rafał Pietrzak. Byłemu zawodnikowi GKS-u Bełchatów futbolówka mocno zeszła i w szeregach Arki skończyło się tylko na strachu.

Na 10 minut przed końcem, raz jeszcze uderzał na bramkę Radzewicz. Budziłek wyciągnął się jak struna, a powoli tocząca się futbolówka, o centymetry minęła słupek. W 86. minucie było już po wszystkim. Po jednej z kontr katowiczan, z piłką zabrał się Chwalibogowski i nie myśląc długo, zdecydował się na strzał. Mimo, że uderzenie nie do końca mu wyszło, Szromnik nie zdołał go obronić.

Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu, GieKSa mocno podreperowała swoją sytuację w tabeli. Podopieczni Moskala awansowali na wysokie, 6. miejsce. Z kolei Arka obsunęła się na 10. lokatę. Do katowickiej ekipy traci jednak tylko dwa "oczka".

Poziom piłkarski: 5/10
Poziom kibicowski: 6/10
Emocje: 4/10
Piłkarz meczu: Przemysław Pitry

GKS2:0 (0:0)Arka
7Strzały celne3
5Strzały niecelne4
5Rzuty rożne9
1Spalone4
11Faule8
2Żółte kartki3
0Czerwone kartki0

Polecamy